Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Mówiąc "była żona/mąż" obrażam Boga i wiernych mał
Autor Wiadomość
Andrzej 
Mąż jednej żony


Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 30
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 341
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2006-11-10, 11:19   Mówiąc "była żona/mąż" obrażam Boga i wiernych mał

Ilekroć ktoś mówi na swojego lub czyjegoś sakramentalnego małżonka: "były mąż", "była żona" czuję skurcz w sercu i ból tym większy, gdy mówią tak "wierzący" katolicy.
A przecież istota sakramentu małżeństwa polega na jego nierozerwalności, na jego aktualności - niezależnie od okoliczności - przez całe życie, aż do śmierci.
Każdy kto używa takiego określenia w odniesieniu do sakramentalnego małżonka bierze na siebie współodpowiedzialność za szerzące się zło rozwodów i cudzołożnych pozamałżeńskich związków. Taka bardzo rozpowszechniona nieodpowiedzialność za wypowiadane słowo tylko umacnia mentalność prorozwodową i procudzołożną.

Moim zdaniem mówienie: "moja była żona", "mój były mąż" w odniesieniu do sakramentalnych małżonków jest po prostu kłamstwem obrażającym wierzących małżonków. Dla osób wierzacych jest po prostu antyświadectwem, oddalających tych co tak mówią od Boga. Bo Boga (i Jego sakrament) te kłamliwe słowa też, a może przede wszystkim, obrażają.
_________________
"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.mobi ::: www.modlitwa.info
 
 
     
Grażynka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-11-10, 11:26   

Andrzeju, pisałam to gdzie indziej. Jak się ma trwałość i nierozerwalność małżeństwa do jego unieważnienia i to czasem po wielu wielu latach trwania? Gdzie Bóg zezwolił na to? Gdzie powiedział, że mogą być wyjątki?
 
     
wiki0701
[Usunięty]

Wysłany: 2006-11-10, 11:36   

a co z małzońkami, którzy biora ślub tylko cywilny? maja prawo mówic potem była zona, były mąz. Mówiąc była/były mamy raczej na mysli sens prawny tego okreslenia.

Czy gdy ktos cie pyta jakiego jestes stanu mówisz zonaty czy rozwiedziony/wolny?
 
     
Andrzej 
Mąż jednej żony


Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 30
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 341
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2006-11-10, 11:55   Jestem mężem jednej sakramentalnej żony - mojej żony

wiki0701 napisał/a:
a co z małzońkami, którzy biora ślub tylko cywilny? maja prawo mówic potem była zona, były mąz. Mówiąc była/były mamy raczej na mysli sens prawny tego okreslenia.

Czy gdy ktos cie pyta jakiego jestes stanu mówisz zonaty czy rozwiedziony/wolny?


Wiesz Wiki, świadomie staram się, kiedy mówię o mojej żonie podkreślać, że jest to sakramentalna żona, nie tylko dlatego że ją bardzo kocham, i jest to wyrażenie tej miłości, ale dlatego żeby zwrócić uwagę na nierozerwalność i aktualność mojego małżenstwa. Dlaczego? Dzisiaj pojęcie "małżeństwo" uległo daleko posuniętej dewaluacji. Mówi się przecież o małżeństwach niesakramentalnych, gejowskich, tylko patrzeć jak będą legalizowane małżeństwa między człowiekiem i zwierzęciem, bo żyjemy przeciez w tolerancyjnych i "postępowych" czasach.

A tym co pytaja się o mój stan mówię, że jestem sakramentalnym małżonkiem jednej żony po jednostronnym rozwodzie (bez mojej zgody). Po prostu mówię prawdę.
_________________
"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.mobi ::: www.modlitwa.info
 
 
     
Grażynka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-11-10, 11:57   

Andrzeju, ponawiam swoje pytanie: Jak się ma trwałość i nierozerwalność małżeństwa do jego unieważnienia i to czasem po wielu wielu latach trwania? Gdzie Bóg zezwolił na to? Gdzie powiedział, że mogą być wyjątki?
 
     
wiki0701
[Usunięty]

Wysłany: 2006-11-10, 12:06   

ok, ale chyba jak załatwiasz sprawy w instytucjach, tam gdzie trzeba wymienic stan cywilny jednym słowem to co mówisz? Czy to co czujesz i tu napisałeś czy to co zgodne z prawem?

Kolejny raz pojawia się wątpliwośc - co jest prawdą - czy to że prawnie jestes rozwiedziony czy to co czujesz (sakramentalna małżonka)... a w związku z tym kiedy obrażamy Boga? Mówiąc to co zgodne ze stanem faktycznym?

