Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Mówię NIE
Autor Wiadomość
ania z belgii
[Usunięty]

Wysłany: 2006-11-08, 16:23   Mówię NIE

Mówię NIE postom, w których wyśmiewa się Boga, a wiarę i praktyki religijne nazywa "dziwnym zachowaniem" i zabobonem.

NIE! postom w których wątpi się w Moc Boga
NIE! wybiórczemu akceptowaniu wiary i nauki Kościoła
Czy Pan Jezus umarł tylko trochę?
Czy Pan Jezus nakarmił tylko część tłumów? Czy wskrzesił tylko jedną nogę Łazarza i córeczki Jaira?
***

***
Każdy z nas przy rejestracji zaakceptował regulamin także punkt:

"3. Prosimy o nie zamieszczanie reklam usług prawniczych, dedektywistycznych, wróżek, uzdrowicieli, a takze treści przeczących nauce Kościoła Katolickiego. Wątki o powyższej tematyce będą usuwane. "


W tym miejscu odpowiem Beacie, która pyta Andrzeja w jednym z postów, skąd wie, że każde sakramentalne małżeństwo jest do uratowania.
Andrzej wierzy, ja wierzę, wierzy jeszcze kilka innych osób.
a Ty skąd wiesz, że Pan Jezus zmartwychwstał? Widziałaś? Nie sądzę.
Dlaczego w czasie kryzysu na starym forum nie miałaś takich wątpliwości? Dlaczego takie pytania stawiasz już po kryzysie?
Ludzie, przecież Andrzej i jego szaleńcza wiara to korzeń, rdzeń wspólnoty. To on i Pascal, od nich się zaczęło. To dzięki niemu mamy forum, na którym przecież każdy z nas dostał tyle ciepła i wsparcia. Proszę opamiętajcie się, wszyscy.
Brązowi i zieloni.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2006-11-08, 18:14   

Bóg obdarza łaską tych, którzy Go szukają, szanują, modlą się do NIego, ufają Mu, są jak dzieci bezradne, bezbronne, bezsilne. On chce uczestniczyć w naszym życiu, czy tego chcemy, czy nie.. Lepiej przyjąć Jego ramię wcześniej rzucając Mu się bezgranicznie w ramiona.
Warto mówić codziennie "Wyznanie wiary", aby wyznanie to wiary w Boga, Ojca Jezusa i Naszego zapadło nam głęboko do serca...

Wierzę w Boga, Ojca Wszechmogącego,
Stworzyciela nieba i ziemi
I w Jezusa Chrystusa
Syna Jego Jedynego Pana Naszego,
Który się począł z Ducha Świętego
Narodził się z Maryi Panny.
Umęczon pod Ponckim Piłatem ukrzyżowan, umarł i pogrzebion.

Zstąpił do piekieł.
Trzeciego dnia Zmartwychwstał;
wstąpił na niebiosa,
siedzi po prawicy Boga Ojca Wszechmogącego.
Stamtąd przyjdzie sądzić żywych i umarłych.

Wierzę w Ducha Świętego, Święty Kościół powszechny,
Świętych Obcowanie,
grzechów odpuszczenie,
ciała zmartwychwstanie,
żywot wieczny.
Amen.
 
     
rot
[Usunięty]

Wysłany: 2006-11-08, 18:55   

Nie tylko Beata... ja również dyskutuję z prawdami głoszonymi przez Andrzeja... pewnych rzeczy nie rozumiałem, ale właśnie Aniu mi to uświadomiłaś... powiedz mi tylko, albo pokaż post w którym ktoś naśmiewa się z Boga !! pokaż !! poczekam do jutra, żebyś miała czas na przeglądnięcie Forum..., następna sprawa - zabobony... i "dziwne zachowania" otóż tak... dokładnie zdania nie zmienię. Są to zabobony !! Do tej pory mówiłem to bardziej delikatnie, ale skoro sama użyłaś tego określenia... to niech będzie dosłownie. Również w sprawie Twojego ulubionego "bohatera" - rogatego... zapomniałaś chyba jak zgasił Cię ks. Jan w Leśniowie... taki drobny przerost formy nad treścią...

