Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Nie zakończona zdrada
Autor Wiadomość
administrator 
Administrator

Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 520
Wysłany: 2006-05-28, 22:53   Nie zakończona zdrada

Wyslane przez: Urszula
Email:
Jesteśmy małżeństwem od 15 lat .Na rocznicę ślubu otrzymałam prezent w postaci wyjawienia przez męża .że kocha inna i chce być szczęśliwy.Po 4 miesiącach wyprowadził się i zaraz po czterch powrócił bo stwierdził,że tęskinił za mną i synem.
Niestety po powrocie nie usłyszałam żadnego słowa przepraszam lecz to ,że w sumie to on był tam szczęśliwy i nadal ją kocha.
Spotykają się codziennie w pracy i ta świadomość jest dla mnie tak okrutna ,że każdy dzień to cierpienie ,z którym nie mam już siły walczyć.Ciągle mnie oszukuje traktuje jak powietrze nie chce wcale rozmawiać na ten temat.Jeżeli już to tylko ja mówię i nic poz tym.Mój mąż przeżywa chyba kryzys wieku śrwdniego ,ale nawet ta świadomość i pomoc psychologa ,który cały czas nakłania mnie do cierpliwości już przestają mi pomagać .Mam dość ciągłego czekania aż wyjdę z domu choć na chwilę aby moć do niej zadzwonić.Proszę powiedzcie może ktoś przeżywał podobną sytuację i jest mi w stanie choć trochę dodać otuchy.
Cały czs się modlę i mam różaniec w reku ,ale to tak bardzo boli że po ludzku nie wiem jak długo jeszcze to wytrzymam.
Mąż wraca do domu jak by wszystko było w porządku i nic z tym nie robi.Udało mi się ostanio dojść do porozumienia i chce abyśmy skorzystali z pomocy mediatora ,ale w żadnym wypadku nie może to być psycholog katolicki bo kiedy przed wyprowadzeniem byliśmy u jego pani psycholog którą był przez kilka lat zachwycony a tym razem nie usłyszał tego co chciał więc się skończyło.
Może ktoś zana miejsce gdzie moglibyśmy zasięgnąć takiej pomocy to proszę napiszcie.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: calico

Byłam/jestem w bardzo podobnej sytuacji. Różnice: jesteśmy trzy lata po ślubie, ja jestem w ósmym miesiącu ciąży z naszym pierwszym dzieckiem. Zachowanie męża prawie identyczne jak u Ciebie. Ciągły koszmar, potworne nerwy, brak poczucia bezpieczeństwa. I tak od samego początku ciąży.
Ja wybrałam taką drogę... Po czterech miesiącach udręki powiedziałam, że jeżeli się zdecydował czego chce (związać się z tamtą kobietą), to niech się wyprowadzi, bo ja już dłużej nie zniosę tej sytuacji "zawieszenia". Odszedł jak byłam w czwartym miesiącu ciąży. Wobec niego mam otwartą postawę - jeżeli chce pojednania to ja na niego czekam. Ale musi też znać konsekwencje swoich wyborów. Miłość to nie pobłażliwość. Miłość wymaga.
Wiem jak to wszystko potwornie boli. Szczególnie udawanie, że w zasadzie nic się nie stało i niechęć do szczerej rozmowy. W moim przypadku jeszcze świadomość tego, że moje dziecko ze mną współodczuwa...
Wiem, co przeżywasz...
Cały czas ufam Bogu. Wiem, że On z tymi, którzy Go miłują współdziała we WSZYSTKIM dla ich dobra (św. Paweł). Ale też, powiem szczerze, teraz modlę się nie o powrót mojego męża, lecz o Wolę Bożą dla naszego małżeństwa...
Ja jestem pod opieką psychologa ze Stowarzyszenia Psychologów Chrześcijańskich przy Caritasie AW, więc tu Ci chyba nie pomogę.
Życzę Ci dużo siły i odwagi do podejmowania najtrudniejszych nawet kroków.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Urszula
Email:

Bardzo dziękuję za te słowa ,które bardzo mi pomogły ,bo ktoś chciał się ze mną podzielić swoimi doświadzczeniami ,a to bardzo dużo .Będę bardzo gorąco modlić się za Twoje małżeństwo a przedewszystkim za mające przyjść na świat dzieciątko.
Miałabym tylko prośbę czy mogłby Pani mi podać numer telefonu do tego Stowarzyszenia to chociaż spróbuję pomóc sobie .
Jestem wprawdzie pod opieką psychologa z duszpasterstwa rodzin ,ale może spotkanie z kimś nowym wniesie do mojego życia jakieś nowe nadzieje.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Basia
Email: Witam! Jestem dziennikarka tvn Style, program "Miasto Kobiet". W ten piatek nagrywamy program dotyczacy zdrady. Moze chciałaby Pani wystąpić w naszym programie i opowiedziec o swoich doswiadczeniach. Jesli tak, prosze o kontakt b.karkoszka@tnv.pl Pozdrawiam! Basia

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: calico

Stowarzyszenie Psychologów Chrześcijańskich, W-wa ul. Bednarska/róg Krakowskiego Przedmieścia (nie pamiętam dokładnie numeru); tel. 828 54 83 codziennie 16:30 - 20:00.
Dziękuję za modlitwę. Również pamiętam!