Może po prostu nie ma co wplątywac do tego osoby Boskiej i tego czy obrażamy go mówiąc były/była... Przecież rozwód twój nie nastapił przy twoim poparciu, tylko niejako bez zgody i przyzwolenia...ale prawnie jesteś byłym mężem Twojej byłej zony.

a czy Twoja małżonka ma podobne zdanie? czy uważa cie wciąż za swojego męża?

strasznie to jest trudne :-/
 
     
Artur
[Usunięty]

Wysłany: 2006-11-11, 00:20   

Oczywiście tak. Wydaje mi się, że takie ujęcia "była żona/mąż" to efekt działania i przyjmowania mentalności rozwodowej do swego życia. Najczęśczej mówi się to, bez świadomości propagowania tej mentalności przez nas.

Andrzej napisał/a:
A tym, co pytają się o mój stan mówię, że jestem sakramentalnym małżonkiem jednej żony - po jednostronnym rozwodzie (bez mojej zgody). Po prostu mówię prawdę.
świadectwo indywidualne jest jak najbardziej pożądane, ale jak dotąd niewielkie ma to znaczenie po rozwodzie, w separacji lub przy "nowych trendach" opisywanych, chociażby, w kosmopolitycznych pismach, że lepszy jest mężczyzna z odzysku - niż kawaler.

O swojej sytuacji, pytany, nie mówię tak kwieciście - jak Ty, ale myślę, że trzeba mieć podobne zdanie-wiązane pod ręką. Do tej pory odpowiadałem, że "jesteśmy w sakramentalnym związku z żoną po rozwodzie" z naciskiem na czas teraźniejszy [że jesteśmy].

Niestety taka wypowiedź może wprowadzać mego słuchacza wbłąd, przyczyniając się do anty-świadectwa, bo informuję tym samym słuchacza, który posiada własny filtr poznawczy uformowany przez czynniki budujące mentalność rozwodową, że rozwód to dla mnie rzecz normalna, przeze mnie dopuszczalna lub wręcz przyzwolona. Kiedy moja znajoma wspomniała komuś o swoim rozwodzie w podobny sposób, ten oburzony religioznawca katolicyzmu stwierdził, że ona nie może przystępować do komunii, czyli jest ekskomunikowana. Na wszelki wypadek sama poszła się dopytać u swego proboszcza.

Owszem, swoje wypowiedzi-świadectwa wobec tych osób można kontynuować i dalej odkrywając kulisy rozwodu - że to nie nasza wina, że to on lub ona złożył/a wniosek. Ale tu się znowu pojawia jedynie słuszny filtr poznawczy naszego słuchacza, że skoro mówimy o winie to mamy traumę, albo w ogóle obsesję bo oskarżamy drugą stronę, a powinniśmy dać sobie spokój, zapomnieć. Tak, więc nasza wypowiedź może mieć takie samo znaczenie, jakie miały rozmowy przysłowiowych babek w maglu, albo w ogonkach po mięso na kartki w PRL-u, z całym szacunkiem dla tych zacnych kobiet.

Sądzę, trzeba dziś podjąć walkę, z tą mentalnością, na całego poprzez wysiłek zbiorowy i skończyć z tymi rozwodami raz na zawsze. Wtedy, też pozostałoby nam ewentualnie po zapytaniu odpowiedzeć komuś, "jestem żonaty, w separacji, proszę o modlitwę".
 
     
wito
[Usunięty]

Wysłany: 2006-11-18, 20:23   

Ja nie mówię o swojej żonie "była" Natomiast doznałem tego bólu, kiedy ona po odejściu mówi o mnie "mój były".

Spotkałem sie też z traktowaniem przez ludzi wierzących naszego małżeństwa za skończone jeszcze wtedy kiedy żona mieszkała w domu, z nami. "Dlaczego się nie rozstaniecie jak ludzie?" "Dlaczego jej nie zwrócisz wolności?" "Pozwól jej odejść a wtedy skończą się awantury". "Czym się przejmujesz przecież pozostaną ci wspomnienia". "Jesteś młody, jeszcze ułożysz sobie życie." "Może lepiej że teraz odeszła, cobyś zrobił kiedy skończysz 50 lat".

Teraz uświadomiłem sobie, dlaczego żona powiedziła mi, że "sakrament dla większości ludzi nie ma znaczenia" Skoro miała takich doradców. Ma ich dalej przy sobie. A z tymi, którzy chcieli rozmawiać o ratowaniu związku zerwała kontakt.
 
     
BASIA
[Usunięty]

Wysłany: 2006-11-22, 23:17   

Oj, te mnie ściska w dołku, jak słyszę "była żona".
Bo jestem. Jeszcze żyję.
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-11-30, 04:56   

A ja to bym chciała usłyszeć, jak on o mnie mówi, bo nie było mi to dane, niestety........
 
