Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Relacja ze spotkania wspólnoty
Autor Wiadomość
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-10-17, 06:50   

Kochani ,
Ja trochę spóźnialska ale też chciałam Wszystkim serdecznie podziękować . Przede wszystkim opiece Matki Bozej - za dobrą bezpieczną podróż w obie strony ( Rot jeszcze raz wielkie dzięki :-D ) . W drodze powrotnej mialam przesiadkę i na nią tylko 5 minut . Tyle się namartwiłam czy zdążę , a tu kochani ja jeszcze 5 minut czekałam na ten pociąg . A jakze !

Dziękuję Wam za spotkanie i rozmowy . DZiękuję za uśmiech , no po prostu za to że mnie przyjęliście , że mogłam z WAmi być . Czasem tak milcząco ale owocnie .

Dziękuję organizatorom ze się podjęli zorganizowania takiego spotkania i już się pisze na następne . To w Sylwestra - byłoby super .

Kochani jesteście Wielcy . Wszyscy . Ściskam .
 
     
rot
[Usunięty]

Wysłany: 2006-10-17, 07:03   

A mnie te Wasze plany sylwestrowe zasmuciły... żona ze mną nie pojedzie raczej napewno, a ja obiecałem, że w naszym małżeństwie tylko jeden Sylwester nie będzie spędzony razem... ten w roku ubiegłym... tak więc... cóż... "Bo może się stanie raz jeden cud"... nie, raz już się stał... pozostaną mi tylko życzenia dla Was...
 
     
weronika
[Usunięty]

Wysłany: 2006-10-17, 07:19   

Andrzeju,ja też poproszę o tę książkę"Cuda się zdarzają",wysyłam adres,pozdrawiam
 
     
Bea
[Usunięty]

Wysłany: 2006-10-17, 09:29   

ja też bardzo proszę o książkę, wysyłam adres na skrzynkę-dzięki.
 
     
Agnieszka2
[Usunięty]

Wysłany: 2006-10-17, 10:29   

Nie byłam z Wami, nawet w myślach. Zdarzyły się rożne rzeczy. W sobotę w nocy byłam przekonana, że jak wrócę do domu, to w niedzielę Was pożegnam. Że nie ma sensu moja bytnośc na tym forum. Że nic nie ma sensu. Że koniec. Trzeba zamknąć ten rozdział, bo ratować już nie ma czego, nie będzie. I w ogóle. Poddałam się. Nawet się nie modliłam. Ale jestem , jak widać. Nie wiem, jak długo. Na razie jestem ....
 
     
Andrzej 
Mąż jednej żony


Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 30
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 341
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2006-10-17, 11:00   Agnieszko2!

Została jeszcze jedna książka "Cuda się zdarzają". Jeśli chcesz ją, to daj znać... :-)
_________________
"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.mobi ::: www.modlitwa.info
 
 
     
Mateusz
[Usunięty]

Wysłany: 2006-10-17, 11:12   Agnieszko2

Agnieszko2!
Doskonale Cię rozumiem... :-( to takie ludzkie...
Pisałem Ci, i niektórzy forumowicze też o tym wiedzą, ja także miałem jakiś czas tem straszną załamkę, doła... ale postawiono mnie na nogi i jestem, i trwam...
Może odpocznij sobie, przemyśl conieco, za jakiś czas inaczej spojrzysz na to samo, kiedy już opadną emocje. :-)
Ostatnio zmieniony przez Mateusz 2006-10-17, 13:19, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Goszka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-10-17, 11:26   

Agnieszko...
bądź z nami...
co by się nie działo...
nie zostawiaj nas...
my wszyscy tu tacy potłuczeni i załamani - jedni bardziej drudzy mniej, dlatego się rozumiemy i wspieramy...
jestem przekonana, że jeszcze przeczytam Twoje świadectwo piękne i dające mi nadzieję...

Trzymaj się kochana. Pozdrawiam i przytulam. Małgorzata
 
     
sylica
[Usunięty]

Wysłany: 2006-10-17, 11:41   

Agnieszko , rozumie Cie bardzo dobrze, ja dosłownie w sobotę dostałam nieźle w serce. Juz to przełknęłam i jestem nadal tutaj, chcoiaz nadzieji prawie brak. Zostań z nami, myślę, że przyjdzie czas na dobre czasy.
Pozdrawiam cieplutko
Sylwia
 
     
Annia
[Usunięty]