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Ja

W moim 18-letnim małżeństwie od pewnego czasu coś zaczęło się psuć. Mój mąż jest człowiekiem bardzo zamkniętym w sobie,nigdy nie potrafił szczerze rozmawiać. Ma tendencję do zamykania się. Widziałam, że jest nie tak, ale wydawało mi się, że da się z tym coś zrobić. Chociaż, szczerze mówiąc, nie za bardzo próbowałam. Widziałam, że chodzi przybity, że coś jest nie tak... Próbowałam rozmawiać... Po ostatnim nieudanym seksie rozpłakałam się i spytałam, czy on kogoś ma. W odpowiedzi usłyszałam "w jakim sensie?". Wtedy jeszcze myślałam, że to jakiś epizod mało znaczący... Zaczęliśmy rozmawiać ze sobą, nie chciał mi nic powiedzieć... A potem usłyszałam: "Ciebie TEŻ kocham". To było dwa dni temu. Okazało się, że czuł się nieszczęśliwy, że z nim nie rozmawiałam i "chciał się tylko zaprzyjaźnić". "Zaprzyjaźnia się" tak od pół roku... I chciałby uszczęśliwić nas obie i nie potrafi wybrać... Nie śpię od soboty, nie jem, jestem na prochach. Cały czas rozmawiamy, wreszcie szczerze, płaczemy oboje. Mówi, że mnie kocha... Chyba zdecydował się zakończyć tamtą znajomość. Zdradził mnie w najgorszy chyba możliwy sposób,bo nie wskoczył komuś do łóżka, ale kocha z wzajemnością. Nie umiem go znienawidzieć i wiedziałam zawsze, że potrafiłabym mu wiele wybaczyć... Nie chcę, żeby odszedł, ale nie wiem naprawdę, jakie będzie nasze ewentualne wspólne życie. I nie widzę naprawdę dobrego wyjścia z tej sytuacji. Nie wiem, co będzie dobre... Czuję się zraniona tak głęboko, że to aż niewyobrażalne i nie potrafię zrozumieć tego,co się stało. Mam natłok natrętnych myśli, które nie pozwalają mi normalnie żyć. I to jest pierwsze miejsce, w którym piszę o tym,bo poza nami nikt o tym nie wie. Ona też jeszcze nie wie, że ja dowiedziałam się o ich związku... I chyba nie oczekuję porady, ani pocieszenia, musiałam to po prostu wyrzucić z siebie i tyle...

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: kasia
Email:

Do "ja":jeżeli chcesz uratować swoje małżeństwo każ mu się wyprowadzić, niech zadecudujesam czego naprawdę ( i z którą was chce zostać),jeżeli tego nie zrobisz będziesz cierpięć strasznie i długo, będziesz ciągle pytała siebie dlaczego, będziesz go sprawdzała śledziła ,ciągle się bała.Ja przebaczyłam zachowywałam się i chyba ciągle zachowuję jak winowajca, staram się wszystko naprawić,pocieszałam go "bo cierpiał i płakał" a ja musiałam sama dać sobie radę z poczuciem tego że jestem zerem jako człowiek, kobieta, sama zmusiłam siebie by pójść do tego cholernego psychiatry.Uwierzyłam mu tyle razy że to już koniec,a potem prawda wychodziła sama a to biling za telefon,a to odebrany przeze mnie sms do niego itp., itp. Chce ci pomóc uwierz mi ,wiem że go kochasz, ale to on musi teraz pokazać, że mu na tobie zależy, myślisz że jak będzie blisko w domu, że jak się z nim przespisz, jak bardzo będziesz się starała to ją przestanie kochać.Bądź silna pokaż mu jak cię strasznie zranił, upokorzył obdarł z człowieczeństwa , kobiecości nie daj się rzucić na dno jak ja -próbowałam odebrać sobie życie.Wiem ,że zawsze go będzięsz kochać, uwolnij go jednak od swojej miłości i niech sam zadecyduje, tylko tak możesz go odzyskać.Idź do psychiatry potrzebne są ci teraz dobre leki.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: kasia
Email:
Każda zdrada jest inna, ale jak czytam twoje wyznania widzę siebie, oczywiście postąpisz nie tak jak ja ci radzę tylko tak jak podpowiada ci serce, wiem jak kochasz swojego męża, żyjesz po to żeby go kochać my też przytulaliśmy się, rozmawialiśmi nasz seks jest teraz cudowny, mąż stara się,,wybaczyłam mu ,ale nie mogę zapomnieć, kiedy się kochamy, ja myślę,że myślami jest przy niej, romans mojego męża trwał też pół roku,a potem przez kilkanaście tygodni były jeszcze sms, kilka spotkań,prezenty od niej,bo uważał ,że jest jej to winien, że ją skrzywdził, z nią też rozmawiałam, właściwie to od niej wszystkiego się dowiedziałam, tych zakończeń było kilka ,podczas którejś z rozmów mąż powiedział mi że to nie jest np. palenie przyklejasz plasterek i już jesteś zdrowy, bardzo chce mu wierzyć, nie zachowuję się jak wariatka, nie kontroluję go, mimo tego że upłynęły 4 miesiące ciągle każdego dnia każdej chwili myślę o tym wszystkim, maltretuję swoją duszę i umysł i ciąglę nie wiem czy to się naprawdę skończyło, żałuję, że nie wyrzuciłam go z domu, że nie wygarnęłam mu kim jest, że nie przekonał się co mógł stracić ,tak więc nie wiem czy został,dla mnie czy dla dzieci, domu, naszych przyjaciół, poukładanego życia wiem jedno ani przez minutę nie przestałam go kochać, kocham go bezwarunkowo .Będę się za ciebie modlić,abyś postąpiła najmądrzej jak można w tej sytuacji.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Ja

Dziękuję Ci bardzo. Jesteś pierwszą osobą, z którą o tym rozmawiam. Pewnie jest Ci ciężko o tym mówić. Gdybyś miała ochotę, chętnie porozmawiałabym na gg.
On wczoraj pożegnał się z Tą kobietą. Nie wiem, kim ona jest. On mi nie chce powiedzieć. Kiedyś, dawno temu powiedziałam mu, że jemu zdradę być może wybaczyłabym, ale swoją rywalkę bym zabiła. On wie, że do tego raczej nie jestem zdolna, ale na pewno nie wie, czego można się po mnie spodziewać.
Wiesz, długie lata byliśmy po prostu razem, nie dbając specjalnie o związek. Przynajmniej ja byłam go tak pewna, że prawdę mówiąc, niespecjalnie się starałam. On zresztą też. Tyle, że ja w chwilach kryzysu płakałam w poduszkę i nie przyszło mi do głowy nawet, żeby szukać sobie kogoś - "przyjaciela". Widzę, że on bardzo cierpi i żal mi go, bo go kocham i pewnie po prostu nie umiem inaczej. Miłość niego była najpiękniejszą rzeczą, jaka mnie spotkała w życiu (oprócz macierzyństwa, które było tego konsekwencją), a ta zdrada jest chyba najgorszą rzeczą, jaka mogła mnie spotkać. Wiesz, ja mając roczne dziecko bardzo ciężko i przez wiele lat chorowałam. Podziwiałam go za to, jak wtedy sobie radził, jak mnie wspierał. Strasznie trudno mi jest dopuścić do siebie myśl, że tak strasznie mnie skrzywdził. Nie doszło między nimi do niczego poważnego fizycznie, ale świadomość,że ją pokochał, że to u niej znalazł zrozumienie, że trudno było mu wybrać między nami jest tak straszna... Zresztą, co ja Ci będę pisać - Ty to wszystko przecież doskonale wiesz. Dziękuję Ci jeszcze raz i też będę wspierała Cię myślami i modlitwą. Dzięki serdeczne raz jeszcze. Nawet nie wiesz, ile dlamnie znaczy taka rozmowa...

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: C A

Chyba nie złapałam disiaj wiatru w skrydla. Dopada mnie złość na niego na siebie, nie chcę dłużej wymyślać sposobów na to żeby mu sie podobać żeby chciał ze mną zostać on psuje każdą nawet najmniejszą radość precież nie jest ideałem, ma tyle wad i chociaż ja kocham go pomimo tych wad , to czasami sobie myślę, że może niech ona sobie z nim pomieszka i zobaczy jaki jest cudowny
Kasia pisałaś, że rozmawiałaś z tą drugą, a jak sie wyprze... Pytałaś o dobre książki, polecam Miłość i odpowiedzialność K. Wojtyły w ogóle całe nauczanie papieskie odnosnie rodzin i nie tylko, prawie wszystko można znaleźć na katolickich stronach internetowych, no i może jeszcze taką niewielką książkę By rodzina była Bogiem silna W Półtawskiej.
Pozdrawiam CA

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: kasia

Witam, jestem tą Kasią, która pisała wcześniej, te wyżej porady nie są moje... Do ja: nigdy nie rozmawiaj z tą drugą kobietą, to Ciebie tylko upokorzy, jest ona epizodem i musisz pokazać sobie i mężowi, że jesteś warta duuużo więcej i nie będziesz tak nisko upadać, żeby z nią rozmawiać. Jeżeli mąż zakończył tę przygodę, musisz mu w to uwierzyć i ZAPOMNIEĆ o tym co było. Jest to trudne, bo wraca jak bumerang, ale jeśli zależy Ci na obchodzeniu 60 rocznicy ślubu, nie możesz wracać, rozdrapywać. Ale bądź teraz pewniejsza siebie i pokaż mu jaki skarb ma w Twojej postaci. Módl się do Ducha Świętego o Miłość. Uwierz w to, że jesteś najważniesza w życiu swojego męża i proś o to.
Nie można nigdy męża WYRZUCAĆ z domu!!! Z miłością, pomagamy mu w pewnym momencie podjąć tę decyzję na której mu rzekomo zależy. Nie można mieć postawy: ty draniu, już Cię nie ma. To nieporozumienie... A jeżeli mąż stara się naprawiać, zakończył znajomość, trzeba mu dać szansę.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Ja

Nie wiem już, którą jesteś Kasią...

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: kasia
Email:

za dużo razy kliknęłam w "wyślij wiadomość" Ja jestem Kasią, która Dobsona poleca i "Na dobre i na Lepsze".Zawsze byłam Kasią, a jeśli się druga pojawia, proszę, żeby próbowała się odróżnić. OK, Kasia?

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: kasia 2
Email:

Tak będzie lepiej "Kasia 2".Coś co trwa 6 miesięcy i do czego przyznaje Ci się twój mężczyzna jako do uczucia do innej kobiety to nie może być epizod nawet w stosunku do 15 letniego stażu małżeństwa tak jak u mnie,wyrzucić to może za ostre słowo, wyprowadzić by mógł uczciwie przed samym sobą przyznać się do swoich uczuć, by mógł odczuć tęsknotę ,brak wspólnego śniadania, śmiechu dzieci, buziaka na dzień dobry, nawet merdania ogona ukochanego psa,brak codziennych obowiązków jak pomoc dzieciom w lekcjach,brak ulubionego fotela, ulubionego schabowego z pieczarkami itp., itp..Nie jest to recepta na uratowanie małżeństwa po zdradzie, piszę że żałuję ,że tego nie zrobiłam, że posępuję dokładnie tak jak ty radzisz kasiu i nie jest mi lżej,zbyt długo byłam oszukiwana, po"skończonej zdradzie" mój mąż niemal codziennie rozmawiał z nią przez telefon o czym dowiedziałam sie przypadkiem, po dwóch miesiącach od "skończonej zdrady" zupełnie przypadkiem zastałam jego samochód pod jej domem, a przecież mu uwierzyłam, chciałam mu dać jeszcze więcej miłości niż do tej pory, a nie dałam okazji przekonać się co może stracić, wierzę w miłość, ufam Bogu, ale tak przyziemnie mężczyźni wolą kobiety intrygujące, nieuległe, kobiety ,które trzeba zdobywać a nie te które gotową , czysta , prosta miłośc podadzą im na tacy.Jeżeli chodzi o rozmowę z "nią , to masz rację to była najbardziej upokarzjąca rzecz na świecie, ale moja duma wtedy , w stanie w jakim sie znajdowałam nie miała znaczenia poszłam ją błagać , by zostawiła mojego mężą, by nie krzywdziła swojego męża, moich i swoich dzieci to było wtedy dla mnie najprostsze rozwiązanie , nie nienawidziłam jej wtedy ani teraz, nigdy nie kierowałam się nienawiścią.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: A

