Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: administrator
2007-04-13, 09:17
Żona powiedziała mi że mnie już nie kocha.
Autor Wiadomość
Jacek1975
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-10, 14:44   Żona powiedziała mi że mnie już nie kocha.

Witam,
nie wiem od czego zacząć jestem strasznie zagubiony, Nie mogę jeść, spać, myśle tylko o tym że mnie zdradza z inną. Martwię się o nasze córeczki które są w to wplątane, Alicja ma 8 lat i w maju będzie miała przyjęcie I komuni Św., Ewa ma 3,5 roku a to wszystko mnie przytłacza.
Postaram sie opisać w miarę dokładnie naszą sytuację.

Do kwietnia zeszłego roku mialem wspaniałą rodzinę, bywało lepiej i gorzej, jak w normalnym małżeństwie, kłuciliśmy się i godziliśmy, Święta wielkanocne były cudowne, w maju zaczęło się coś dziać, Najpierw szukałem winy w sobie w mojej pracy. Pracowałem w systemie tydzień w domu tydzień w delegacji, (dziś żałuję że nie powiedziałem w pracy że nie będę jeździł). Wtedy bałem sie że stracę pracę a mieliśmy zobowiązania finansowe które nie pozwalały mi na utrate dochodów.
Małżonka działa czynnie w ZHR i w lutym na zimowisku poznała Anię lat 21, zaprzyjaźniły sie odrazu, ponieważ Asia (uzywa imienia Joanna bo Agnieszka jej nie odpowiada) miała wiele przyjaciół z harcerstwa nie przywiązywałem do tego uwagi, po prostu kolejna osoba w domu która ciągle przebywa i ustala co bedą robić na zbiórkach. W maju Ania zaczęła przebywać u nas regularnie, coraz częściej zostawała na noc. Nadal nie przywiązywałem do tego uwagi, ponieważ Ania miała problemy ze swoją rodziną. Mówiłem sobie trzeba pomóc, o ja głupi. Po kolejnym powrocie z delegacji dowiedziałem się że sypiały razem w naszej sypialni, ale nie było problemu jak wracałem Asia była dla mnie uprzejma i nic nie wskazywało na to że przestaje wygasać w niej miłość do mnie.
W lipcu pojechały z dziewczynkami na obóz, wybrałem urlop i pojechałem do Nich, ale niemogłem już spać z moją żoną, nie chciała i spała w namiocie na jednej pryczy razem z Ania. Po powrocie powiedziała że ona już dłużej tak nie może, że ja jeżdzę w delegacje a ona jest sama, poprosiła mnie o opuszczenie domu. Wyjechałem na 2 dni i myślałem że zwariuję, wróciłem i przeprosiłem, poprosiłem o wizyty u psychologa, zgodzia się. W między czasie cały czas więź (miłość) do Ani w mojej żonie narastała. Udaliśmy sie do psychologa, juz wtedy wiedziałem że mnie z nią zdradziła, opowiedziałem o tym psychologowi a Asia zaprzeczyła wszystkiemu. Do dziś zaprzecza twierdząc że to jej bardzo bliska przyjaciółka i ją bardzo kocha.
Mam dowody na to, że zdradza mnie z nią cały czas( nie tylko uczuciem), ja jestem z boku, wszystkim do okoła opowiada że się rozwodzimy, nie wiem nic o tym nie skladałem żadnego pozwu do sądu z tego co mi wiadomo ona też nie. Ostatnio dowiezdiałem się że planuje się wyprowadzić z domu zabrać dzieci i zamieszkać z Anią.

Rozpaczliwie potrzebuję pomocy, już nie daję rady. Moje życie załamało się. Teściowa kryje ją na każdym kroku, mnie sie pyta jak sie czuję a za plecami pociesza swoją córeczkę i nie przyjmuje do wiadomości jak jest sytuacja,
Powiedziałem im wielokrotnie że mnie zdradza z Anią nie pokazywalem jednak dowodów, bo boje się ze powie jej skąd są i stracę źródło.
Czy rozmowa z teściami i Asia pomoże, czy pokazywać skąd wiem że mnie zdradza i planuje wspólne zycie z Anią??
Czy czekać cierpliwie aż się wyprowadzi zabierze dzieci ze sobą a ja zostane sam?

[ Dodano: 2007-01-10, 17:01 ]
Nie dopisałem jeszcze że, po wielu rozmowach, próbach przekonywania, powiedziała mi wyraźnie że nie chce już ze nie potrafi już być moją żoną i nie chce być juz ze mną, kiedy się pytam czy chce rozwodu mówi że nie jest to jej jeszcze potrzebne.
Gdy sie spytałem czego chce to mówi że żyć sama( dowody mówią inaczej) Ja nie umiem bez niej żyć, jest dla mnie wszystkim i zrozumiałem to dopiero gdy się odwróciła odemnie.
Na razie życie mojej rodziny toczy się obok mnie nie jestem dopuszczany do pewnych spraw, Wiem że Asia planuje sobie życie z Anią, czy to jest normalne?
Staram sie sobą zająć czas, wynajduje coś do roboty, ale ciągle bardzo mocno boli.
A rozmowy nie prowadzą do lepszego, byłem niedobrym mężem i zdaję sobie z tego sprawę, ale nadal pragnę żyć z osobą której powierzyłem swoje życie a ona je zdeptała i wywaliła do kosza.

[ Dodano: 2007-01-10, 17:01 ]
Nie dopisałem jeszcze że, po wielu rozmowach, próbach przekonywania, powiedziała mi wyraźnie że nie chce już ze nie potrafi już być moją żoną i nie chce być juz ze mną, kiedy się pytam czy chce rozwodu mówi że nie jest to jej jeszcze potrzebne.
Gdy sie spytałem czego chce to mówi że żyć sama( dowody mówią inaczej) Ja nie umiem bez niej żyć, jest dla mnie wszystkim i zrozumiałem to dopiero gdy się odwróciła odemnie.
Na razie życie mojej rodziny toczy się obok mnie nie jestem dopuszczany do pewnych spraw, Wiem że Asia planuje sobie życie z Anią, czy to jest normalne?
Staram sie sobą zająć czas, wynajduje coś do roboty, ale ciągle bardzo mocno boli.
A rozmowy nie prowadzą do lepszego, byłem niedobrym mężem i zdaję sobie z tego sprawę, ale nadal pragnę żyć z osobą której powierzyłem swoje życie a ona je zdeptała i wywaliła do kosza.
 
     
ANBA
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-10, 17:26   

Przyznam, że nie mam doświadczeń związanych z uczuciem kobieta-kobieta. Przypuszczam tylko, że Twój dramat i przeżycia są znacznie silniejsze niż w przypadku "tradycyjnej" zdrady. Poza pytaniem "dlaczego to się stało?", pojawia się kolejne, równie ważne, "dlaczego z kobietą?"
Zdrada, pomimo bólu, jaki dotyczy osoby zdradzonej, jest bardzo poważnym sygnałem ostrzegawczym typu: "Mam Cię dosyć". I chyba dlatego tak boli. Dotyka nas, naszego czułego miejsca. Rana, powstająca wskutek odrzucenia, powoduje, że tracimy kontakt z rzeczywistościa. Koncentrujemy się na ratowaniu przed wszechobecnym, paraliżującym bólem. Wydaje mi się, że to naturalny mechanizm obronny. To jak z żałobą. Przechodzimy kolejne fazy "odejścia". Nadchodzi w końcu moment gdy zaczynamy dostrzegać, że te nasze działania są najczęściej chaotyczne i co gorsza, nie przynoszą poprawy, by nie powiedzieć, że odwrotnie. Zapętlamy się coraz bardziej, stajemy się podejrzliwi, zbieramy dowody by mieć potwierdzenie, pewność, choć tak naprawdę, wolelibyśmy znaleźć dowód, że to nieprawda.
Moim zdaniem zdrada może mieć dwojakie podłoże: osoba zdradzająca jest niedojrzała emocjonalnie i nie rozumie, że jej "kaprys"- dla niej związany z przyjemnością, tak bardzo boli i tu potrzebna jest chyba pomoc terapeuty. Drugi motyw to taki, że zdradzający jest zwyczajnie nieszczęśliwy w związku. Może z braku porozumienia, więzi, przyjaźni. Jedno wiem z całą pewnością: zdrada nie musi oznaczać końca świata. Boli, piecze, wrzuca w depresję...ale i uczy pokory. Oto nagle, niespodzianie, tracimy swoją pozycję. Nasz dotychczasowy partner, do którego przyzwyczailiśmy się jak do "nogi od krzesła"- nagle "odchodzi". Zostawia NAS. Zaczyna nabierać wartości. Nasze dotychczasowe życie wywraca się do góry nogami i nic nie jest jak dawniej. Zapewniam Cię, że zdradę daje się wybaczyć. Na razie tyle.
Piszesz, że kryzys rozpoczął się w kwietniu ub. roku. Piszesz, że masz dowody zdrady. Trudno jest radzić, nie znając szczegółów, bardzo istotnych, wbrew pozorom, sugerowałabym jednak byś dowody schował na razie na dno szuflady. Co Ci da, że je ujawnisz? Co udowodnisz żonie? Załużmy, że się w końcu przyzna. I co dalej? Czy myślisz, że się zawstydzi, przeprosi i będzie jak kiedyś? A jeżeli się wyprze? Będziesz szukał nowych dowodów, szpiegował ją by przyłapać na "gorącym uczynku?". Załóżmy, że przyłapiesz. Co zrobisz potem? Powiesz: "wybaczam, wróć. Zapomnij o tamtej?", czy może :"musimy się rozwieść!". Może jeszcze coś innego...
I wsiądziesz na szaloną karuzelę
Najbezpieczniej byłoby, moim zdaniem, na początek, spróbować przypomnieć sobie momenty Waszych kłótni. Czego te kłótnie dotyczyły? Co było ich powodem? Kto je zaczynał pierwszy i dlaczego? Piszesz, że ostatnie Święta Wielkanocne były cudowne. W jakim sensie?
Myślę, że poznanie Twojej historii będzie wymagało czasu. Można spróbować. Cieszę się, że wyszedłeś ze swoim cierpieniem do ludzi, że szukasz ratunku, co chyba oznacza, że chcesz walczyć o Wasze szczęście i o rodzinę. To pierwszy krok.
Myślę też, że sytuacja żony jest równie ważna. Dlaczego "uciekła"?- być może na jakiś czas. Jeżeli nie zatrzaśniesz przed nią drzwi, zawsze będzie mogła wrócić. Pytanie tylko..."do czego?". Na pewno do dzieci, ale przecież i do Ciebie. I tu pojawia się problem. Skoro "odchodzi", bo jest z Tobą nieszczęśliwa, to czy zechce do tego samego powrócić? Czy nie należy zastanowić się co należałoby w sobie zmienić, by zdecydowała sie na powrót? Było Wam dobrze, byliście szczęśliwi. Co jej dawałeś? I co się zmieniło? Przestałeś jej to dawać? Ona się zmieniła? Sam sobie musisz zacząć zadawać wiele pytań.
Spodobało mi się w Twoim poście, że nie oczerniałeś żony. Swoją wypowiedź ograniczyłeś do opisania faktów. W jednym miejscu (chyba) zauważyłeś własne zaniedbanie. Sprawiasz wrażenie człowieka bardzo rozsądnego, konkretnego, systematycznego, dojrzałego i odpowiedzialnego. I chyba gotowego do pracy. Będziemy Cię wspierać. Również modlitewnie. Pozdrawiam. :->
 
     
Jacek1975
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-11, 17:36   

Natrafiłem podczas przeglądania materiałów na coś jeszcze :
"w czym się zakręciłaś Kochanie?? ups ale błąd jakiś?? aha to pogadaj jeszxcze raz to niedobrze a moge coś omoc to pogadaj z emną w końcu to gadaj nie mi tylko nam Ciebie to nie iteresuje?? tak, tak pamiętam też, żeby zabraćpozew niby nie powinien mi przeszukiwać szafek niemiałby kiedy ale czort gowie bezpieczenij zabrać no raczej tak boje się tylko że nie dam rady tego zorbić że zranię Ciebie bo nie będe umiała podjąc decyzji że już pakuję się i wyprowadzam i jak mam mu to powiedizeć i kiedy?? teraz że szukam nie bo życie stanie się koszmarem w dniu wyprowadzki?? przecież zwariuno to na pewno rozdizelnośc to jedyna w tej sytuacji droga ale co dalej chcę mieszkać Z tobą być Z tobą ale nie nie nie będę zła ja bardzo chcę być z Tobą tylko ta świadomośc tego co robię nie ptrafię udawać, ze nie widze co tak naprawde robię może w końcu mu powiem o nas?? może wtedy się wkurzy i sam odejdzie?? czemu?? a co zrobi?? co mi może zrobić?? ale jaką?? pytałam Moniki NIC MI NIE MOŻE ZROBIĆ może gadać dziewczynkom że matka to k... to jest jedyne wtedy zabronię mu kontkatów z dziećmi i niech wnosi sprawę do sądu niech wojuje ale co przez 0,5 roku ich nie będzie widział bez mojej zgody to nie będzie nie jestem na nic gotowa o tym mówię kocham CIę ale jeszcze w swojej głowie nie przerobiłam do końca tego wszystkiego chcę być z Tobą ale dziewczynki... noale boje się go zostawić tak o wiesz co wczoraj powiedział?? że boi się wracać dod omu bo boi się ża nas tu już nie b ędzie ale on tego nie wiem, prawda?? zreztą jakby mnie wkurzył jakby zaczął za dużo z Anką kombinować to bym tak zrobiła poza tym przecież teraz kombinuję z Tobą jak zrobić żeby się pyprowadzić a jemu nic nie mówię tak, laetak, ale że kiedyś że może a nie że już a prawda jest tak aże już i na to juz nie jestem gotowa dasz mi tochę czasu?? to znaczy możemy szukać domu lub działki najlepiej jednego i drugiego (znaczy oglądać ogłoszenia i takie i takie) i nawet jeździć i oglądać ale wiesz jakoś wolniej niech to idzie, dobrze?? bo zobacz nawet eok nie minął jak się znamy ale jest Ci teraz przykro, prawda?? przepraszam że zrobiłam Ci przykrość chcę ale poczucie winy mnie zjada staram się ale chyab nie umiem chyba wmawianie sobie samej nie idzie mi zbyt dobrze nooo patrzę na niego i tak jakoś... nie wiem czy to przyzwyczajenie czy jednak jakieś uczuie martwię się o niego a Ty jak myślisz?? co do nia jak są ddzisz?? "
Powiedzcie czy ja wariuje czy to naprawdę się wydarzyło ??
czy mam jeszcze o co walczyć ??
Okazywałem jej miłość cały czas wiedziała o tym i coś takiego !
Czy zgubiła się gdzieś i jest to bardzo poważna choroba w której należy jej pomóc??
Sam Już nie wiem, PROSZĘ O POMOC!!!!
 
     
aga70
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-11, 18:37   

Jacek na początek postaraj się uspokoić, nie wiem zacznij uprawiać jakiś sport, poprostu pozbądź się nadmiaru emocji, które teraz czujesz... nie pokazuj dowodów pod żadnym pozorem, bądź nadal dobry i kochający... postaraj się więcej przebywać z dziećmi i czekaj i módl się....to co opisałeś nie wiem czy to dialog nagrany przez telefon czy w jakiś inny sposób, w każdym razie ja odebrałam twoją żonę jako bardzo niedojrzałą osobę, ona weszła w coś czego do tej pory nie znała i tak jak każda przyjemność na początku bardzo ją wciągnęła, ale zauważ że się wacha, że myśli o tobie, o tym, że cierpisz, że wolała by żebyś to ty pierwszy podjął decyzję o rozwodzie, zachowuje się jak ktoś kto ma problemy sam ze sobą... Jeżeli będziesz silny to uratujesz małżeństwo, ale przygotuj się walkę, rywalka twoja to kobieta dlatego masz przewagę, bądź dobry i czuły dla żony, broń boże nie narzucaj się, pomagaj i okazuj jej swoją miłość, a sam zobaczysz, że twoja żona wybierze faceta....twoja rywalka będzie walczyła, przygotuj się na nieczyste metody i nie daj się sprowokować, nie mów niczego złego o niej, nawet ją chwal czasami, bo każdy twój atak na nią żona będzie odbierała jak atak na nią samą....i jeszcze ci coś powiem, komunia twojej córki to dodatkowy atut dla ciebie, spowiedź, przyjęcie , zjazd rodziny, w każdej z tych relacji twoja żona jest na spalonej pozycji...dlatego nie rozgaduj o tej sytuacji innym w rodzinie, nie proś o pomoc teściowej, bo ona będzie bronić córki, bądź jeszcze lepszym dla żony niż do tej pory....a twoja rywalka odkryje się wcześniej czy później , lesbijki są bardzo zazdrosne... stważaj takie sytuacje, żeby żona porównując swoje dalsze, życie widziała co traci, widziała jak wiele traci....tamta będzie naciskać, przymuszać , udawać obrażoną, takie gierki przerabiałeś pewnie z żoną przed ślubem, ale to ty jesteś na właściwym miejscu a nie ona i tego się trzymaj. obiecuję modlitwę.Pozdrawiam
 
     
Grażynka
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-11, 19:23   

Jacek, jak możesz czytać jej korespondencję i jeszcze upubliczniać? Przepraszam, ale dla mnie takie sposoby są niedopuszczalne. Brzydzę się szpiegowaniem. Co chcesz przez to osiągnąć? Czy to poprawi Waszą sytuację?
Jeśli kochasz żonę, walcz o nią, ale nie w ten sposób...
 
     
ANBA
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-11, 20:10   

Popieram Agę70 w 100%. :->
Z treści wynika, że Twoja żona jest pod silnym wpływem "tamtej". To "ona" naciska, wymusza szybkie odejście. Nie wiem czy to uczucie? "Pamiętam by zabrać pozew", "dasz mi trochę czasu, niech to wolniej idzie...","chcę być z Tobą, ale dziewczynki", "rozdzielność".
Zastanowiło mnie czy jesteście majętni. Co oznacza "rozdzielność?".
Nie znam lesbijek ale wydaje mi się, że są kobietami, mającymi kobiece uczucia (chyba).
Treść nagrania nasuwa mi myśl, że to nie kobieta, a "wampir energetyczny". Kiedyś śmiałam się z tego określenia, poznałam jednak taką kobietę. No ale to inna bajka.
Twoja żona jest w "jej" sidłach. "Zranię Cię bo nie będę umiała podjąć decyzji...""nie jestem na nic gotowa". Jest świadoma, że to co robi jest złe. Pamięta o dzieciach, mówi o przyzwyczajeniu, uczuciu. Stało się coś, co ją przerosło. Tamta szantażuje, że zabronią Ci kontaktów z dziećmi.
Trudno powiedzieć, co zrobi Twoja żona. Myślę, że jest osobą niedojrzałą i strachliwą.
Może znajomość z "tamtą" miała być przyjaźnią, której nie odczuwała przy Tobie. Myślę, że została wmanipulowana w ten chory układ.
Proponuję Ci iść dyskretnie ( i to jak najszybciej) do prawnika i poprosić o fachową pomoc prawną. Myślę, że to dla uratowania i rodziny i żony. Skoro już masz propozycję scenariusza, który może zaistnieć, powinieneś to wykorzystać i przygotować się na podstępny atak. Głownie, jeśli chodzi o przyszłość dzieci. Czy mają mieszkać z dwiema mamusiami? I uczyć się, że to naturalne? One kiedyś mogą powielić taki schemat. Czy chcesz tego? Spytaj prawnika, co w takiej sytuacji możesz zrobić, a co może zrobić Twoja żona? Czy będąc z inna kobietą będzie miała prawo zabrać córki? Nie obwiniałabym żony. Wydaje mi się, że padła ofiarą podłego człowieka i to chyba wyrachowanego i bezwzględnego, który chce osiągnąć korzyść. Jaką? Nie wiem...
W tej sytuacji próbowałabym, mimo bólu, okazywać zonie dużo ciepła, czułości i spokoju. To dla przeciwwagi. Sama zdecyduje czy kochający, troskliwy mąż nie jest lepszy niż, chwilowo atrakcyjna, agresywna przyjaciólka wymagająca pośpiechu, porzucenia rodziny, skazująca na tułaczkę, poszukiwanie domu, działki. A może tu chodzi o "wydojenie" Was.
Ona wie, że żona nie może się zdecydować. Do czego się spieszy? Do seksu? Myślę, że nie...To nie problem. Do uczucia? Przecież ona nie liczy się z Twoją żoną. Przypomina o pozwie, o szukaniu mieszkania, o jakiejś rozdzielności, wyznacza szybkie decyzje. Może obawia się, że żona zacznie myśleć samodzielnie i że okazać sie może, że niepotrzebnie "zainwestowała" w nią rok czy dłużej. Nie daje jej czasu.
Pomóż Wam. Pomóż żonie. Jeśli mogę Ci poradzić coś bardzo osobistego, to proponuję nowennę do św. Judy Tadeusza. Jest dostępna na stronie głownej naszego forum albo w wyszukiwarce wpisz to hasło. Juda pomaga w sprawach beznadziejnych. Czytaj modlitwę ze zrozumieniem i całkowitą świadomością zobowiązań, które na siebie przyjmiesz, prosząc o wstawiennictwo patrona od spraw beznadziejnych. Pozdrawiam. Zapewniam o modlitwie za dobre rozwiązanie i wytrwałość. :-)

[ Dodano: 2007-01-11, 21:11 ]
Popieram Agę70 w 100%. :->
Z treści wynika, że Twoja żona jest pod silnym wpływem "tamtej". To "ona" naciska, wymusza szybkie odejście. Nie wiem czy to uczucie? "Pamiętam by zabrać pozew", "dasz mi trochę czasu, niech to wolniej idzie...","chcę być z Tobą, ale dziewczynki", "rozdzielność".
Zastanowiło mnie czy jesteście majętni. Co oznacza "rozdzielność?".
Nie znam lesbijek ale wydaje mi się, że są kobietami, mającymi kobiece uczucia (chyba).
Treść nagrania nasuwa mi myśl, że to nie kobieta, a "wampir energetyczny". Kiedyś śmiałam się z tego określenia, poznałam jednak taką kobietę. No ale to inna bajka.
Twoja żona jest w "jej" sidłach. "Zranię Cię bo nie będę umiała podjąć decyzji...""nie jestem na nic gotowa". Jest świadoma, że to co robi jest złe. Pamięta o dzieciach, mówi o przyzwyczajeniu, uczuciu. Stało się coś, co ją przerosło. Tamta szantażuje, że zabronią Ci kontaktów z dziećmi.
Trudno powiedzieć, co zrobi Twoja żona. Myślę, że jest osobą niedojrzałą i strachliwą.
Może znajomość z "tamtą" miała być przyjaźnią, której nie odczuwała przy Tobie. Myślę, że została wmanipulowana w ten chory układ.
Proponuję Ci iść dyskretnie ( i to jak najszybciej) do prawnika i poprosić o fachową pomoc prawną. Myślę, że to dla uratowania i rodziny i żony. Skoro już masz propozycję scenariusza, który może zaistnieć, powinieneś to wykorzystać i przygotować się na podstępny atak. Głownie, jeśli chodzi o przyszłość dzieci. Czy mają mieszkać z dwiema mamusiami? I uczyć się, że to naturalne? One kiedyś mogą powielić taki schemat. Czy chcesz tego? Spytaj prawnika, co w takiej sytuacji możesz zrobić, a co może zrobić Twoja żona? Czy będąc z inna kobietą będzie miała prawo zabrać córki? Nie obwiniałabym żony. Wydaje mi się, że padła ofiarą podłego człowieka i to chyba wyrachowanego i bezwzględnego, który chce osiągnąć korzyść. Jaką? Nie wiem...
W tej sytuacji próbowałabym, mimo bólu, okazywać zonie dużo ciepła, czułości i spokoju. To dla przeciwwagi. Sama zdecyduje czy kochający, troskliwy mąż nie jest lepszy niż, chwilowo atrakcyjna, agresywna przyjaciólka wymagająca pośpiechu, porzucenia rodziny, skazująca na tułaczkę, poszukiwanie domu, działki. A może tu chodzi o "wydojenie" Was.
Ona wie, że żona nie może się zdecydować. Do czego się spieszy? Do seksu? Myślę, że nie...To nie problem. Do uczucia? Przecież ona nie liczy się z Twoją żoną. Przypomina o pozwie, o szukaniu mieszkania, o jakiejś rozdzielności, wyznacza szybkie decyzje. Może obawia się, że żona zacznie myśleć samodzielnie i że okazać sie może, że niepotrzebnie "zainwestowała" w nią rok czy dłużej. Nie daje jej czasu.
Pomóż Wam. Pomóż żonie. Jeśli mogę Ci poradzić coś bardzo osobistego, to proponuję nowennę do św. Judy Tadeusza. Jest dostępna na stronie głownej naszego forum albo w wyszukiwarce wpisz to hasło. Juda pomaga w sprawach beznadziejnych. Czytaj modlitwę ze zrozumieniem i całkowitą świadomością zobowiązań, które na siebie przyjmiesz, prosząc o wstawiennictwo patrona od spraw beznadziejnych. Pozdrawiam. Zapewniam o modlitwie za dobre rozwiązanie i wytrwałość. :-)
 
     
Jacek1975
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-22, 11:27   

Proszę o opinię,
w czwartek rozmawialiśmy z rodzicami, i ręce mi opadły. Asia twierdzi że nasze małżeństwo już sie skończyło, że mnie nie kocha i na razie nie ma planów na przyszłość. Fakty mówią inaczej, układa sobie życie z Anią i kłamie mówiąc że nic między nimi nie jest. Rozpowiada znajomym że się rozwodzimy, nie złożyła pozwu ja też nie.
Teściowie nie wiedzą co mają robic (sami są przerażenia sytuacją jaka jest w tej chwili), ustaliliśmy ze nie bedziemy podejmować żadnych pochopnych działań ze wzgledu na dziewczynki, Oni i ja obawiamy się że jak tylko wyciągniemy coś na nie to Asia weźmie dziewczynki i się wyprowadzi.
Jestem w tej chwili zdania że szatan rozdaje karty, a ja wyciągając moje asy podam mu na tacy dwie niewinne dusze i trzecią zagubioną.
Nie potrafię wyrzucić 10 lat małżeństwa do kosza tak jak zrobiła to moja żona.
Asia już nie chce ze mną być, jest o tym przekonana.

Jestem juz zmęczony sytuacją w jakiej mnie postawiła, mam akceptować to że mnie zdradza z Anią, bo ona tak chce i juz.

Czuję się osaczony, boję się wracać do domu bo nie wiem czy bedą w nim dzieci, a jeśli będą to boję się z nimi rozmawiać na temt co robiły, bo nie raz usłyszałem, że bawiły się z ciocią (Trybuną).

Czy ktoś z forum chciałby poklikać o tym:
Proszę mo GG: 169950
 
     
ANBA
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-22, 20:14   

Czy byłeś u prawnika? Jakie uprawnienia może mieć żona? Czy może zabrać dzieci do domu, gdzie mieszka lesbijka?
Dobrze, ze zasięgnąłeś rady rodziny, rodziców. Myślę, że powinieneś zabezpieczyć możliwość pozostania dzieci z Tobą. Masz za sobą rodzinę, moralny obowiązek.
Czy żona Cię kocha... Nie sądzę, by przestała. Nie ma dotąd planów na przyszłość. Rodzice dobrze radzą, by nie podejmować pochopnych działań. Jeżeli to możliwe, skoncentruj się na codziennych obowiązkach. To da Ci siłę do bycia stanowczym. A myślę, że tego właśnie potrzeba najbardziej. Żona jeszcze się wacha. Robiąc jej wymówki, wprowadzając rozdrażnienie, nieświadomie możesz ją wypchnąć z domu. Jej potrzeba czasu, by mogła spokojnie pomyśleć. Wiem, że takie czekanie boli. Bardzo boli. Ale to czas dojrzewania.
Pozdrawiam. Ania :-)
 
     
Jacek1975
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-02, 23:46   

Tak byłem u prawnika, powiedział, że sądy w polsce nie kierują się dobrem dziecka i mimo przedstawionych dokumentów mogą nie być brane pod uwagę jak dowód.
Ona ma pełne prawo bo jest matką, a ja jestem tylko tym czymś co dało nasienie, mniej więcej tak patrzy sąd w Polsce na ojców.
Sytuacja jest beznadziejna i już mi brakuje sił. Walczę z każdym następnym dniem.
Pozdrawiam J.
 
     
ANBA
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-03, 08:20   

Jak wygląda na dzień dzisiejszy twoja relacja z żoną?
Myślę, że zrobiłeś to, co mogłeś zrobić. Reszta w rękach Boga.
Obiecuje wspólmodlitwę do Judy Tadeusza. W intencji dobrego rozwiązania. Od dzisiaj.
Z Bogiem :->
 
     
Jacek1975
[Usunięty]

Wysłany: 2007-03-10, 18:15   

Sytuacja nie wygląda najlepiej, w dni w których ja się opiekuję dziećmi Ona wychodzi na wieczór, wraca w okolicach północy, a ostatnio coraz częściej nie wraca do domu na noc.
Poprosiłem o to żeby Ania nie spotykała się z dziewczynkami, a po dwóch dniach kiedy właśnie nie wróciła na noc oznajmiła, że nie zamierza się do tego stosować i ania będzie się spotykać z Nimi.
Prawie nie rozmawiamy, nie potrafię z żoną rozmawiać, po prostu nie mam żadnego szacunku dla niej.

Staram się przetrwać kolejne dni, ale jest to coraz trudniejsze, (jak można się tak "zeszmacić"), twierdzić że nic złego nie robi bo przecierz ma prawo do własnego szczęścia i nie liczy się z nikim dookoła.
Jak się okazało teściowa będzie ją chronić i swoje dobre imie przed znajomymi kosztem dzieci i Naszej rodziny,

Kończę bo złość we mnie rośnie a staram się nad tym panować.
Pozdrawiam Wszystkich a w szczególności tych którzy są w tych tródnych chwilach ze mną .
 
     
jozef
[Usunięty]

Wysłany: 2007-03-14, 13:29   

Witaj Jacku,
Chyba pierwszy męski głos w Twojej sprawie...
Widzę że te sytuacja trwa juz jakis czas i mysle ze juz wystarczy...
Twoja żona doprowadziła Cie do dość ostrego "dołka", można wnioskować że lekko Cie znieważyła i pozbawiła godności, zamierza Cie zostawić, i zabrać dzieci zeby zyć z nimi w "lesbijskim" zwiazku. Nie dasz rady naprawić całego świata, jeżeli tak wybrała....
:idea: chyba najważniejsze dla Ciebie to sie nie załamać, musisz pokazać że jesteś ponad tym wszyskim, zachować godność, zycie wcale sie nie kończy.
:idea: nie możesz pokazywać swojej słabości, nałatwiejsze byłoby wyprowadzić sie do kawalerki i tam "zachlać się" w przekonaniu ze wszystcy kładą Ci kłody pod nogi.
:idea: Masz szanse pokazać żonie że jesteś silny, skoro ona "bezcześci" wasz Święty Związek Małżeński to nie znaczy że Ty też sie dasz zniszczyć
:idea: pokaż Jej że jesteś silny, niech zobaczy co straci, może jak uświadomi sobie że kobieta z którą się spotyka to była słabość, potrzeba bliskości i zrozumienia (nie da się ukryć że kobiety najlepiej rozumieją się nawzajem), która przerodziłą się w rodzaj "niewoli" (nie znalazłem lepszego określenia, ale chodzi mi o to jak pisałeś że wydaje się że to jej kochanka mocno na wpływa na Twoją żonę)
:idea: zabierz dzieci na wycieczke do aquaparku, kup sobie coś o czym zawsze marzyłeś, zadbaj o siebie- idź do fryzjera i elegancko się ubieraj. Posprzątaj mieszkanie i zrób wspólnie z dziećmi jakąs extra kolacja lub ciasto (Twoje córki napewno będą sie dobrze bawić... :-D ) Pokażesz żonie że wcale nie jesteś ofiarą, a to Ona chce zostawić to co dobre i rozwalić rodzine w imię.....
Łatwo sie mówi...wiem, ale pamiętaj ze zycie jest w Twoich rękach, a smutek i dół napewno nikomu nie pomoże.

I druga sprawa:
pamiętaj że zostałeś wciągnięty w wojnę która nie Ty zacząleś. Więc masz pełne prawo się bronić. Przygoruj się na najgorsze. Jeżeli ona chce zabrać dzieci, chce się rozwieść... to musisz sie przygotować i zadbać o interesy swoich dzieci i SWOJE.
Dokumentuje Jej zachownie bo nigdy nie wiadomo co sie przyda. Prawo i sądy są jakie są ale... Zadbaj o wsparcie rodziców. Jeżeli ona nie przychodzi na noc, wykorzystaj to. Jeżeli udowodnisz że ona zostawiła Cie z dziećmi, Ty się nimi zająłeś, jeżeli Twoi rodzice są w stanie Ci pomóc, Udowodnisz że jak ona spędzała noce u koleżanki-lesbijki to pomoc babci była niezbędna to może uda Ci sie zachować dzieci. Może poprosisz rodziców żeby na jakiś czas zamieszkli z Tobą - to pokaże żez uwagi na brak matki poradziłeś sobie, wiec to Tobie należy się zaufanie.... Ile ugrasz tyle Twoje. To samo jeśli chodzi o kwestie finansowe, walcz żeby nie wyszło że żona rzuciła Cie dla kobiety, zabrała dzieci a Ty płacisz jej alimenty....

To chyba było najgorsze rozwiązanie, ale uwierz że Bóg może wszystko, życzę Ci wiary jak ziarnko gorczycy, dasz radę i wszytsko będzie ok, przyjdzie taki czas że będziesz sie smiał z obecnych dni...
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9