Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Dyskusja - Zaufać ponownie: człowiekowi, czy Bogu?

Anonymous - 2006-05-08, 09:54

Aniu to nie pesymizm, to realizm.
Stan euforii minął i zaczęło sie zwyczajne , codzienne życie.
Jaki sie ktoś urodzi ,taki będzie do starości. Rzaden człowiek sie nie zmieni. Może się tylko chwilowo opanować, czy kamuflować .
Widzisz , oni z czasem nas tak traktują , bo skoro wybaczyłyśmy WSZYSTKO- no to można tak dale , bo znowu wybaczymy.

Anonymous - 2006-05-08, 10:11

Beata, nieprawda ! Wierze głęboko, że takie kryzysy uczą ludzi ważnych rzeczy . Ale Ty zbyt szybko się poddajesz ! Módl się z taką samą gorliwością z jaką modliłaś się gdy nie byliscie razem . Co Ty opowiadasz , dziewczyno ? Poczujesz jeszcze od swojego taką miłośc , że będzie Ci trudno ją udźwignąc . Wstań , otrzep swoje zranione serduszko z niepotrzebnych wątpliwości świata realnego i poddaj się Bogu . Jego metodom uzdrawiania . Popadasz w zwątpienie , moja kochana a tego nie mozesz uczynić . Zbyt cenny dostałaś dowód Jego Miłosci by ot tak przestać nad nim pracować . Ciągle sobie powtarzamy na forum : nikt nie powiedział Ci że będzie łatwo . Nie jest łatwo . Ale to nie zanczy że tego się nie przeskoczy . Trening czyni mistrza . Trenuj więc Waszą Miłość , wzajemne relacje , szacunek . Twój okret teraz wydostaje się z mielizny , a to niełatwe . Czasem trzeba nadludzkiego wysiłku by go pociągnąć w dobrą stronę . A jak już wypłuynie na głębie ...to sama zobaczysz co bedzie .
Anonymous - 2006-05-08, 10:18

A jak wypłynie głęboko w morze to będzie kolejny sztorm, a ja nie umiem pływać i nie chcę sie już uczyć.
Wczoraj postawiłam kategoryczne VETO- albo mnie przeprosi i przestanie ubliżać ( przy ludziach - mówi do mnie bardzo ładnie , a w domu !!! ) , albo to juz DEFINITYWNY KONIEC.

Anonymous - 2006-05-08, 10:37

Beatko , oczywiście najważniejsze to szacunek w budowaniu wzajemnych relacji . Rozumiem Cię . prosze tylko o to byś nie przesttawała wierzyć i modlić się . Powtarzam , ze jak sami w coś nie wierzymy to to nigdy się nie zisci . Jezus mówił ze wiara nas uzdrawia . Twój maz tak od razu się nie zmieni i Ty się na to przygotuj . Nie stawiaj jednak sprawy na ostrzu noża , prosze , nie pod wpływem gniewu ale jak emocje opadna i przeanalizujesz wszyskie za i przeciw . Ja wiem ,ze być może sie wymądrzam ale tak bardzo wiem ,jak nasz gniew moze namącić w życiu . Nie powtarzaj moich błędów Beata . Nie daj się . Są wzloty i upadki . Dzis nie zapanował nad sobą jutro to zrobi . Przecież na tym polega naprawa - nie wszystko od razu ale stopniowo .
Anonymous - 2006-05-08, 10:39

Cierpliwości . Cierpliwości . Będę cie wspierać modlitwą w najbliższych dniach .
Anonymous - 2006-05-08, 10:55

Aniu
Problem polega na tym, że je jetem spokojna , tylko ten "typ" czyli mój mąż ma problemy - sam z sobą i w końcu musi się nauczyć szacunku do mnie. Albo - wyjazd.

Ja modlę się już ponad 15 lat intensywnie - nie tylko teraz w kryzysie.Były takie lata , że ponad godzinę leżałam na podłodze na brzuchu przed obrazem i błagałam Boga o pomoc.Nie zamierzam przestać. To mąż nie chodzi do kościoła.

Wczoraj było mądre kazanie :
" Małżeństo trwa dotąd , dopóki choć jedna strona modli się i zabiega o nie.Bo gdy ta druga strona też przestanie - To koniec małżeństwa "

Niestety jak raz wpadnie się w kryzys - to jest to proces nawracający.Przypomnij sobie , że ja powtarzam to juz drugi RAZ. Wiem co jest dalej.

A szczęśliwe , to te pary - które trafiły na sibie- obie strony DOBRE, modlące. Bo gdy się trafi na łobuza- TO CAŁE ŻYCIE PRZEGWIZDANE.