Czytam to wszystko co piszecie i w głowie mi się nie mieści, że mnie to samo spotkało, ale w drugą stronę ??? Wiele jest prawdy, że zdrada nie jest jedynie aktem fizycznym. On nawet nie musi nastąpić. Dużo więcej w sercu ranę robi "kocham" w stosunku do kogoś innego. Nawet jeśli wypowiedziane w geście emocji. Jak po tym można powiedzieć "ufam", skoro już raz się usłyszało "kocham innego" ? Już wiecie, że jestem mężczyzną. Chciałem być dla Niej wszystkim i... przesadziłem... Za bardzo zawładnąłem Jej dniem codziennym. A chciałem tylko, żeby mnie kochała bezgranicznie. Ale odbierając Jej Ją samą, spowodowałem, że zaczęła szukać. Czy umiem wybaczyć - nie wiem. W Bogu jedyna nadzieja... I modlę się o to, żebym potrafił. Faceci są jak dzieci, ale jeśli kochają, to bezgranicznie... Ale się rozpisałem... nie chciałem... niech tak zostanie... Trzymajcie się Kobietki. Nie tylko "oni" opuszczają. Szczęść Wam Boże !

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: C A

Gromadzimy po to żeby rozdaać
Do A Tak sie rozpisując pomagamy sobie wzajemnie, chcąc pomóc innym, pomagamy też sobie, przede wszystkim stanąć w prawdzie, w prawdzie o samym sobie, zobaczyć wady czy braki, na które dotychczas byc moze nie godziliśmy sie, uważając, że jesteśmy w porządku, będąc zbyt pewnym siebie licząc tylko na siebie, jak pisze Dota. Sami zamykaliśmy drzwi Chrystusowi.
Dota Twój Bóg, Mój, Nasz jest zawsze bardzo blisko, trzeba Mu pozwolić wejść w nasze zycie i pozwolić, żeby je przemienial. Treba zacąć od przebaczenie, dobrej spowiedzi i modlitwy i pomału wszystko zacznie sie zmieniać, czy będzie trwalo to dłużej czy krócej to bardzo ładnie ujęła to Kasia pisząc o tym niesfornym dziecku, bo przecież Bóg chce nam pomóc, a nam sie wydaje, że może zrobimy to lepiej i wtedy to dłużej trwa. Potrzeba aufania, zrobić swoje 100 procent i czekać Bo kiedy Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko wraca na swoje miejsce
Gorąco polecam wszyskim książkę Józefa Augustyna SJ Sakrament pojednania
Pozdrawiam CA

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Ja

Od czasu, jak dowiedziałam się o zdradzie, minęło półtora tygodnia. Wiele się o sobie w tym czasie dowiedziałam. Zaczęłam terapię. Staram się jakoś żyć, choć łatwo mi nie jest. Zrozumiałam, że to, co się stało,nie było niczyją winą - ani jego, ani moją. Mieszkamy w jednym domu, jesteśmy dla siebie uprzejmi, rozmawiamy, przytulamy się,ale żadne z nas nie wie,co będzie dalej, bo tego po prostu wiedzieć nie można. Wiem na pewno, że nie może być tak samo, jak było, że oboje musimy się zmienić. Zrozumiałam też, że nie można zmienić kogoś - można tylko spróbować zmieniać siebie. Pozdrawiam serdecznie.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Urszula
Email: Mój mąż wyprowadził się znowu .Powiedział,że nie może się odnależć ,że cały czas myśli o niej ,a ja jestem już ruiną człowieka .Kocham go nadal i powiedziałam ,że jeśli wyjdzie z tego domu to ostatni raz,bo nakarmił mnie już taką ilością cierpienia ,że po ludzku nie dam rady.Zal mi bardzo mojego syna bo cała ta ,,huśtawka'' odbija się na nim a on bardzo kocha ojca i jest tak za nim ,że niejednokronie jest mi aż przykro.
W dniu kiedy się wyprowadził byliśmy u psychologa i niestety mąż nie wykazał woli walki o rodzinę mimo,że dostał tyle szans.
Dziś jestem wrakiem człowieka ,i wydawałoby się ,że powinnam łatwiej przez to przejść bo mam już doświadczenia ,jednak to tylko jescze bardziej pogłębiło mój ból i cierpienie.
Nie wiem co dalej ,czy jest jeszcze jakieś ziarenko nadzieji bo i ona zaczyna we mnie umierać.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Ja

