Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Przemiana
Autor Wiadomość
a.kolinska
[Usunięty]

Wysłany: 2007-03-01, 11:58   Przemiana

muszę się z wami podzielić dobrą wieścią,bo wzsystkim nam optymizmu potrzeba jak nigdy dotąd,musze w wielkim skrócie bo czasu nie za wiele,a więc:
ostatnia niedziele - na życzenie męża zabrałam swoje rzeczy z mieszkania(termin przeprowadzki sama wybrałam czułam że jetem gotowa),więc przyjechałam walizki.pakowanie,w mieszkaniu zastałam bałagan,chorego ojca,awanturną mamę i mojego męża,który nawet nie pofatygował sie, żeby otworzyć mi drzwi bo nauka,mama to zrobiła.Wiec pomyślałam w duchu jak dobrze,że to juz nie moje problemy.Pakowałam się nie było mi smutno,usłyszałam od męża,śmieszną rzecz,na moje pyt, czy nie myślał o separacji,on powiedział,po co teraz unieważnimy,a potem będziemy mogli wziąć ślub juz nie na koszt tatusia,taraz rozstanie a potem nie wiadomo,ha,ha,ha.Nic nie rozumiem.Więc od niedzieli,a raczej od soboty wstąpił we mnie nowy duch,zupełnie nie wiem skąd,kiedy,w niedziele byłam na spowiedzi,usłyszałam,małżeństwo 2 lata i się rozpada,to może to nie było małżeństwo,trzeba by to sprawdzić.Wydarzenie ostatnie nie powinny mnmie cieszyć,a ja nagle,nie czuje już stresu,nie myślę o nim,żyje cieszę sie robię swoje,nie boje się samotności,jest mi dobrze.Czy to odkochanie,chyba przestałam stawiać się w pozycji ofieary,obwiniać,myślałam że rozwód to koniec świata,a tu 5 miesiac kryzysu,a ja juz sie nie boję,już nie chcę się przytulić ,zzdzwonić,niech sie dzieje,on zdecydował,niech on się martwi,załatwia,niech chociaż raz poniesie odpowiedzilność,za swoje decyzje,poczułam,że nie jers=tem w najgorszej sytuacji.To wspaniałe,ale trwa dopiero 4 dni,od momentu naszego ostatniego spotkania,pewnie doły wrócą,ale widzicie jest nadzieja,cieszcie się razem ze mną,optymisci,żyją dłużej,życie ma się jedno ,więc wniosek z tego prosty,tylko czasami ciężko wprowadzić go w życie.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2007-03-01, 12:13   

Oddałaś mężowi co jego jest - złe czy dobre, ale to były jego decyzje.
Dwa światy wartości. Twój świat wartości i męża świat wartości.
I co z tym fantem zrobić ?
 
     
wiki0701
[Usunięty]

Wysłany: 2007-03-01, 12:59   

A. kolińska - wydaje mi sie, że to nie jest kwestia optymizmu. spadek napięcia po prostu. Doszłaś może juz do etapu, kiedy zaczynasz sie skupiać na sobie bardziej niz na męzu. Może przekonałas siebie, że Ty juz ze swej strony po ludzku zrobiłas wszystko, teraz pora na jego krok i ruch. człowiek nie może bez końca trwac w stanie najwyższego skupienia i napięcia. To jak emocje, które narastaja, sięgaja zenitu i pac, balon peka, czujemy sie lepiej, spokojniej. Po prostu - odczuwasz byc może teraz spokój wewnetrzny. Dodatkowo wsparty wyprowadzka, a więc zamknięciem pewnego etapu. Wydaje mi sie, że blisko Ci będzie teraz do etapu, w którym jest Wanboma - od huraganu emocji do wyciszenia i spokoju wewnętrznego, łagodności. Trzymam kciuki
 
     
Silva
[Usunięty]

Wysłany: 2007-03-01, 16:34   

A. Kolińska to duża zmiana...w Tobie! I tak trzymaj, byle starać się wyciszać silnie negatywne emocje, kontrolować je.Da się wszystko. Rośniesz miła w siłę, bo zaczynasz mieć świadomość tego i tych co Cię otaczają i całej swojej sytuacji. To juz milowy krok z wyjścia z pętli.
U mnie jest obecnie tak, że jak przestało mi zależeć to pan mąż się uaktywnił, nawet trochę porozmawialiśmy, on się popłakał. Też nie zazdroszczę mu jego życia. nawet przez chwilę nie zamieniłabym się, choć nieporównywalnie mam gorzej pod prawie każdym względem. Jestem już w takim etapie, że żyję po swojemu, powoli posuwa się wszystko do przodu a ten spokój i siła trwania to jest namacalna. Cieszę się, że nareszcie zainteresował się małymi, bo małymi sprawami związanymi z dziećmi. A i mnie czasem rzuca komplemencik, uśmiecha się. Tylko ten strach w oczach.Ech! Serio! Nie zazdroszczę.
Poza tym patrzę na niego zupełnie innymi oczami. Jak na sąsiada, czy znajomego z pracy.Odkochałam się! Czuję się wolna duchowo i za nic nie oddałabym tego.Ale rzeczywiście wysiłek był spory, żeby dotrzeć do tego etapu.
Najbardziej cieszę się jednak, że tak dużo dobrego otrzymuję od innych ludzi. Na codzień widzę działanie w myśl zasady "wszystko co dajesz powraca z naddatkiem".
Kochani....życie jest piękne!!! :-D
Owiciście nadal nieustaję za Was w modlitwie! :-)
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 9