Reasumując Wasze posty z trzech już tematów bardzo dziękuję za tyle chwil, które spędziliście ze mną... dziękuje...
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-11-08, 19:05   Re: Mówię NIE

Aniu,

Może ja znowu czegoś nie zrozumiałam ale napiszę że:
tu nikt nie wyśmiewa się z Boga, wiary i praktyk religijnych.
Sposoby jednak stosowane przez trzon forum a raczej wypowiedzi- [b]ich konstrukcja jak możesz przeczytac budzą sprzeciw nawet u ludzi normalnych- jesli odnośnikiem zrobię siebie. Reszta jest normalna a też czasami czuje niesmak czytając niektóre z wypowiedzi.[/b]Czy ty też tak traktujesz dzieci jak Andrzej dzisiaj opisał?
Czy nie czytałaś wypowiedzi wyrażających niesmak i oburzenie po stwierdzeniach dotyczących dobra dzieci? A może sedno tkwi w braku umiejętności przełożenia nauk kościoła na ludzki zwykły język? I nawet dar ???? jaki posiada Andrzej jest mało wystarczający
Czy nie jesteś zdziwiona?


Każdy z nas akceptował regulamin w którym jest napisane :czII treść postów w punkcie 4:
Osoby przeżywające kryzys są przeważnie w złym stanie psychicznym, prosimy więc nie przysparzać im dodatkowego cierpienia ostrą krytyką, bądźmy dla siebie dobrzy – szanujmy uczucia innych i nie rańmy ich dodatkowo. [b]Unikajmy pouczania i moralizatorskiego tonu. [/b]

W tym miejscu odpowiem Beacie, która pyta Andrzeja w jednym z postów, skąd wie, że każde sakramentalne małżeństwo jest do uratowania.
Andrzej wierzy, ja wierzę, wierzy jeszcze kilka innych osób.

Aniu- Beata ma prawo jak każdy zadać pytanie wtedy kiedy potrzebuje odpowiedzi.
Skąd wiesz o co zapytasz za rok Aniu?
To tak dla przykładu.




Dlaczego w czasie kryzysu na starym forum nie miałaś takich wątpliwości? Dlaczego takie pytania stawiasz już po kryzysie?

widać teraz ją naszło. Dlaczego odmawiacie jej tego prawa.


Ludzie, przecież Andrzej i jego szaleńcza wiara to korzeń, rdzeń wspólnoty.

Andrzej jest założycielem wspólnoty- jednym z kilku jak rozumiem. Czy ktoś to neguje? Nie.
Problem w tym że trzon nie dostrzega że ludzie proszą w różny sposób o różną pomoc. pisano o tym- kilka osób- zwykłości potrzeba więcej a nie karcenia.


To on i Pascal, od nich się zaczęło. To dzięki niemu mamy forum, na którym przecież każdy z nas dostał tyle ciepła i wsparcia.

Aniu- nikt tego nie neguje.

Proszę opamiętajcie się, wszyscy.

Trzeba się widać bardziej przygotować do odpowiedzi. Przecież pomoc to również udzielanie odpowiedzi.Czy chcesz żeby to było forum do czytania- dla garstki?

Brązowi i zieloni.[/quote]- kolor mało ważny myślę.

ps mam nadzieję że traktujesz to jako wymianę opinii- bo nijak obrazić cię nie chciałam.
Z trzonem rozmawiać nie umiem.
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-11-08, 19:06   

Rocie, ja akurat nie opowiadam się konkretnie po żadnej ze stron. Podziwiam Andrzeja za jego trwanie. Czasem mnie drażni, ale to tak często jest, że drażnią nas ludzie, którzy są od nas lepsi. A ode mnie na pewno Andrzej jest lepszy - bo ja na 90% nie wytrwam. Nie wytrwam. Ja to wiem.
To prawda, że potrzebujemy częściej ludzkiego zrozumienia, ale przywoływanie do pionu Andrzeja też jest potrzebne. Andrzej jest tu potrzebny, bo inaczej stworzymy swoją namiastkę religii.
To, że ja nie wytrwam, nie znaczy, że nie chcę kroczyć drogą Boga. Chcę, ale jestem zbyt słaba.
 
     
Grażynka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-11-08, 19:07   

rot napisał/a:
Nie tylko Beata... ja również dyskutuję z prawdami głoszonymi przez Andrzeja...

Ja również.
Nie przypominam sobie z Pisma Świętego żadnego fragmentu, w którym jest napisane, że kogoś trzeba kochać mniej, kogoś bardziej, że mąż ważniejszy niż dziecko itd. A prawo kanoniczne to interpretacja, tylko ludzka interpretacja słów Boskich i może być błędna. I nie zauważyłam, żeby ktoś wyśmiewał się z Boga. Natomiast Kościół to ludzie, a ci mogą być omylni.
I nie jest dla mnie ważniejszy mąż, który mnie skrzywdził, niż dziecko, albo rodzice. Co za pokręcona hierarchia? Ech...
 
     
bajka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-11-08, 19:07   

Nawet jeżeli czasami wątpię (co ludzką rzeczą jest), pytam, poszukuje odpowiedzi, czasami moze nawet prowkuję, aby usłyszeć tę właściwą odpowiedź, którą przecież znam w głębi duszy, to NIGDY, NIGDY NIE WYŚMIEWAM.
Tylko pytam... pytać wolno chyba... tym bardziej, że mam wrażenie nie kalam przy tym "czystości doktryny"... Zresztą nawet w Leśniowie w czasie rozmyslań i modlitw była mowa o tym, aby pytać (a propos tego, że Maryja przy zwiastowaniu zapytała archanioła "jakże to się stanie?") tak to napisałam, bo utkwiło mi to w pamięci... to że pytasz, nie znaczy, że wątpisz...
więc nie rozumiem... z Boga chyba nikt sie tu nie wyśmiewa ?

[ Dodano: 2006-11-08, 19:11 ]
A chwile zwątpienia to nawet chyba świętym się zdarzały, więc nam chyba tym bardziej mogą... "Wątpić w Moc Boga"... to co? jak przyjdzie taka chwila - gdzie mamy o tym pisać ? z kim się podzielić tą myślą ? NIE WOLNO ??? prosze o wyjasnienie ? Kogo prosić o pomoc, jeżeli zwątpię, jeżeli jest mi trudno ????????
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2006-11-08, 19:29   

Pomimo ,że nie uczestniczyłam w tych dyskusjach , chcę o czymś wszystkim przypomnieć.
Może to zabrzmi banalnie, chcę poskrobać tutaj o moich odczuciach .

Kiedy czytuję te posty, odnoszę wrażenie i to jest fakt ,że wszyscy pragniemy miłości, paragniemy byc kochanym i pragniemy kochać. Wszystko było by ok, gdy wyrzucić z tego własny egoizm ( bo raczej bardziej chcemy" mieć "niż "być" , próbując to ładnie oprawić w rozsądne wytłumaczenie i szukać aprobaty dla kuriozalnych wynalazków myśleniowych), w końcu trzeba sobie zadać osobistycznie pytanie czy ja wierzę w Boga ( to oznacza ,że akceptuję Jego Miłość i naukę , bo ona jest Miłością). Jeśli czuję w sercu rozbieżności między swoją wolą a wolą Jego to rozwiązanie tego problemu jest osobistą sprawą każdego człowieka. Co nie oznacza jednocześnie,że należy szukać wad w nauce Kościoła , bo On jest Kościołem Chrystusa. Jeśli samemu trudno odnaleźć się w takiej rozbieżności, to najlepszym Nauczycielem jest Jezus Chrystus, a jeśli bardzo ludzko chcemy to jesteśmy tutaj po to by sobie pomagać w tonie wzajemnej miłości.
Warto też patrzeć perspektywicznie na relację z Bogiem. Bo kiedy poszujemy Boga , albo rozwiąznia to warto pamiętać o tym ,że kiedyś może być mi strasznie "głupio" patrząc na Jego Miłośierne Oblicze.

Wszystkie złośliwości w postach świadczą o nas, o tym ile pracy nam zostaje.Mnie też się to zdarza. jesteśmy wszyscy niedoskonali.Może lepiej warto zamiast się przokamarzać o wolność słowa," przekomarzajmy" się jak wzrastać w Chrystusie Panu by uczyć sie prawdziwej Miłości. Przecież chcemy być kochani , prawda?

Wcale nie chciałam się tutaj wymądrzać , tylko tak sobie myślę ,że zbędne "tony" tylko nas oddalają od Boga i raczej Miłości nas nie uczą.

Pozdrawiam Was Kochani :)
Uczmy się kochać :)

[ Dodano: 2006-11-08, 19:32 ]
Wszystkie pisałyśmy jednocześnie :)
 
     
bajka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-11-08, 19:39   

Mirela napisał/a:

Warto też patrzeć perspektywicznie na relację z Bogiem. Bo kiedy poszujemy Boga , albo rozwiąznia to warto pamiętać o tym ,że kiedyś może być mi strasznie "głupio" patrząc na Jego Miłośierne Oblicze.


Mirelo, czasami trduno jest spojrzeć perspektywiczniew perspektywie 24 godzin :)
Ale właśnie - my poszukujemy, wszyscy poszukujemy. I to chyba wazne - że posuzkujemy, a nie odwracamy się !!! A drogi poszukiwania sa różne. I różne drogi prowadzą do Boga, prawda ? Nie ma lepszych i złych. Bo są różne...

PS. najwazniejsze, ze nikt tu nie bluźni, czy tak ? he he he - pisałysmy rzeczywiście równocześnie :))))
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2006-11-08, 19:50   

Bajeczko Kochana :)
Wierzę w to ,że człowiek jest spragniony miłości i widać to tutaj.
A jeśli chodzi o drogi do Boga mogę Ci powiedzieć ,że ja kroczę bardzo powoli , wykładam się czasem, zarywam twarzą , a czasem idę zwyczajnie tą drogą która wąska jest i kręta , a jest drogą Miłości. Trudna bardzo. I bez Jego pomocy nawet czołgać bym sie nie mogła.

Bajeczko , ja rozumiem cierpienie, rozumiem,że ludzie tak ludzko chcą ... też tak zdarza mi się Czasem płączę i jest mi smutno jak każdemu i też mam te grosze dni. Ale w te dni to ja wole jakoś do Jezusa uciekać, albo do Naszej Matki :)
 
     
ania z belgii
[Usunięty]

Wysłany: 2006-11-08, 20:06   

Rocie
Nie zgasił, nie zgasił... Powiedział, że też trzeba szukać przyczyn ludzkich. Trzeba było słuchać uważniej to raz.
Zresztą z całym szacunkiem, jaki żywię do księdza Jana - nie jest jedynym kapłanem na świecie.
Każda dobra modlitwa różańcowa to cząstka duchowej zdo­byczy w świecie. Rodzaj egzorcyzmu, wypędzania diabła w sensie ewangelicznym. Nie ustępujcie diabłu! Odstąp, du­chu nieczysty, uczyń miejsce Duchowi Świętemu! Różaniec, choć nie ma w sobie nic mechanicznego, jest naszym karabinem maszynowym. Przezeń służymy praktycznie te­raźniejszości i przyszłości. Modlitwa różańcowa to służba wojenna.

Życie ziemskie to nie, jak większość sądzi, wygodna lub nudna po świecie włóczęga, to nie pogoń za motylkiem owych wiecznych dzieci, noszących miano ludzi, ani też spór o ko­rytko. Musimy zdobyć się na odwagę, aby oświadczyć poza kazalnicą i konfesjonałem, że chodzi tu o Boga albo diabła.

Zjawiska życia i historii nie dadzą się wytłumaczyć bez zrozumienia dla siły demonicznej, którą uznaje jak najwy­raźniej Pismo św. i o której mówią modlitwy Kościoła.

Zaledwie dziecko nabierze rozsądku, jak powiedział jeden z modnych pisarzy, rozpoczyna szatan z zimną krwią i bez skrupułów rozgrywać z Bogiem wielką partię szachów o jego duszę. Walczy bez odpoczynku i wytchnienia, krok za krokiem, atakiem frontowym lub ukrytym, rozmyślnymi, subtelnie wykombinowanymi, często genialnymi posunię­ciami o króla czy chłopa, biskupa czy żołnierza.

Taki nastał już czas, że panem świata nazwać można diabła. Współczesny świat stoi z dala od Boga, Chrystusa, Kościoła. Szatan śmiało uchodzić może za duszę naszego wieku. Przez usta wielkiej prasy, mamonizmu, bezbożnic­twa, przemawia Lucyfer, uosobienie tej bezustannej walki z Bogiem. Pisarz de Maistre z łatwością odnalazłby w panu­jącym obecnie społecznym ateizmie naszych czasów ów czynnik szatański, którego dopatrywał się w rewolucji fran­cuskiej.

Jeśli satanizm jest antychrystianiczny, to chrześcijań­stwo jest z natury rzeczy antysatanizmem. Przed Wniebo­wstąpieniem obiecał Chrystus: "Wiernym towarzyszyć będą te znaki: w Moim imieniu będą wypędzać złe duchy". Chociaż eg­zorcyzmy należą właściwie do władzy kościelnej i uroczy­stego wypędzania diabła mogą się podjąć tylko kapłani za pozwoleniem biskupów, to jednak każdy człowiek ochrzczo­ny i bierzmowany powinien i może być egzorcystą, w pew­nym zrozumieniu, może zaklinać i wypędzać diabła, w defensywie i ofensywie, w pozycji obronnej i zaczepnej.

Los duszy rozstrzyga się, jak losy jakiegoś kraju, zwy­kle na granicy. Trzeba budować silne twierdze nad granicą. Trzeba starannie strzec zmysłów, bram duszy. Rozmieścić trzeba wszędzie straż, straż modlącą się. Nie wolno nam czynić zbyt dalekich wypadów w kraj nieprzyjacielski. Uni­kać okazji we wszystkich dziedzinach! Żadnej ugody, żad­nych kompromisów! Nie igrać z wężem! To jest taktyka Matki Boskiej. Niech będzie nam przykładem w życiu prywatnym, jak i publicznym. Małe ustępstwo, mała nieostrożność u gra­nicy rozstrzyga często o wyniku wojny.

Dziewica, depcząca głowę węża, z Dzieciątkiem na ręku, wokoło której obraca się Różaniec, powinna obudzić w nas katolickiego ducha ofensywy. Musimy wypędzić diabła z ob­szarów okupowanych. Co wieczór przy rachunku sumienia! Przy każdej spowiedzi! Żal, postanowienie, wyznanie, od­puszczenie grzechów mają działać jak egzorcyzmy, mają wypędzać diabła. Dlatego diabeł nienawidzi konfesjonału.

A nie może to jeszcze wystarczyć rycerzowi Maryi. I w życiu publicznym bowiem musimy sobie wśród modli­twy i walki uświadomić nasze powołanie egzorcystyczne. Czym powinna być prawdziwa, katolicka polityka świato­wa? Publicznym, mężnym egzorcyzmem przeciw bezboż­nemu światu.

Dopóki słowa apostoła: "Nie dawajcie miejsca diabłu!" nie staną się dla ludzi naszych czasów podstawą katolickiego światopoglądu, dopóki nie zwalczymy nieokiełznanej a modnej wolności wiary, sumienia, słowa i prasy, dopóty nie zbu­dujemy królestwa Chrystusowego. Trzeba wpierw wygnać diabła! Różaniec ma działać w tym kierunku jak wszechstron­na, potężna ofensywa przeciwko demonom we wszechświe­cie. Ma oczyszczać, uwalniać od diabła.

cyt. za ks.Robert Mäder "Ona zetrze głowę twoją. Rozważania maryjne", Warszawa 2000.

Dalej polecam - mogę przesłać w dowolnej formie "Wyznania egzorcysty"rzymskiego egzorcysty ks.G. Amortha który pisze Powinno być zatem oczywiste, ze zło, cierpienie, piekło, (czyli wieczna męka, która nigdy nie będzie miała konca) nie są dzielem Boga.
Więc czyim?

Postów nie przytoczę z prostego powodu - zostały one wycięte, gdy tylko się pojawiły. Post wycięty znika nieodwracalnie. Przykro mi nie wyczaruję.

Rocie - kim Ty jesteś by krytykować obrzędy od lat ustalone w Kościele? Taki pewny jesteś? Nie boisz się szafować takimi określeniami? Bo ja bym się bała...

No tak, ale ja w końcu jestem tylko gówniarą, co się wymądrza - przerost formy nad treścia, ok... niech Ci będzie. Przyjrzyj się proszę, co pisałam do Ciebie, zanim rzucisz kolejnym kamieniem w moją stronę
 
     
Beata
[Usunięty]

Wysłany: 2006-11-08, 20:46   

Aniu
Nie mów za mnie i nie odpowiadaj za Andrzeja, nie domyślaj się co myślałam , a o czym nie myślałam od momentu wejścia na stare forum.
Pomyśl - bo to proste.
Weszłam na forum - no jaka Aniu ?- zagubiona i o czym myślałam - o rozwodzie.
O co pytałam ?- oczywiście , że o to co mnie wtedy interesowało i bolało.
" Jak pokonać żal po zdradzie ".

A o czym ostatnio piszę ?
" Jak odzyskać CAŁKOWITE ZAUFANIE ?" - i czy jest to wogóle możliwe. W dziale świadectwa wyrażnie pisze- że jeszcze czekam na III świadectwo- i że jak tak będzie to o tym napiszę.

A po roku doświadczeń- wiele wysnułam własnych wniosków i obserwacji- w kontekście odbudowy zaufania i małżeństwa. I również pojednań - osób które znałam od początku. Ile ich jest ?

A niby dlaczego cię tak zabolało to pytanie ? To podstawowe pytanie na tym forum. Dla wszystkich w kryzysie.Nie widzę żadnego problemu , aby Andrzej na nie odpowiedział.
Odpowiedż mogłaby pomóc niejednej osobie. I myślę - że w tej odpowiedzi jest ŻRÓDŁO - tych wszystkich nieporozumień tu na forum.

Widocznie osoby takie jak ja z obecnymi problemami - według ciebie są zbędne na forum, bo mają wyższy etap rozumowania. Są ogarnięte z bolesnych przeżyć i powinny zejść.
Ustąpić miejsca nowemu- z podobnym żalem jak ja wtedy.
Rzeczywiście- madra była ta moja psycholog katolicka - oj bardzo mądra - że powinnam zejść z forum już w czerwcu to pisałam- bo na obecnym etapie mam zupełnie inne problemy. A mimo to i tak szukałam rozwiązań dla osób w kryzysie.
A może osoby w kryzysie - nie potrafią i nie umią tego jeszcze zuważyć ?
 
     
ania z belgii
[Usunięty]

Wysłany: 2006-11-08, 21:40   

Beato,
I kolejny raz piszesz niejako w moim imieniu. W którym miejscu napisałam, zasugerowałam choć, że osoby takie jak Ty są zbędne? Kolejny raz zarzucasz mi 'mówienie za Ciebie i domyślanie się", tymczasem to Ty tak robisz. Nie wiem na czym Ci zależy.

Uważasz się za kogoś lepszego przez to, że jesteś po kryzysie? Piszesz, że osoby takie jak Ty mają wyższy etap rozumowania, ok. My ciągle w kryzysie jesteśmy gorsi. Beato, widzisz - ja walczę o to, by mój mąż poszedł razem ze mą do psychloga, by zgodził się na terapię. Wielu z nas dałoby się pokroić za taką możliwość. Pytasz ile uzdrowień - niewiele, bo niewielu z nas może walczyć zupełnie po ludzku. Ty miałaś wiele szczęścia. Nie spadłaś może na samo dno. Wielu z nas jest na dnie i jedynym co trzyma nas przy 'życiu' jest wiara - wiara w to, że każde sakramentalne małżeństwo można uratować.

Odpowiedź na pytanie do Andrzeja pojawiła się niejednokrotnie na forum.
Boli mnie niezgoda, boli mnie brak poszanowania cudzych poglądów i przekonań, boli mnie szafowanie wyrokami. Dlatego tak bardzo zabolał mnie atak na Andrzeja.

Piszesz o wnioskach, które wysnułaś, ale są to Twoje prywatne, osobiste wnioski, a nie wnioski ogólne, które da się odnoszą się do wszystkich małżeństw. Wniosek ogólny jest jeden - Jezus Chrystus.
****************************
Bajeczko, oczywiście, że każdy ma prawo mieć wątpliwości, ma prawo się nimi dzielić, ale widzisz - odnoszę wrażenie, że ostatnio zrobiło się za dużo tego zwątpienia, że wszyscy się gdzieś pogubili, że za moment ktoś rzuci pytanie w stylu - czy Bóg może stworzyć kamień, którego nie będzie mógł podnieść..., że padło nam wszystkim na oczy... Że w tym całym zamieszaniu, zaparciu zapominamy o najważniejszym - o Bogu, że tak trudno nam usłyszeć Dobrą Nowinę, którą przynosi Andrzej, że skupiamy się na formie przekazu a nie treści....
***************************
Gdyby to dzieci miały być najważniejsze to po co przysięga wierności, gdyby podtrzymanie gatunku było celem to byśmy łączyli się na zasadzie doboru genetycznego.
Nasunął mi się jeden argument, pewnie kiepski, ale...
Małżonków łączy więź sakramentalna - wolna, świadoma, rodziców z dziećmi biologiczna.
Znowu pojawi się spó o hierarchię ważności...

Nie potrafię ogarnąć tego rozumem do końca, mogę jedynie wierzyć.
 
     
Beata
[Usunięty]

Wysłany: 2006-11-08, 22:02   

Aniu
Zawsze musisz na opak zrozumieć i przekręcić.
Nie , nie uważam się za kogoś lepszego. Właśnie czuję , że ciebie to drażni. Bo ja właśnie próbuję uświadomić , że Wy wszyscy właśnie możecie też po ludzku - prowadzić Waszą odbudowę . A widzę ,że szukacie nadzieii w cudach i to oco się obraziłaś "dziwnych zachowaniach " itd.To właśnie szkodzi.
Bo włąsnie możecie też po ludzku- nawet powinniście.
Jedna osoba już myśli tylko o zakonie . To skutki tego przesadzania w kierunku szukania nadziei w cudach. A jak już będzie tam w zakonie - i zatęskni za mężem - to gdzie znajdzie nadzieję jak nie wydarzy się CUD ???
O to chodzi , żeby doprowadzić osoby do normalności - a nie doprowadzić do obłędu.
i na tym mi zależy- uchronić dziewczyny- które nie mogą się doczekać pojednania.
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2006-11-08, 22:27   

Aniu, przykro mi, ale uważam, że przesadziłaś z tym postem. Ja osobiście poczułam się wyproszona z forum, bo mam odmienne poglądy, dużo wątpliwości i mało wiary.
Uważalam, że można pisać zgodnie ze swoim sumieniem i każde zdanie będzie przyjęte, Ty dałaś do zrozumienia, że można pisać tylko zgodnie z katechizmem, ludzkich wątpliwości nie dopuszcza się.
Przykre to dla mnie, bo sama wiesz, że czlowiek jest słaby, ale dopóki szuka prawdy, nie należy go potępiać.
Gdybym chciała iść za modą, czytałabym inne fora, zupełnie świeckie, i tam szukałabym wsparcia. Być może znalazłby się jakiś facio, który miałby ochotę pocieszyć samotną kobietę.
Jestem tutaj, to chyba świadczy o czymś? Więc oczekuję zrozumienia i wsparcia, nawet gdy błądzę. Oczekuję ludzkiej empatii, nie szukam przygód w sieci.
Mam prawo wątpić i pytać, dzielić się swoimi uwagami, wymieniać poglądy.
A Ty - powiedziałaś NIE. I z tego powodu jest mi bardzo przykro.

Nie zauważyłam, by ktoś tutaj wygłaszał poglądy sprzeczne z nauką Kościoła, ośmieszał albo krytykował.

Po Twojej wypowiedzi zastanawiam sie nad sensem bywania tutaj.
Tak samo jak zastanawiam się nas sensem przychodzenia do wspólnoty, gdzie od dłuższego czasu trwa cykl wykladów na temat komunikacji w małżenstwie. Temat omawiany pośród kilkunastu osób żyjących w separacji lub po rozwodzie, gdzie bywa JEDNO małżeństwo i dwie czy trzy osoby żyjące pod jednym dachem z małżonkiem.

Cenię Andrzeja, Ciebie i jeszcze inne osoby za wiarę, za to, że widzą sens w trwaniu, że nie poddają się zwątpieniom. Nawet czasami zazdroszczę tej wiary (znów nie po chrześcijańsku jest zazdrościć). Ale sądziłam, że mam prawo do wlasnych poglądów.
Czyżbym się myliła?
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8