Nie zmienisz jego - musisz się z tym pogodzić. Jedyne,co możesz próbować robić - to zmieniać siebie, dbać o siebie i robić różne rzeczy dla samej siebie. Wiem, że to trudne. Ja próbuję tak robić. Podjęłam terapię swoją, dla siebie. Nic innego zrobić nie mogę. Mogę tylko czegoś bardzo chcieć, ale nie mogę nikogo zmieniać. Nie odpowiadam też za innych. Odpowiadam tylko za samą siebie. Nie mam wpływu na cudze decyzje, ale mam wpływ na własne. Pozdrawiam serdecznie.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Urszula
Email:
Stanęłam w miejscu ,z którego nie mogę się wydostać ból,cierpienie i miłóść to uczucia ,które są w każdej sekundzie mojego życia i nie potrafię zająć się dosłownie niczym co pozwoliło by mi przestać myśleć .Cokolwiek nie robię cały czas te uczucia są ze mną.Rozmowy z psychologami nie przynoszą żadnych rezultatów ,a przecież to trwa już rok czasu.Jestem już tak zdeptana ,że nie wiem co robić.
Modlitwa towarzyszy mi cały czas ,cały czas proszę o łaskę o nawrócenie się mojego męża i tak żyję z dnia na dzień i zastanawiam się jak długo można coś takiego wytrzymać.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: urszula
Email:
Mija tydzień kiedy mąż wyprowadził się ponownie z domu .Jestem tak pełna bólu i cierpienia ,że każda sekunda mojego życia to koszmar.Wydawałoby się ,że skoro już przez to przechodziłam to powinno być lepiej ,łatwiej ,ale niestety jest dużo gorzej.Jestem tak mocno poraniona ,że nie potrafię się w tym wszystkim odnależć .
Proszę może jest ktoś kto zapali mi jakąś małą iskierkę na ratowanie mojego małżeństwa.
Może ktoś zna jakiegoś księdza psychologa ,z którym mogłabym porozmawiać ,bo już nie wiem co mam robić jak sobie poradzić z tym bólem i cierpieniem.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: A

Urszulo. Ja wiem, że i Ty wiesz o tym, że jest Jezus. On Ciebie nigdy nie opuści. Będę się za Ciebie modlił. Wiem, że być może te słowa nic dla Ciebie nie znaczą, ale skieruj się ku Jezusowi i pozwól Jemu działać. Nabierz dystansu do tego co Cię spotyka i zaufaj Panu, a On Cię nigdy nie opuści. Może przygotował dla Ciebie inny rodzaj szczęścia ?

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Ata

Urszulo! W tych trudnych chwilach cierpienia Jezus niesie Cię na rękach choć tego nie czujesz. Uwierz w to, że Jezus jest z Tobą i Cię nie opuści. Niestety nie mogę Ci polecić żadnego księdza psychologa. Bóg postawi przed Tobą ludzi, którzy Ci pomogą bo to On sam będzie przez nich działał. Nie wiem czy to będzie ksiądz, czy psycholog czy ktoś zupełnie inny. Jezus Cię nie zostawi. On Cię bardzo kocha jak każdego z nas i doskonale wie co czujesz bo sam dobrowolnie wydał się na mękę aby nas zbawić. Pozdrawiam i zapewniam o modlitwie.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Urszula
Email:
Bardzo dziękuję z te słowa nawet nie wiesz jak bardzo mi pomagają.Właśnie zadzwonił mój mąż z pytaniem o spotkanie z synem i oczywiście znowu jestem cała roztrzęsiona.
Każdy jego telefon to ogromne cierpienie ,a narazie jestem na takie telefony skazana.
Jest mi tak bardzo przykro ,że człowiek który tak bardzo walczył o naszą rodzinę ,który na każdym kroku okazywał radość ,że ma nas a przede wsystkim mnie dziś tak postępuje.Nie jestem w stanie tego zrozumieć jak niewiele potrzeba ,żeby tak się zmienić i zostawić rodzinę .
Ponawiam swoją prośbę o kontakt z jakimś księdzem psychologiem ,może ktoś zna taką osobę.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: calico

Urszulo! Stronę wcześniej napisałam Ci telefon i adres do Stowarzyszenia Psychologów Chrześcijańskich. Tam na pewno Ci coś doradzą, a i ksiądz psycholog też tam chyba jest.
Pozdrawiam Cie serdecznie.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Urszula
Email:

Bardzo dziękuję ,ale dzwoniłam tam i niestety tam są to wizyty płatne ,a mnie poprostu nie stać na taki wydatek.
Ale mimo wszystko jeszcze raz bardzo dziękuję.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: kasia 2
Email:
urszulo całym sercem jestem z tobą,wiem jak łatwo pisać, że Jezus jest z tobą i on naprawdę cię kocha, niestety ból nie mija a ty musisz żyć dalej,zmuś się i idź do psychiatry,leki trochę poprawią twoje samopoczucie, staraj się modlić to będą chwile kiedy nie będziesz maltretować swojej duszy i umysłu, spróbuj być troszkę obojętna dla swojego męża ,bez emocji ( to bardzo trudne kiedy się kocha i tak bardzo potrzebuje ciepła tej drugiej osoby).Oczywiście to niczego nie gwarantuje, musisz też zacząć myśleć co mogłabyś zrobić żeby wnieść trochę radości w swoje i syna życie ,syn też cierpi widząc cały czas zapłakaną matkę , musisz zacząć myśleć" kocham i nigdy nie przestanę kochać swojego męża, ale muszę żyć dalej ".Przez rok drogi przez mękę ja dojrzałam do tej myśli i wtedy mój mąż wrócił zupełnie nieoczekiwanie kiedy myślałam ,że to już koniec, wyznał mi miłość, nie prosił o wybaczenie , bo powiedział ,że nie ma prawa o nic mnie prosić, nie musiał nigdy ani przez sekundę nie przestałam go kochać,jest cudownie zapomniałam że moze tak być, ale ja też się zmieniłam nie staram sie uszczęśliwić go na siłę, więcej myślę o sobie i robię więcej dla siebie ( i dla ciała i dla ducha).Sprobuj oswoić się z myslą ,że twoje życie może się toczyć bez niego i dasz radę , pokonasz lęki i ból.Swiat za sprawą Boga naprawdę jest pełen cudów.Jestem z tobą.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: calico

Wiesz, to dziwna sprawa, ponieważ wiem, że mają też tzw. "pulę" wizyt bezpłatnych. Wiem, bo sama z nich korzystam.
Na początku, kiedy jeszcze byłam w stanie płacić za wizytę, to płaciłam, a później kiedy moja sytuacja się drastycznie zmieniła (mąż odszedł, nie interesował się pomocą materialną dla mnie), to psycholog sama zaproponowała mi wizyty darmowe. Może więc jest to kwestia zapłacenia za pierwszą wizytę, a po wyjaśnieniu swojej sytuacji materialnej, ew. "zakwalifikowania" do grupy korzystającej z bezpłatnych porad? Sama nie wiem, ale na pewno taka opcja istnieje, czego jestem żywym przykładem.
Nie wiem czy te informacje Ci w czymś pomogą, ale spróbuj jeszcze się o to dowiedzieć.
Pozdrawiam.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Ja

Ja jestem w nieco lepszym stanie ducha, niż jakiś czas temu. Zaczęłam terapię. Staram się być silna i robić różne rzeczy dla samej siebie, ale to nie jest proste. Nie usłyszałam od niego żadnych deklaracji i pewnie nie usłyszę. Nadal jest mi cholernie trudno - popadam w różne skrajności - jestem pogodna, a za chwilę wpadam w czarną rozpacz. On jest przy mnie, ale twierdzi, że stara się żyć chwilą, nie planując niczego i nie myśląc o przyszłości. Jest dla mnie miły, uprzejmy, znosi ze spokojem moje wahania nastrojów, wybuchy agresji, nawroty miłości, bezdenną rozpacz. Wiem, że chce dla mnie dobrze, ale to dobrze niekoniecznie oznacza dla niego bycie razem. Pragnę rozpaczliwie jego dotyku, czułości, a on boi się mi je dawać, twierdząc, że daje mi to nadzieję, która może być złudna. Czasem myślę, że lepiej byłoby się rozstać i każę mu odejść, czasem myślę, że lepiej żeby po prostu był obok, nawet tylko formalnie, a czasem już nie wiem, co mam myśleć. Staram się zawierzyć Bogu, bo On jeden wie, co dla mnie najlepsze, ale to jest straszliwie trudne, bo tak naprawdę trudno mi sobie wyobrazić moje życie bez mojego męża. Nie było ono wcale usłane różami, ale była w nim jakaś pewność jutra, jakaś stabilizacja (złudne to było, jak widać). Nie potrafię żyć tak jak on, chwilą. Jest to dla mnie niewyobrażalnie trudne. Nie umiem spojrzeć na swoje życie optymistycznie - bo przecież to, że zerwał z tamtą, że jest przy mnie, że rozmawiamy, że spędzamy razem czas, że mnie wspiera - to wszystko jest jakoś tam optymistyczne. Mogło być o wiele gorzej. Nie ma kłótni, awantur, przemocy. Pomaga mi w domu, robi wiele rzeczy dla mnie. Dlaczego tak trudno mi jest to wszystko zobaczyć i cieszyć się z tego, co jest? Dlaczego?

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Urszula
Email:
Do Ja
Nie wiem czy moje słowa choć trochę są wstanie pomóc komukolwiek ,bo sama jestem w fatalnej sytuacji psychicznej ,ale mam chwile kiedy poprostu zamykam się gdzieś biorę różaniec do ręki i choć na chwilę uspokaja mnie ta modlitwa.Może marne to pocieszenie ,ale sama nie wiem co mogę jeszcze zrobić aby uratować nasze małżeństwo dlatego też uczę się oddawać wszystko Bogu.Pewnie ,że nie jest to lek o działaniu natychmiastowym ,ale chyba jedyny.
Ostanio usłyszałam takie zdanie:
''Bóg i czlowiek są potrzebni w leczeniu zranień''Ogarniam Cię swoją modlitwą i wierzę ,że nasze ciarpienia czemuś posłużą.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: jeszcze_zona
Email:

Witam poranione duszyczki. Przyszłam, żeby wlać trochę otuchy, żeby podnieść w Was na duchu, zaproponować pomoc. Niewiele mogę zrobić, ale może chociaż rozmowę albo spojrzenie osoby, która przechodzi to samo, tylko jest już troszkę dalej w tej smutnej drodze.
Dziś mialam trochę czasu by przeczytać Wasze wpisy, ostatnio jestem zajęta, wychodzę do ludzi, staram się nie siedzieć w domu i nie rozpamiętywać tego, co się stało. Muszę żyć dla siebie i udowodnić przede wszystkim SOBIE, że można z tym żyć, że świat się nie skończył, że słońce świeci, ludzie uśmiechają się do mnie, dziecko może być prawie szczęśliwe ( bo całkowicie szczęsliwe już nigdy nie będzie po tym, co ukochany ojciec zrobił). A ja mam jeszcze tyle w życiu do zrobienia.
Moją historię opisałam w poście " Jak żyć dalej po odejściu jednego z małżonków? ". Przeżywałam zupełnie to samo, rozpaczałam, wyłam z żalu, nie chciałam żyć dalej. Zresztą, co ja będę pisała, znacie ten stan. Korzytałam z pomocy psychologów, terapeutki, znalazłam tę stronę, poznałam ludzie ze wspólnoty i wielu innych. Od dwóch miesięcy biorę leki antydepresyjne, które chyba zaczęły działać, już nie jestem taka przybita, czasem nawet z nadzieją patrzę w przyszłość. Długo trwało wychodzenie z kryzysu, jeszcze bardzo często wracają złe wspomnienia, ale czasami widzę światełko w tunelu. Nie znam przyszłości, nie wiem, czy kiedyś mój mąż sie opamięta, czy będziemy razem. Nie wiem nic poza tym, że muszę przyjąc prawdę, zawierzyć Panu i modlić się.
Urszula, jeśli chcesz, to napisz do mnie, albo odezwij się na gg 7409542 (ale bywam tylko po południu i wieczorem). Chętnie pomogę, nie tylko Tobie, innych również zapraszam, teraz bardziej niż kiedykolwiek jestem otwarta na ludzi, mogę dzielić się swoim doświadczeniem, wspierać i pocieszać. Wiem, że rozmowy bardzo pomagają, piszę dużo na gg, bardzo często rozmawiam przez telefon, spotykam się z ludźmi, którzy również mnie wspierają i pomagają. Wiem, że teraz wydaje się to wszystko bardzo trudne, ale to prawda, ból zmniejsza się z czasem, nie mija zupełnie, przynajmniej niezbyt szybko.
Mam swoje ulubione powiedzenie "Jezu, Ty się tym zajmij". Gdy jest mi bardzo smutno, czytam ten tekst i powierzam Panu swoje cierpienie. On wie najlepiej, co dla nas jest dobre.
Jeśli jest ktoś z W-wy to możemy się spotykać, wymieniać doświadczenia i pomagać, nawet w codziennych sprawach.
Pytanie do A - czy Twoja żona jest z Tobą czy odeszła? Jakie były jej tłumaczenia, że poznała i pokochała innego mężczyznę, czy rozmawialiście o tym? Pytam, bo wciąż staram się zrozumieć kochankę swoje męża, jak kobieta - żona i matka mogła doprowadzić do rozbicia dwóch rodzin?
Pozdrawiam wszystkie zbolałe duszcyczki.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Edyta

Jeśli zdrada to romans, niełatwo ją zakończyć, zwłaszcza jeśli się jest tylko pozornie dorosłym. Niemęskich facetów, którzy nie potrafia przeciąć wezłów gordyjskich, jest mnóstwo. Docenić należy ich starania, wspierac łagodnością , ale i stanowczością. Nie kontroluj go. My też mamy swoje tajemnice. Tamto wygasa, choć jeszcze się tli. Zajmij sie ogniem między Wami. To, co łączy go z Tobą, jest silniejsze jednak. Bądź sobą, dbaj o siebie, nie kontroluj go. On to doceni. Ale pamiętaj, jeszcze długa droga przed Tobą, a po drodze kłody pod nogi. Ale Ty masz dużo siły. Uwierz w to i przestań płakać, "dość ma dzień smutku swego".

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: CA

Wiesz Edyto do tej pory najbardziej bolesna była dla mnie bezsilność, mój mąż świetnie sie kamuflował, zawsze mial gotową prawdopodobną odpowiedź, jakieś wytłumaczenie i świetnie umiał podtrzymywać moje poczucie winy, że wszelkie zarzuty są bezpodstawne. Być może dlatego,że bardzo Go kocham tak długo nie potrafiłam zobaczyć prawdy, a może dlatego że oddaliłam sie od Boga, chyba właśnie dlatego, bo teraz kiedy jestem bliżej Niego odzyskałam spokój, taki wewnętrzny. Postępuję tak jak mi radzisz i dużo sie modlę i to mi bardzo pomaga i wiem, że bez względu na to co ma, musi być podjęłam najważniejsą decyzję TRWANIA przy BOGU MIŁOŚCI I MAŁŻEŃSTWIE
Pozdrawiam serdecznie CA

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Urszula
Email:
Dziękuję

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Penelopag
Email: Caly dzisiejszy poranek czytam, czytam i Bogu dziekuje, ze trafilam na te strone. Moja sytuacja jest troche inna. 6 lat temu maz wyjechal "za chlebem" tylko dzwonil. Zostalam z 13 miesiecznym i 3 letnimi dziecmi sama. Teraz wrocil. To mial byc napikniejszy czas. Jednak okazal sie najtragiczniejszym okresem mojego zycia. Wrocil calkiem inni. A z nim jego rozrywkowa przeszlosc. Kobiety, alkohol itd..Opowiedzial mi o wszystkim. Caly swiat mowil mi prze te lata ze nie jest mi wierny, wydawalo mi sie, ze bylam przygotowana. Ale gdy uslyszalam to z jego ust.....To byl totalny szok. Przechodzilam juz wszelkie stadia, teraz znow jestem na etapie bolu i rozpaczy. Nie umiem my przebaczyc, to jest straszne. Bo cale zycie prosilam go tylko o 1 WIERNOSC i tego nie dochowal. On chce jeszcze 1 szansy ale ja nie wiem czy mam sile. Nie wiem nawet czy chce. Znow wyjechal, wrocil do swojego swiata. Ja zostalm w kraju z dziecmi. Przeciez dawalam sobie rade bez niego tyle lat......Prosze pomodlcie sie abym mogla mu przebaczyc, bo czuje ze mnie "nas" to niszczy. Nie daje sobie rady....

