Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Dziecko z rozbitej rodziny
Autor Wiadomość
Łucja
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-14, 21:44   

Zgadzam się z tym w zupełności.
Dlatego uważam, że przyszli małżonkowie powinni również zbadać jakie mają podejście do spraw wiary i religijności. Mnie to także podzieliło z mężem. Co dla mnie było grzechem, i co obiektywnie było złem, według niego wcale takie nie było. Denerwował mnie ten relatywizm i to zakłamanie. Mówienie, że jest się katolikiem, i równocześnie zaprzeczanie różnym prawdom wiary. Ja tego nie potrafiłam pojąć.
Np. sprawa antykoncepcji. Mnie to przeszkadzało, nie tylko fizycznie źle się czułam, ale także pod względem moralnym. Wiedziałam, że robimy coś, o czym Papież pisał i mówił jednoznacznie, że jest złem. Dla niego to jednak nie był żaden problem. Stosowaliśmy w końcu metody naturalne, a raczej JA stosowałam. Bo jego to nie interesowało.
 
     
aggii
[Usunięty]

Wysłany: 2007-03-13, 12:27   

Elżbieto - niestety nie zgadzam się z Tobą.

Odpowiedz mi proszę, czy lepiej być DZIECKIEM Z ROZBITEJ RODZINY i wychowywać się u boku matki w spokoju i miłości, czy MIEĆ OJCA I MATKĘ, z tymże ojcic pije, nie dba o rodzinę, ćpa i jest wiecznie nieprzytomny żeby zaopiekowac się swoim dzieckiem.
Co jest lepsze? Z całym szacunkiem i miłością do BOGA, ale wydaje mi się, że lepiej jest samej wychowywac dziecko, niż co dzień układać zapitego, śmierdzącego męża, słuchac jego obelg, czasem znosić bicie i upokorzenie, a temu wszystkiemu miałoby przypatrywac się dziecko, które później wyrośnie na DDA i będzie miało potworne problemy.
Jeśli samotna matka z miłością i troską przeprowadzi swoje dziecko przez życie, to będzie ono wspaniałym i wartościowym człowiekiem. Ja nie jestem ani DDA, ani AA, anie nie jestem z rozbitej rodziny, ale nie ufam facetom. I nie jest to choroba, tylko życie po prostu.

Takie jest moje zdanie i do tego właśnie teraz (a jestem na ostrym zakręcie życiowym) dążę. Nie jest mi lekko i boli mnie fakt, że moje dziecko będzie bez ojca. Ale wolę żeby tak było, niż żeby nasze dziecko patrzało na to wszystko i wyrastało w strachu i niepewności. Ja także chcę mieć spokój ducha.
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2007-03-13, 13:19   

W każdym przypadku wzorzec jest niedoskonały.
Rozumiem ,że wybierasz mniejsze zło.
Chciałabym ,żebyś napisała , jak pojmujesz WSPANIAŁEGO I WARTOŚCIOWEGO CZŁOWIEKA?
AGGI Droga, jeśli u Ciebie jest przemoc to powinnaś stanowczo podjąć radykalne kroki!

Pozdrowionkaaaaaa:)
 
     
aggii
[Usunięty]

Wysłany: 2007-03-13, 13:47   

Każdy człowiek jest wartościowy i wspaniały na swój sposób. Każdy ma słabości. Każdy ma także zalety oraz wady. I każdy jest inny.
Jednakże każdy człowiek ma prawo do spokoju. Jeśli związujesz się z człowiekiem z miłości, masz z nim dziecko i po jakimś czasie się wali. Próbujesz pomóc, on nie chce Twej pomocy, a potem dochodzi do przekroczenia pewnej linii (kazdy człowiek myślę, że ma swoją tzw. linię) to masz prawo do odejścia, spokoju i próby ułożenia sobie życia na nowo. Ja nie potrafiłam się dogadać z mężem. Próbowałam wiele lat, prosiłam, nalegałam, płakałam, błagałam, straszyłam. I tyle. Ta uczuciowa przepaść w naszym małżeństwie pod wspólnym dachem trwałaby pewnie jeszcze kupę lat. Aż do soboty, kiedy mąż naraził życie naszego trzyletniego dziecka. Poprzez beztroskę i bezmyślność. Ale ostrzegałam go przed tym, mówiłam. Nie słuchał. I niestety - moją rolą jako matki jest chronienie naszego dziecka. I to właśnie czynię.
Nawet poprzez pozbawienie córki ojca, który mieszka z nami w jednym domu. Jest mi strasznie ciężko i źle, ale nie mam innego wyjścia. Najpierw on sam musi stanąć na nogi i zrobić coś ze sobą. Potem możemy zobaczyć, czy uda nam się odbudować nasz związek.
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2007-03-13, 14:42   

Aggi
Ja rozumiem to wszystko doskonale. Ja to wszystko wiem...
Podjęłaś decyzję taką jaką uznałaś za słuszną i nikt nie ma prawa Ciebie oceniać ani osadzać.
Ale zadałam Ci pytanie jak pojmujesz wspaniałego i wartościowego człowieka, dlatego ,że napisałaś :
Jeśli samotna matka z miłością i troską przeprowadzi swoje dziecko przez życie, to będzie ono wspaniałym i wartościowym człowiekiem. Ja nie jestem ani DDA, ani AA, anie nie jestem z rozbitej rodziny, ale nie ufam facetom. I nie jest to choroba, tylko życie po prostu.

Bo widzisz, ja jestem DDA.
Nie żyłam w rozbitej rodzinie, ale tato nadużywał alkoholu i różnie bywało, potem jako dziecko "musiałam" zderzyć się z rzeczywistością i być dorosłą w wieku bardzo wczesnym, co jest niezdrowym objawem, bo dziecko nie może być dorosłe( i tutaj leży mój problem z DDA, co jest jeszcze niestety widoczne). Jednak to nie sprawia mi jakiś nadzwyczajnych kłopotów, po prostu uczę się żyć z ludźmi, a nie sama. Myślę sobie ,że nie to stanowi o wartości człowieka czy jest się DDA , czy AAA, czy jeszcze coś innego. Ponieważ tez jestem mamą :)wiem, że ważne jest nie tylko stworzenie dziecku odpowiednich warunków, ale przekazanie wartości które będą formowały człowieka pomimo trudności życiowych.
 
     
Maria Anna
[Usunięty]

Wysłany: 2007-04-10, 16:21   

Ja jestem i DzRR i DDA a daję z siebie duzo miłości, potrafie i okazuję miłość i swoim dzieciom i męzowi na każdym kroku. Nie popełniem TAKICH blędów jakie robiła moja matka (i robi) oraz ojciec.

Pewnie mam jakies cechy DDA, a raczej mam napewno, ale... dajes obie z tym radę. Nie jestem zalęknioną, pełna kompleksów kobieta. Kocham zycie i kocham ludzi... Szybko przebaczam, nie potrafie dłużej niż dwie sekundy nienawidzieć. Popełniam błędy, ale staram się na nich uczyć... napewno grzesze...ale któż tego nie czyni?

takze ja nie do konca wierze w te "brednie" DDA itp bo każdy jest KOWALEM własnego losu...

A gdybym ksiązkowo miała w to wierzyć to dziś byłabym zgodnie z definicjami: prostytutka, alkoholiczką i narkomana. Zdaniem wiekszości nie miałam szans na stanie sie normalnym obywatelem Rzeczypospolitej Polskiej... bo przeciez jestem z TAKIEJ rodziny...
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 9