Anonymous - 2006-05-08, 10:58

Anula jak fajnie wiedzieć,że Twój nastrój jest dobry i tak pozytywnie nastawiasz innych do życia.Tak trzymaj.
Beatko ja Ciebie doskonale rozumiem.Myślę ,że na pewnym etapie odbudowywania małżeństwa ma się dosyć,jeżeli występują takie sytuacje o których piszesz.Ja tez głośno wyrażam swoje odczucia,mówię co mnie boli.I podobnie jak Ty powiedziałam głośno,wyrażnie i ostro ,ze jeżeli tym razem okaże się ,że znajomość ponownie rozkwitła,to będzie koniec naszego związku.Ja nie wyobrażam sobie,aby jeszcze raz to pzrechodzić.
Wczoraj wybrałam się na wieczorną mszę do mojego kościółka(u Dominikanów) i tam pod obrazem Jezusa który, patrzył mi prosto w oczy z uśmiechem na twarzy modliłam się gorąco o spokój dla mnie i odbudowę naszego małżeństwa.Po tej rozmowie wyszłam uspokojona i pozytywniej nastawiona do całej sprawy.A uśmiechnięte oczy Jezusa cały czas mam przed oczami i one są dla mnie podporą w dążeniu do celu.Dziś obiecuję sobie ,że pójde na nabożeństwo majowe.Tak chcialam chodzić cały maj, ale zawsze coś tam wypadnie,ale nie dziś.

Anonymous - 2006-05-08, 11:11

Beatko wczoraj właśnie o tym myślałam,że jak wychodziłam za mąż,to nie przywiązywałam wagi do tego czy mój mąż będzie uczęszczał do kościała i modlił się.Ja przez jego lekkie podejście do wiary zaczęłam zapominać o Bogu.Dopiero jak dzieje się krzywda to człowiek szuka pomocy u Pana i błaga o łaskę.
Będąc wczoraj na mszy ,rozglądałam się za małżeństwami ,które razem przychodzą i modlą się.To taki piękny widok.
Beatko jakbyś postąpiła 10 lat temu (jak pisałaś przy pierwszym kryzysie) gdybyś miała dzisiejszą wiedzę.Ja się niekiedy zastanawiam,czy to kiedyś się nie powtórzy i czy wtedy nie będę żałowała,że tak walczyłam,cierpiałam a efektów żadnych tylko ponowna zadra w sercu.Chciałabym poznać Twoją opinię na ten temat bo Ty masz już w tym doświadczenie.

Anonymous - 2006-05-08, 11:23

Majka
Wejdż w stare forum - zagubiona- " Jak pokonać żal o zdradę" - tam jest wszystko.
Tam nawet doradzałam , Nice- aby nie dawała szansy - bo jak ktoś się okaże łobuzem , to taki będzie. Myślałam tylko i wyłącznie o rozwodzie. Byłam nawet już u adwokata.

Anonymous - 2006-05-08, 11:29

dziewczyny , co prawda nie mam za sobą praktyki odbudowy po kryzysie ale wiem jedno : Nie oglądajcie się za siebie ! Idzcie naprzód ku zwycięstwu ! Beata, twój ma problemy z sobą samym - czyli potrzebuje pomocy ! Nie poddawaj się . Po to są nam dane te kryzysy byśmy przypomniały sobie o Bogu i o tym, że wszystko co mamy Jemu zawdzięczamy . Poprowadził nas krętymi drogami z trudnymi partnerami by uszlachetnić nasze serca .
Przebaczenie polega na tym by nie oglądać się za siebie . Wybaczyć to oczywiście nie zapomnieć - bo mamy się uczyc na naszych doświadczeniach . Ale wybaczyć to nie chowac już urazy w sercu , głęboko na dnie . Odbudowa - proces trudny i złożony ale możliwy !!! Możliwy ! Powtarzajcie sobie to i nie szukajcie co by było gdyby ... albo co będzie jak ..... Zaufajcie Bogu .

Anonymous - 2006-05-08, 11:39

Może jestem dzisiaj nudziara ale Beata- sama uprzedzałas jak potrafi bujać. W czasie odbudowy. Zrób przerwę w myśleniu i odpocznij. Jak jest dołek to trzeba się przytrzymać żeby nie zrobić bum.
Trzymaj się więc bo kołysze. Potraktuj tę przerwę w rozmyślaniu i rozpamiętywaniu jak tabletkę Aviomarinu- przeciwdziała odruchom wymiotnym.
Jak zagrożenie tą dolegliwością minie- popatrz z boku. Może zobaczysz w innym świetle.
Z pewnością tak. Ale teraz zdystansuj się- wiem że potrafisz. Nawet mnie się wczoraj udało.

Anonymous - 2006-05-08, 11:51

Zuza
Kobieto. Mam zupełny dystans i luz. Tylko mam też uszy.
Albo przeprosi, albo koniec.
Aniu
Przy Bogu byłam ZAWSZE od młodych lat. Dlatego nie zgadza się twoja teoria.

Anonymous - 2006-05-08, 12:00

No to czego straszysz?
A tak wogóle- jak ma przepraszać skoro nie umie? Myślisz że już się naumiał?

Anonymous - 2006-05-08, 12:01

Beatko , czy to Bog podpowiedział Ci że masz to skończyć ? Nie poddaje w wątpliwość Twojego trwania przy Bogu , absolutnie nie . Zauważam tylko chwilowe zwątpienie w sens twojej miłości .
Anonymous - 2006-05-08, 12:07

Chyba Aniu jego miłości.
Bo moja była zawsze czysta i uczciwa. Ja nie umie kłamać i nie odzywam się tak.
Nie wiem co Bóg na to .raczej tak chce skoro , ja tak czuję.
Zuza - to się naumie.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group