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Ja

Od czasu jak dowiedziałam się o zdradzie mojego męża minął miesiąc. Cały czas staram się jakoś pozbierać. Zaczęłam terapię. Jem, lepiej śpię. Cały czas mam strasznie zmienne nastroje - nie ma dnia bez płaczu i żalu. Każda nasza rozmowa tak się kończy. On mieszka ze mną i jak twierdzi, nie myśli o przyszłości. Po prostu żyje. Większość dnia przesypia. Jest ciągle smutny i przygaszony. Nie daje mi żadnej nadziei, bo nie potrafi. Nie wie, czego chce. A ja się miotam i czasem też nie wiem, jak byłoby dobrze. Czasem mam ochotę po prostu wyrzucić go z domu, czasem wydaje mi się, że już lepiej, żeby był tylko fizycznie, ale był... Zerwał tamtą znajomość, ale nadal mają ze sobą kontakt. Nadal jest mi strasznie ciężko... Czasem mam nadzieję, że nam się jednak uda, a czasem zupełnie ją tracę... Cieszę się, że mogę przynajmniej tutaj się wygadać. Jak czytam Wasze wypowiedzi, to tak, jakbym czytała własne. Pozdrawiam wszystkie poranione dusze i życzę dużo siły i wytrwałości.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: urszula
Email:
Witam WAS wszystkich ponownie
Bardzo chciałabym móc Wam wszystkim powiedsieć ,że u mnie coś się zmieniło ,ale niestety nic.Wciąż ogarnia mnie smutek ,żal ,cierpienie i ból ,bół którego nie jestem w stanie opisać .I ciągle zastanawiam się jak to możliwe ,że miłośc dziś jest jutro jej może nie być.
Mam takie dziwne wrażenie ,że została m potraktowan jak zużyty samochód ,w który nie warto inwestować skoro można kupić nowy.
Nie ma chwili w moim obecnym życiu,abym nie była myślami przy swoim mężu TAK BARDZO GO KOCHAM i pragnę ,aby wrócił do mnie i do syna.Aby zrozumiał ,że ta druga to nie jest jednoznaczne z tym ,że nagle spotkało Go szczęście ,bo kiedy minie okres fascynacji zauroczenia to życie będzie miało takią samą barwę codzienności tyle tylko,że z człowiekiem ,z którym niwiele przeżył i ma wspólnego.
Czasami jakoś sobie radzę ,ale mimo ,iż ta sytuacja trwa rok mam wrażenie ,że jest coraz gorzej.Dobrze ,że jest modlitwa ,która choć na chwilę daje ukojenie i nadzieję ,której tak bardzo potrzebuję.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: mika
Email:

też spotkała mnie zdrada ze strony męża. teraz jesteśmy razem, ale nie jestem pewna czy uda mi się zapomnieć.budzę się i zasypiam z okropnymi, dręczącymi myślami. ciesze się,że trafiłam na tę stronę jest mi łatwiej, skoro wiem,ze nie jestem sama z takim problemem. zdrada boli i to bardzo! jak znowu zaufać i uwierzyć w siebie

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Urszula
Email:
Miko

Jak długo trwał okres waszej rozłaki i czy przez ten czs kontaktowaliście się ze sobą.
Czy macie dzieci jeśli tak to jak one teraz na to reagują.A przede wszytkim jaki był powód powrotu twojego męża do rodziny .
Wiem ,że nie można zdrada wymazać z pamięci myślę ,że poprostu trzeba zaakceptować to co się wydarzyło bo czsu nie można cofnąć.
Cała trudność polega na tym ,aby nie zapomnieć ,ale nie rozpamiętywać .I jeszcze jedno nie można wypierać mysli które są dla nas bolesne lecz stawiać im czoło choćby przez powiedzenie sobie ,,stałao się ''i teraz chcę aby to wszystko było dla mnie lekcją z której wyciągam wnioski.
Był moment kiedy wypierałam te przykre myśli poszukując różnych zajęć ,ale to wszystko wróciło i to ze zdwojoną siłą.
''Żałoba '' to proces ,którego nie można wypierać ,jeśli masz potrzebę to płacz ,krzycz i nie udawaj ,że nie cierpisz.
Pozdrawiam
Z panem Bogiem obiecuję modlitwę

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: urszula
Email:
Witam Was wszystkich ponownie ,bo znowu mój mąż próbuje manipulować mną i synem ,doszedł do etapu kiedy w całą tę sytuację wciąga swoich rodziców chcąc w ich oczach mnie oczernić i pokazać jaka to ja jestem zołza bo w dniu kiedy ustaliliśmy ,że jest dniem mojej obecności z synem od swoich rodziców zadzwonił do mnie z informacją ,że chce zobzczyć się z synem na co ja oczywiście się nie zgodziłam no i wyszło ,że to ja jestem straszna bo unimożliwiam spotkania mu z synem.
Nie wiem tak trudno mi to wszystko pojąć ,że już i tak nakarmił mnie takim cierpieniem to jeszcze stosuje technikę aby człowieka dobić.Tak trudno mi być w takich chwilach spokojną i opanowaną ,że poprostu tak jak wczoraj przez telefon zaczełam płakać czego wiem ,że nie powinnam była robić i pokazywać mu ,że ma nademną władzę.
No cóż rozum i nauki swoje a serce swoje.
Modlę się z całych sił,aby dobry Bóg pozwolił mi przez to wszystko jakoś przejść i abym nie zwątpiła w Jego moc.
Pozdrawiam Was i ogarniam swoim sercem w modlitwie.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: mika

dziękuję za słowa wsparcia i modlitwę.Współczuję Tobie z całego serca. trzymaj się i będę o Tobie pamiętała w modlitwie

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: justyna
Email:
przeczytalam twoja tragedje I musze Ci powiedziec,ze myslalam,ze tylko moja tragedja jest straszna ale widze,ze twoj maz to ...
szczeze Ci wspolczuje.wiem,ze ty nie tego oczekujesz ale mam nadzieje, ze bedziesz miala sile kiedy wroci ,zeby go wywalic.Ja pozwolilam wrocic swojemu I nie warto,jak ktos umie oszukiwac to juz nie da rady przestac.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8