Wysłany: 2006-10-17, 11:55   

Agnieszko2
Smutne są Twoje słowa, choć myślę że nie odosobnione. Zapewne każdego z nas nachodzą czasem złe myśli i zwątpienie. Sztuką jest właśnie trwać wbrew temu wszystkiemu.
Twoja bytność na tym forum ma sens i to ogromny, nawet jesli czasami go nie dostrzegasz, bądź zły duch nie pozwala Ci go dostrzegać. Poprzez to forum dotykamy miłości i miłosierdza, jesteśmy bliżej ludzkich słabosci, a przez to bliżej człowieczeństwa i Boga. I myślę, że każdy z nas czerpie stąd siły. I nawet jeśli wydaje Ci się że nie ma już czego ratować i nie będzie - to warto tu być bo nie wiesz co przyniesie przyszłość. Razem łatwiej przejść życiowe próby.
Kiedy trafiłam na to forum "przypadkiem" mój mąż właśnie odszedł. Dziś minęło juz ponad 1,5 roku. Mój mąz definitywnie rozstał się ze mną , złożył pozew o rozwód (a ja głupia się zgodzilam), dokonał podzialu majątku, wyrzucił moje rzeczy ze wspólnegodomu , zdemolował dom rodziny, moje miejce zajęła ta druga, a on zerwał wszelkie kontakty, nie odbiera maili telefonów itp.
I wydawałoby się, ze moja bytność też nie ma tu sensu - dla mojego męza nie jestem jego żoną, a prawdopodobieństwo że to się zmnieni w najbliższym czasie jest bliskie zeru.
A jednak to dzięki temu, że tu jestem, głownie czytam wypowiedzi tu obecnych, nauczyłam się godzić się ze swoim losem, nauczylam się ufać Bogu i cieszyć każdym dniem danym nam od Boga. Nauczyłam sie znosić kolejne "ataki' mojego meża i z pokorą przyjmować koplejne doświadczenia życiowe.
A gdy ogarnia mnie zwątpienie, smutek, że może nigdy nie przytulę do serca własnego dziecka i przejdę przez życie samotnie, to często zaglądam tu i ładuję akumulatory patrząc jak inni potrafią walczyć i zawierzać swoje życie Bogu. Bo dla Niego wszystko przecież jest możliwe, nawet to co niemożliwe, nawet jeśli my czasem w to nie wierzymy.
Agnieszko2 nie rezygnuj z tego i bądz tu z nami.
Pozdrawiam Cię i przytulam do serca.
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-10-17, 13:01   

Agnieszko, przeczytaj wypowiedź Anni. Aniu, podziwiam Cię za to, że trwasz - jesteś dzielna, silna!
Agnieszko - Ty też jesteś silna - to dlatego wróciłaś do nas - to było po coś - i to jest znak, że dasz radę!!!!!
 
     
ania z belgii
[Usunięty]

Wysłany: 2006-10-17, 21:41   

Agnieszko,
Czekałam na Ciebie, na Was w Leśniowie...
Ty byłaś tam razem ze mną - wiesz wrzuciłam "Pocieszyciela" i jakoś tak mi się wydawało, że jesteś z nami...
Agnieszko, u nas też kryzys ogromniasty - teraz trwa pojedynek adwokatów, ja staram się trwać na modlitwie, ale też nie zawsze mi to wychodzi.
Agnieszko, my będziemy o Was pamiętać, a Ty myśl o dzidzi
buziaki
 
     
Agnieszka2
[Usunięty]

Wysłany: 2006-10-18, 08:14   

Bardzo, bardzo Wam dziękuję za słowa otuchy. Ale ja nie jestem załamana. Tylko mi się już nie chce. Mam ochotę zamknąc drzwi i tyle. I przestałam wierzyć, że każde małżeństwo ... itp.
Aniu, dziękuję za post. Ale czy Ty jesteś pewna , że to jest ta droga? A może szczęście, macierzyństwo jest tuż obok, a Ty trwasz... Czy wiesz po co i dlaczego? Mi sie wydawało, że wiem. No właśnie - wydawało mi się.
Aniu z Belgii. Ja jestem Agnieszką 2, nie Agnieszką w stanie błogosławionym. Mała pomyłka.
 
     
ania z belgii
[Usunięty]

Wysłany: 2006-10-18, 08:44   

Agnieszko2,
Wiesz, czasami też mam ochotę trzasnąć drzwiami i zacząć nowe życie. Szczególnie trudno mi jest gdy widzę swoje koleżanki z brzuszkami i wózkami, wtedy odruchowo dotykam różaniec, który noszę zamiast obrączki i jest lepiej.
Wczoraj było mi bardzo, bardzo smutno i źle, tak zupełnie do kitu. Wieczorem rozmawiałam z mężem - była to dobra, ciepła rozmowa, znowu widzę światełko...
Agnieszko, tak sobie myślę, że żeby naprawdę się podnieść i pozbierać trzeba spaść na samo dno
a w Leśniewie myśleliśmy o Was wszystkich nieobecnych
 
     
Annia
[Usunięty]

Wysłany: 2006-10-18, 09:13   

Agnieszko...
Nie wiem po co, ale wiem dlaczego...
Nie tak dawno złożyłam nieliczną w moim życiu przysięgę, a dla mnie najważniejszą. I ona wciąż obowiązuje niezależnie od tego co czyni mój mąż.
Najprościej jest powiedzieć, że skoro dla niego małżeństwo nie istnieje, to jestem zwolniona z danego słowa, ale chyba nie tędy droga...
Dałam słowo, nikt mi nie gwarantował, ze będzie łatwo...
Jeśli wyrzeknę się tego co obiecałam, to już żadna przysiega nie będzie mieć wartości.
Myślę, ze dwoje ludzi nie przypadkowo staje na ślubnym kobiercu, z jakiegoś powodu Pan Bóg krzyżuje ich drogi. Czuję się odpowiedzialna za mojego męża i nawet jeśli on unika mnie, to w moich modlitwach i moim sercu będzie obecny do końca swych dni. Tam spotkam go napewno...
Bywają chwile gdy sama pytam po co
Po co?
Może po to bym przestać brać sprawy we własne rece i nauczyć się ufać Bogu...
Może kiedyś dowiem sie po co...
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9