Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Dyskusja - Przecież nie jestem sadystą!!!

Anonymous - 2006-10-04, 20:09
Temat postu: Przecież nie jestem sadystą!!!
Robię rzeczy, a raczej dopuszczam się czynów, których normalny człowiek nie powinien robić... Uderzyłem żonę, nie raz a trzy razy w ciągu roku i to w pierwszym roku ślubu... Dziś żona odeszła do rodziców a ja zostalem sam. Poprzednio też odchodziła ale wracała po tygodniu (dwa poprzednie razy). Nie wiem co się ze mną dzieje, kiedy nie radze sobie z kłopotami, z rozmową o tematach trudnychprzychodzi taka chwila, że nei panuje już nad sobą i siłę argumentów zamieniam w argumenty siły. Ludzie ja jestem jak dwie osoby w jednym człowieku ale ten drugi to demon który ze mnie wychodzi w sposób straszny. Ponadto mam problem z nienarzucaniem włąsnej woli żonie. Dołowałem ją swoim zachowaniem i odeszłą a wiem że mnie bardzo mocno kochała. Jutro zaczynam wizyty u psychologa. Sam bo stwierdziłem, że już dość. Nie opanuje tego paląc jedynie papierosy. To starszne bo jednocześnie naprawde marze o rodzinie. Jestem wierny. Jestem domatorem i nie lubie pokus typu alkohol, dyskoteki czy takie tam. Pracuję. Nawet neiźle zarabiam i taka sytuacja. Nie wiem czy to jeszcze ja czy już trup w ludzkiej postaci. Jutro zaczynam terapię i mam nadzieję, że odzyskam żonę.
Anonymous - 2006-10-04, 21:13

Przede wszystkim, prosze zmień swój opis. "Potępiony" - nikt nie jest potępiony za życia. Póki Bóg daje nam czas, to i jednocześnie daje szansę na zmianę. KAŻDEMU. Tobie też. Obyśmy wszyscy umieli wykorzystać tą szansę...
Anonymous - 2006-10-04, 21:32

Hej, Potępiony - no właśnie, zmieniaj szybko nick!!!!! Wiesz, mój mąż niejednokrotnie mnie udezrył i nie ma w ogóle wyrzutów sumienia. U Ciebie zdarzyło się trzy razy - tak, o trzy razy za dużo, ale Ty masz świadomość, co się dzieje. Zareagowałeś właściwie - wizyta u psychologa powinna Ci pomóc. Dobrze byłoby, gdyby żona o tym wiedziała, że starasz się walczyć ze swymi słabościami. Może też by się z Tobą wybrała na terapię. Jej zachowanie, tj. wyprowadzka, to właściwa reakcja, teraz czas na Twoją właściwą reakcję - czyli wizytę u psychologa. I pamiętaj, że jedna taka wizyta nie uczyni z Ciebie "aniołka". Trzeba pracy nad sobą, więc nie załamuj się, wszystko powoli.
Zobaczysz, będzie dobrze.

Anonymous - 2006-10-04, 22:17

Życzę Ci dużo samozaparcia i oby ta terapia przyniosła efekty!
Piszesz, że uderzyłeś zonę 3 razy... o 3 za dużo... :-(
Piszesz, że narzucałeś jej swoją wolę... zacznij słuchać jej czasami, jej pragnień...
Jak Cię biezrze do podniesienia ręki, albo mówienia czegoś przykrego, to pomódl się.
Praca nad własznym charakterem jest bardzo trudna.
I nie rób tego dla żony, by wróciła - zrób to dla siebie, byś się stał lepszym człowiekiem. :-)
Powodzenia!

Anonymous - 2006-10-05, 08:11

Mateusz napisał/a:
Praca nad własznym charakterem jest bardzo trudna.
I nie rób tego dla żony, by wróciła - zrób to dla siebie, byś się stał lepszym człowiekiem.

Podoba mi się Mateusz co napisałeś, zgadzam się z tym, trzeba zmieniać przede wszystkim siebie, po to by stawać się lepszym, nie by coś za to otrzymać np. powrót żony. Ale jakie to trudne :-(

Anonymous - 2006-10-05, 08:52

Tak,racja Mateusz,trzeba zmienić się dla siebie.
Potępiony,bardzo dobrze,że poszukałeś porady u psychologa,jeżeli trafisz na dobrego,który naprawdę zechcę Ci pomoż,to Ci pomoże i wyciągnie Cię z dołku,kłopotów,w jakich się teraz znajdujesz,nie martw się,powodenia.

Anonymous - 2006-10-05, 13:03

potępiony naujważniejsze ,że sam zuważyłeś problem i próbujesz coś z tym z robić. Trzymam kciuki aby Ci sie udało . a uda Ci sie napewno
Anonymous - 2006-10-08, 08:58

"Potępiony", prosimy, nie odchodź z Forum. I nie potępiaj się. Tu też nikt Cię nie potępi. Czeka Cię ciężka praca nad swoimi emocjami ale myślę, że jesteś na dobrej drodze do zmiany. Nie oskarżasz żony, że Cię czymś sprowokowała, winy dopatrzyłeś się w sobie. To podstawa owocnej terapii. Trzymamy za Ciebie kciuki. Odwiedzaj nas często i pamietaj, że Twój trud będziemy wspierać modlitwą. :-D
Anonymous - 2006-10-16, 19:26

Widzisz to co cię czeka jest jednocześnie trudniejsze i łatwiejsze niż myślisz.
Trudniejsze bo motywacja Twoja nie jest do końca właściwa.

Zmienisz się tylko wtedy jeżeli będziesz tego chciał się zmienić niezależnie od tego czy twoja żona wróci czy nie. Jeżeli zrozumiesz ,że trudno ci żyć w takim stanie w jakim jesteś. Że to nie jest życie.

Pewnych rzeczy nie da się w sobie zmienić dla drugiej osoby. Dlatego nie zdarzają się osoby "wyleczone przez miłość żony" np. ze skłonności do picia.
Ale można je zmienić z miłości do Boga albo w trosce o siebie. Tylko w ten sposób.

Cytat:
Jutro zaczynam wizyty u psychologa. Sam bo stwierdziłem, że już dość

Brawo :).
Wszystko będzie łatwiejsze bo najtrudniejszy krok chyba już za tobą.

Pozdrawiam
V

Anonymous - 2006-10-16, 20:14

Bóg postawił na Twojej drodze wspaniałą Kobietę, prawdziwego przyjaciela. Wiedziała, że musi odejść, żebyś zrozumiał, że nie zbudujecie tego o czym marzycie na fundamentach przemocy. Ona też ma szczęście, pokochała mężczyznę, który potrafi się przyznać do własnej słabości. Potrafi zacząć prawdziwą pracę nad sobą.

Bądź z nią w kontakcie, a gdy trzeba zaproś na wspólną sesję z psychologiem. Niech wie, jak ciężko pracujesz wzmocniony jej miłoscią.

Myślę, że skoro wiedziała kiedy odejść, będzie wiedziała kiedy wrócić.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group