Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Dziękuję Ci Panie za cuda których dokonałeś w moim zyciu
Autor Wiadomość
jaka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-25, 19:54   

Też czasem tak myślę, _zosiu_, założyłam tu nawet nowy temat - "Rozdwojenie", bo ciągle się miotam od nadziei i pewności swojej jedynej drogi do totalnego zwątpienia.
Ale nie można mówić - nie udało się... Teraz tak myślisz. Nie wiesz po co to wszystko się stało, nikt nie wie. Nie wiesz, co się z tobą, z wami stanie...
Po to piszemy tu do siebie, żeby się TRZYMAĆ.
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-25, 21:38   

Zosiu, mi też się nie udało - ja dziś już zakończyłam moją "przygodę" z mężem. To nie znaczy, że nie mam nadziei, ale w tej chwili uświadomiłam sobie, że narazie on nie istnieje!!!
 
     
Mateusz
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-25, 21:45   

Myślę, że założycielowi tego tematu raczej chodziło o pisanie świadectw, za które chcemy dziękować... więc jeżeli możecie, to piszcie takie posty w innych tematach... :-)
 
     
jaka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-25, 22:23   

OK, Mateusz, masz rację.
Ale tak czasem wyjdzie coś spod klawiatury, jakieś słowo do drugiego potrzebującego... Ty jesteś tu od ordnungu :-)
A moje świadectwo jest takie, że ciągle wracam... Jestem czasem już o tysiąc mil od tematu "Bóg", ale w końcu coś się zdarza, przypadkowy (?) tekst, spotkanie z kimś, link w necie, książka... i znowu jestem. Nigdy nie będę w stanie się za to Mu odwdzięczyć. Teraz też "jestem". Dzięki Wam.
 
     
relinka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-05, 09:42   

Myślę, że mogę zapisać tu swoje małe szczęście. To nie oznacza, że już wszystko co złe jest za nami. Powiem inaczej. Daliśmy sobie (czy dostaliśmy) jeszcze jedną szansę. Nie możemy jej zmarnować. A czasami jak słucham swego małżonka, wydaje mi się niemożliwe by coś się w naszym życiu zmieniło.
 
     
Monika
[Usunięty]

Wysłany: 2006-11-17, 17:23   

Chciałabym na tym forum zaświadczyć o cudach i ogromie łask Bożych jakich doznałam przez ostatnie tygodnie... Otóż mój tata od lutego br ciężko chorował , okazało się , że jest to złośliwa odmiana raka pluc nie do leczenia. Opiekowałam się tatusiem , jeździłam z nim do kliniki , podawałam leki i umierałam z przerażenia, że kiedyś będzie cierpiał a ja po ludzku nie będę mogła mu pomóc, bo medycyna jest często w takich sytuacjach bezsilna....Modliłam się codziennie za zdrowie taty, za łagodny przebieg choroby i brak cierpienia. Pojawiły się przerzuyty do mózgu i wątroby , a mój tatuś nadal był z nami w domu i nie cierpiał - przyjmował jedynie tramal, żadnej morfiny!!!!!! Obserwowałam jak niegdyś ten silny i samodzielny mężczyzna traci siły , jak jest coraz bardziej na łasce nas bliskich , nie ustawałam jednak w modlitwie i dziękowałam Bogu , że choroba przebiega w miarę łagodnie. Przed kilkoma dniami tatę zabrało pogotowie, nastąpiło radykalne pogorszenie stanu zdrowia , agonia. Tata odszedł od nas cichutko, w nocy 5 listopada , do końca nie cierpiał....Razem z siostrą , szwagrem i bliskimi modliliśmy się o to , by dobry Pan zabrał tatę stosunkowo szybko , by nie było cierpienia i bólu i Pan nas wysłuchał , a trwało to zaledwie 2 dni.... Zaraz po śmierci poszedł do spowiedzi mój mąż , który unikał kościoła jak ognia piekielnego , codziennie chodzimy na cmentarz i do kościoła , codziennie przyjmujemy - oboje! - komunię świętą ....Kiedyś byłoby to dla mnie nie do pomyślenia , a teraz jest ....Czytamy literaturę teologiczną , dyskutujemy , wreszcie razem!!!To wielka dla nas łaska. I choć od odejścia mojego tatusia minęło zaledwie 12 dni to wierzę głęboko, że wkrótce będzie w domu Ojca , że wreszcie bęedzie mu dobrze, ...Jest to taki śmiech przez łzy. Bóg jest Wielki!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :-) :-)
 
     
Grażynka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-11-17, 17:39   

Bardzo Ci współczuję Moniko, ale nie rozumiem, co jest cudem? Że tata nie cierpiał bardzo? Dla mnie cudem byłoby wyzdrowienie. Dlaczego modlimy się o zmniejszenie cierpień, o łagodny przebieg, a nie o wyzdrowienie? Trzeba przynajmniej próbować. Przecież Bóg może wszystko.
Swego czasu byłam ciężko chora. Jak dowiedziałam się dużo później, moja już nieżyjąca mama prosiła Boga, żeby zabrał ode mnie chorobę i dał jej. Ja żyję, ona zmarła :-( Czemu nie prosiła po prostu o moje wyzdrowienie? Przecież możemy błagać Boga o wszystko...
 
     
pestka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-11-17, 18:58   

Tak, kochana Moniko, Bóg jest wielki!!!
Być może to przez tak bezgraniczne poddanie się Jego woli, macie oboje szanasę budowania na nowo swojego małżeństwa. Rozumiem Twój ból po stracie taty, ale piękna jest Twoja ufność Bogu.

Tak sobie myślę po cichu. Im więcej zadajemy pytań typu: czemu, dlaczego, po co, tym jaśniej mówimy Bogu - lecz nas jak my chcemy doktorze. A skąd mamy pewność, że recepta, którą sami sobie przepiszemy, jest dla nas w ostatecznym rozrachunku najlepsza?

Moniko trzymam mocno kciuki!!! Cieszę się - też przez łzy.
 
     
Monika
[Usunięty]

Wysłany: 2006-11-18, 14:28   

Grażynko spieszę z odpowiedzią na Twoje pytanie , mianowicie co takiego uważam za cud. Właśnie to, że tata nie cierpiał, że w ostatnich chwilach jego życia mieliśmy okazję być nieustannie przy nim , że zdążyliśmy się pożegnać- siostra z rodziną mieszka ponad 200 km od nas.....A samo zrozumienie słowa cud jest w tym przypadku dla mnie oczywiste. Winna jestem Wam wyjaśnienie, otóż mój tata był czlowiekiem głuchoniemym. Całe życie borykał się z różnymi kłopotami spowodowanymi barierą językową i brakiem porozumienia, komunkacji z ludźmi. Zamknięty w swoim świecie , miał naprawdę b.trudne życie , jednak z ufnością niósł swój krzyż. Tak po ludzku było mi go szkoda, zapewne przez całeżycie męczył się w tym nieprzyjaznym dla siebie świecie.... Zapewne dlatego nie modliliśmy się o wyzdrowienie , a o brak cierpienia i lekką śmierć. Gdzie bowiem będzie lepiej człowiekowi jak nie u kochającego Ojca? Teraz jest szczęśliwy , nie ma cierpienia i barier językowych. Wierzę w to bo chcę w to wierzyć.
 
     
magosia
[Usunięty]

Wysłany: 2007-03-13, 21:44   Re: Dziękuję Ci Panie za cuda których dokonałeś w moim zyciu

Agnieszko, to chyba niesamowite, ale przeżywam teraz coś właśnie tak podobnego co Ty przed chwilą w której Pan Bóg uzdrowił Twoje relacje z mężem. Moja sytuacja jest podobna, mąż za granica a ja w Polsce. Gonie za jego miłością a on mnie odpycha. To tak bolesne. Sakrament małżeństwa dodaje mi tak wiele siły, nawt mój mąz zastanawia się skąd mam siłę walczyć o nasz związek. Odległośc zrobiła wiele złego a i ja po przeczytaniu Twojego swiadectwa stwierdzam, że chyba przez 2 lata złozyłam wszystko na karb męża. Choć nic od niego nie wymagałam, bo radziłam sobie dobrze w Polsce. Zarzucił mi, że jesli nie chcę nic od niego to mi na nim nie zależy. Tak daleko się od siebie odsunęliśmy, że nie mamy wspólnych tematów on milczy a dźwięku jego głosu przez telefon nie słyszałam prawie od roku (z jego inicjatywy) To ja wykonuje telefon z prośba "Oddzwoń proszę". Ostatnio w rozmowie przez telefon zapytałam czy mamy byc razem bo zauważyłam jego niezdecydowanie, dałam mu wybór czy chce żebym przyleciała i razem zaczniemy żyć jak sakramentalne małżeństwo, on stwierdził, że ma mentlik w głowie, ze musi przemysleć. Zabolało mnie strasznie, to ból nie do zniensienia, nie wiedziałam co robić i tez sięgnęłam po Pismo Święte i wyczytałam "Idź do tego ludu i powiedz mu...) DzA. Postanowiłam kupic bilet nic mu nie mówiąc. Boje sie jego reakcji tak bardzo ale mysle, że jesli Bóg tak chce to chyba nie na próżno. Wie co jest dobre dla ludzi zwiazanych sakramentem małżeństwa. Ufam Mu bezgranicznie. Ale prosze o wsparcie.
 
     
Agnieszka
[Usunięty]

Wysłany: 2007-03-21, 11:28   

Magosiu wspieram Cię modlitwą, tyle mogę.Nie zaglądałam do tego wątku bardzo dawno, i dziś zajrzałam, sama nie wiem po co.Bóg za to wie , z cała pewnością ;-)

Tak naprawdę to niewiele na ten moment umiem Ci poradzić. Stań do walki o Twoje małżenstwo , Pan Cię wspiera dając Ci wyrażne Słowo. Kupiłaś bilet, jedż, pewnie czekają Cię/Was niełatwe chwile , ale musisz zacząć się przedzierać. Wielkiej siły i wytrwałości Ci życzę. I jeszcze dziękuje Ci , ze poprosiłaś mnie o wsparcie. Bardzo Ci dziękuję. Może od modlitwy za innych zacznę się podnosić z kolejnego upadku duchowego. Nigdy nie wilono osiąść na laurach, nigdy.Wróg czyha na nasze potknięcia. Brak regularnej modlitwy, sakramentów odsuwaja nas od Boga. Wiara nie jest dana raz na zawsze, nie jesteśmy chronieni automatycznie.Trzeba o nia dbać jak o delikatny kwiat.

Tak więc Magosiu do dzieła, walcz!!!!
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9