Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Wyslane przez: Ata
Email:
Mąż marnotrawny (Łk 15, 13). Jest to super artykuł i bardzo do mnie pasuje. Właśnie staramy się uratować nasze małżeństwo i jest bardzo ciężko. Ciężko jest być w roli ojca i wyprawić ucztę, zamknąć rozdział i nie wracać do tego co było złe i bardzo mnie zraniło. Przebaczam ale ból ciągle jest we mnie i strasznie mnie męczy. Wiem, że powinnam bardziej zaufać Bogu i nie czuć lęku ani nie mieć niskiego poczucia wartości bo przecież dla Boga jestem kimś wyjatkowym i On bardzo mnie kocha. Ale wprowadzic to w życie jest mi ciężko. To tyle co chciałam wam powiedzieć.
Moja sytuacja jest podobna, odczucia takie same - wielki ból, zawód, obniżona ocena własnej wartości. Przebaczyłam (a raczej staram się przebaczać każdego dnia), chciałabym nie wracać do przeszłości, jednak w mojej głowie ciągle kłebią się pytania dlaczego? czy to się nie powtórzy?, czy mogę mu ufać? Jeśli uważasz, ze mogłybysmy jakoś sobie pomóc na wzajem, dodać otuchy, zastanowić się jak sobie radzić, skontaktujmy się mailowo.
Cieszę się, że tak podchodzisz do życia. Ja też nie wyobrażam sobie innej drogi jak tylko ufność Bogu i wybaczenie, gdyby moja żona zdecydowała się do mnie wrócić. Staram się cieszyć dniem codziennym, żeby jakoś normalnie funkcjonować. Gdy żona poinformowała mnie, że chce wnieść sprawę o rozwód odpowiedziałem jej z uśmiechem, że cieszę się na myśl, że kiedy już do mnie wróci to drugi raz weźmiemy ślub i sproszę gości, by wspólnie cieszyli się ze mną z jej powrotu. Gdy już złożyła pozew przeżyłem to bardzo. Wszystko dopiero przede mną. Ale wytrwam. Juz się podniosłem. Nie mógłbym żyć w innym związku, bo to wiązałoby się z odrzuceniem przykazań. Jeżeli to ma być mój krzyż? Każde cierpienie ma sens. Pewnie kiedyś zrozumiem, komu jest potrzebne to ciężkie doświadczenie... Ale będę czekał na żonę, choćby lata. I codziennie na nowo ślubuję jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że jej nie opuszczę aż do śmierci. Proszę tylko Boga, by dał mi siły...
Wyslane przez: Marianna
Email:
Jacku, wytrwaj w swoich postanowieniach. Gdyby to życie kończyło się tu na ziemi, moglibyśmy robic to co nam się podoba. Tymczasem przyjdzie taki dzień dla każdego z nas że trzeba będzie zdac sprawę każdego słowa i czynu, jak przestrzegaliśmy chocby 10
przykazań. Jezus zapyta czy mnie miłujesz? Wtedy odpowiesz, tak Panie przestrzegałem tego co nauczałeś po to by byc z Tobą na zawsze. Tego z serca Ci życzę.
Wyslane przez: Ata
Email:
Myślę, że warto się wspierać bo przecież przeżywamy taki sam krzyż, mamy podobne doświadczenia i musimy pamietać, że nie jesteśmy sami.
Poruszył mnie bardzo ten artykuł. Zupełnie inne spojrzenie na znaną przypowieść. Już wcześniej rozmyślając nad tą historią, widziałam siebie w roli tego drugiego syna odpowiedzialnego, roztropnego i jednocześnie zazdrosnego, pełnego żalu i pretensji. Żeby nie mieć wątpliwości, musiałam tego doświadczyć na własnej skórze.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum