Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: administrator
2007-04-13, 09:19
pierwszy kryzys
Autor Wiadomość
marcin
[Usunięty]

  Wysłany: 2006-12-13, 08:45   pierwszy kryzys

witam wszystkich
jesteśmy pół roku po slubie i wkradl się kryzys mieszkamy oodzielnie ponieważ żona pracuje 100 km dalej od miejsca mojej pracy i tam ma mieszkanie służbowe, wcześniej znaliśmy się 3 lata i układało nam się różnie. Ludzię mówią że przyczyną jest to ze ona mieszla tam gdzie pracuje a ja odzielnie-ale to nie tak do końca spotykaliśmy się b często i dzwoniliśmy do siebie (dalej t robie dzwonię do żeony, piszę mimo ze kryzys trwa) przejdę do rzeczy:

Zanim poznałem zonę prowadziłem typowo kawalerskie życie miałem wynajęte mieszkanie - zabawy koledzy alkohol- jak ją pożnałem dużo się zmieniło a po małżeństwie wszystko się skonczyło- zabawy koledzy-zdażało mi się jednak zanim doszło do małżeństwa- okłamac ją że jestem w domu a byłem w knajpie wszystko wyszlo a kłamstwo ma krótkie nogi. Nigdy nie zdradziłem zony a nawet wcześniej jak zaczęliśmy chodzić od tamtej pory nie doszlo do zdrady. Ale rozpisuje się ala nie piszę jak doszło do obecnego kryzysu:

Pewnego wieczoru żona przez telefon zakomunikowala mi że jedzie na andrzejkowy wieczór z koleżankami po pracy ( nie zgodziłem się trochę z przekory chociaż wiem że nie pije - jestem o nią spokojny- prowadzi auto i wogole jest czlowiekiem takim z zasadami- ale pomyslałem ja jak nie wychodzę to ty też nie i nie zgodziłem się byla zla - potem dowiedziałem sie że siedziały z koleżankami z pracy w pokoju w mieszkaniu - nigdzie nie pojechaly-ale ja myślałem ze tak ogarbnęła mnie złość- zadzwoniłem po kolegów - piliśmy alkohol, na drugi dzień mecz piłki siatkowej więc piwo- no i oslabłem trochę koledzy( żadnych kobiet nie było-męska impreza) niektórzy też- połozyłem się spać- no a tu nagle z zaskoczenia- miala jechać do rodzicow wpadłamoja żona- kolegow moich zna - sami swoi-szybko się ulotnili zresztąi zostałem ja- nie chcąc kłótni, połóżyłem sie bez słowa do łóżka- żona trzasnęla drzwiami i wyszla i nie dogoniłem ją- nissana 2.0 ciężko dogonić piechota.

Proszę pomóc jak mam ją pzrekonać: twierdzi ze nie nadają się na męża że jestem nieodpowiedzialny ze nie myślalem o niej i przypomina wszystkie moje wady: próbuję już 2 tygodnie dzwonię jeżdże do niej jest zimna wygania mnie- obrzuca wyzwiskami nawet

Zona jest w ciąży- 4 miesiąć- odkąd się dowiedziałem wszystko bylo super- nie wiedziaem że tak zareaguje- wstydzę się że tak zachowalem-no ale czy stala się tragedia? Nikt nikogo nie pobił nic się nikomu nie stalo ja byłem spokojny nie chciałem jej denerwować Kocham ją!!!! Nasze dziecko współne- mówię jej to odrzuca mnie- próbuję różnie ją podejść nie pomaga- zbliżają się swięta Nowy Rok mieliśmy spędzic je razem- pomóżcie co mam zrobic? jak ją przekonać przecież będę sie starał to moje dziecko nosi w lonie-

nie wiem co robić już jestem podłamany wiem ze nie mogę tak robić w przyszlości ale czlowiek jest slaby i ma prawo do błędów- ona zawsze - tzn często tak robila wcześniej mówi że tym razem nie da mi szansy że nawet jak będzie ze mna to tylko mnie będzie oszukiwala że jest ok -pomóżcie

marcin :-( :-( :-( :-( :-( :-( :-( :-( :-( :-(
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-13, 11:27   

Ups...Marcinie !!! Nieźle, nieźle....jak na poczatek !!
Nie podoba mnie sie to, że mieszkacie osobno....chyba nic to dobrego, chociaz ludzie tak zyją. Zaczyna jednak byc tak, że żona ma swoje towrzystwo gdzies tam....Ty masz swoje...Zaraz oprócz kolegów i alkoholu pojawią sie panienki...Żona...dziecko...gdzie będa??Każde osobno...czy to jest rodzina ?
Poza tym zawłaszczacie sie już dla siebie....wasz egoizm zaburza Wasz związek....No zwyczajne niby "andrzejki'....dlaczego żona nie moga pójść, skoro o tak nie byliscie razem....No i od razy rewanż....zemsta...koledzy, alkohol....? Chociaz i żona powinna byc tolerancyjna. duzo od siebie wymagacie, a tak naprawdę zyjecie osobno. czas na zastanowienie, na zmiany.....
Tak zwyczajnie Marcinie paradze Ci, żebyś napisał do żony to nasz tu magiczne zdanie -
" Kocham Cie i bardzo potrzebuję".....a potem....czekaj cierpliwie! Nie narzucaj się....daj Jej czas. Powodzenia !! EL.

P.S. I nie martw się, wszystko zawsze mozna naprawic !!Bądź spokojny i kochaj !!
 
     
marcin
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-13, 12:06   

ok dzieki za rady
podpowiem tylko że to nie byla zemsta żona wiedziała o spotkaniu z kolegami-ale to szcegół

[ Dodano: 2006-12-15, 09:40 ]
EL napisałem to magiczne zdanie żonie w Srodę- czekam cierpliwie i nic -czyli co dalej mam czekać? Meczę się a święta coraz bliżej :-( :-( :-(

[ Dodano: 2006-12-15, 10:03 ]
EL bardzo dziękuję-po tych magicznych slowach i mojej cierpliwości i nie ustawaniu w miłości- coś drgnęło - odezwała się co prawda bardzo chlodno ale chce rozmawiać :-) :-) :-) :-) i to właśnie przed chwilą :-) :-)
 
     
urszula1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-29, 11:24   pierwszy kryzys

Dziewczyna ma rację - wybór należy do Ciebie albo koleżki i wódzia albo rodzina
Stracisz bardzo wiele ..... a za parę lat będziesz nałogowym alkoholikiem siedzącym przed ekranem telewizora lub komputera Tylko nie miej pretensji do nikogo - sam wybrałeś
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 9