     
Annia
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-07, 09:13   

Mój mąż to mówi o mnie bezosobowo : "Tamta osoba" albo "Była..." - już nawet nie żona.
I strasznie to boli...
 
     
petrus
[Usunięty]

Wysłany: 2007-05-06, 22:40   

Rozmawiałem kilka dni temu z księdzem z Sądu Metropolitalnego (Duchownego) w Poznaniu (sprawa w 2 instancji), który użył właśnie takiego sformułowania : "pana była żona ..." Trochę ręce opadają doprawdy. Nie zareagowałem tylko słuchałem. Bo o czym to świadczy? Co się dzieje z formacją księży? Czegoś to jest świadectwem, a jeśli tak to jak potem odbierać wyroki podejmowane w świetle Ducha Św.? Księża to oczywiście ludzie (modlimy się za nich usilnie), ale trzeba na tę linię frontu dawać najlepszych kapłanów, i mieć jakiś sposób, aby "taki wysoki poziom" jakoś utrzymać. Jakbym był diabełkiem, to by się przyczaił w sądzie biskupim gdzie się uznaje sakramenty za niebyłe i kopał dołki dzien i noc ;-) . Czy organy nadzorujące Sady(biskupi) tego nie widzą? Może trzeba brutalnie weryfikowac "wypalone" kadry, bo rutyna zawsze i wszędzie miażdży wszelkie wzniosłe idee? Tak jak przenosi biskup księży i proboszczów z parafii do parafii, aby się nie zasiedzieli, tak i tutaj jakiś sposób na "świeżość" i klarowność umysłów księży w sądach powinien być.
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2007-05-08, 18:52   

Jeśli Sąd Biskupi stwierdzi że małżeństwo nie było zawarte tak jak trzeba, czyli nie było sakramentu- czyli osoby nie były małżonkami- to jak nazwać takiego pana , którego się uważało za mężą , zanim otrzymało się stwierdzenie że to nie był mąż?
Pozorant? Oszust? Ofiara pomyłki?
Ofiara nadużycia?
Jak nazwać?
 
     
petrus
[Usunięty]

Wysłany: 2007-08-13, 12:51   

Ks. Paweł Buchta, proboszcz parafii św. apostołów Piotra i Pawła w Katowicach od 1987
w wywiadzie internetowym sam używa sformułowania.........
"ks. Paweł Buchta: Jeśli chodzi o sąd biskupi bo tam trzeba wysłać dokumenty to jest to ten sad biskupi na terenie diecezji którego zostało zawarte małżeństwo bądź mieszka współmałżonek były. Należy skierować skargę o orzeczenie nieważności małżeństwa.
W tej skardze trzeba podać: okoliczności zawarcia małżeństwa czyli kto z kim i kiedy trzeba podać przyczynę domniemanej nieważności a także przedstawić dowody czyli nakreślić sytuacje małżeńską.
Do tego należy dołączyć świadectwo zawarcia ślubu kościelnego oraz załączyć sentencje wyroku rozwodowego bądź też inne jeszcze dokumenty które maja potwierdzić że to co napisałem w skardze jest prawdą.
Do tego należy wskazać nazwiska i imiona świadków którzy będą mogli złożyć zeznania w sadzie dla potwierdzenia tezy procesowej. Oczywiście trzeba tez podać adres byłego małżonka." Co się dzieje w Kościele - pytam ??????????????
http://rozmowy.onet.pl/1,...139564&OS=60575
Liczba unieważnień małż. w Kościele w Polsce w tym roku sięgnie ok. 13. tys (ok.40tys. jest rozwodów cyw.)
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2007-08-13, 13:07   

petrus napisał/a:
Ks Co się dzieje w Kościele - pytam ??????????????
http://rozmowy.onet.pl/1,...139564&OS=60575
Liczba unieważnień małż. w Kościele w Polsce w tym roku sięgnie ok. 13. tys (ok.40tys. jest rozwodów cyw.)

I ksiądz proboszcz jest kościołem, i Ty petrusie jesteś kościołem świętym.
Jak najbardziej masz prawo do tego, aby pomysleć co z tym zrobić i rzeczywiście coś z tym zrobić.

Jesteśmy częścią kościoła i możemy swój głos napisać, powiedzieć, podpowiedzieć, rozeznawać, modlić się. Możemy zrobić wiele.
Byle z miłością, a nie z wrogością, a więc nieustannie badając swoje intencje.

Można np.zadzwonić do księdza proboszcza i powiedzieć mu o wspólnocie SYCHAR, która ratuje sakramentalne małżeństwa i proponuje - na odrzucenie - miłość Chrystusową: wierną i cierpliwą.

SYCHAR jest jeszcze mało znany w Polsce, ale po wakacjach to się zmieni, prawda Petrus?
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9