Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - przebaczenie

Anonymous - 2006-05-05, 12:36

Zostanę z Tobą do końca i początku nowego życia, bo mam ochote razem z Tobą się nabijać z problemów odbudowy.

Tylko do tego czasu nie wpadaj w tak różne stany, bo Ci to tylko szkodzi. A twój mąż sobie, jak i mój i KAŻDY inny podchodzi do ŻYCIA LEKKO - dość płytko, a Ty tak wszystko wałkujesz niepotrzebnie.Pozdrawiam Cię.

Anonymous - 2006-05-05, 12:41

Wałkuję i wałkuję i już mnie głowa od tego boli . Przez dwa najbliższe dni będę odpoczywać . Tak zrobię . Tobie Beata też życzę dużo odpoczynku i spokoju . I pokoju w sercu .
Anonymous - 2006-05-05, 13:09

Właśnie - czas na odpoczynek!!!!Trzeba nabrać sił na dalszą walkę!!!!
Anonymous - 2006-05-05, 14:04

Anula,naprawdę Cię podziwiam,za to ,że jesteś pełna optymizmu na przyszłość,tak bardzo wiezrysz,ja do końca tak nie potrafie.
Anonymous - 2006-05-05, 14:08

Mój mąż,to do mnie bardzo brzydko się odzywa,ja chyba nie odbuduję swego małżeństwa,nie lękam się(no może odrobinę,gdy on odchodzi,do niej),nie boję,ale jednak nie potrafię w to do końca uwierzyć,że może się to naprawić,a sądzę to po tym jak mnie traktuje i do mnie mówi
Anonymous - 2006-05-05, 14:46

A jak dziecko potrafi się czasem odezwać do swojej mamy, jak ma dąsy? ;-) " Nie lubię Cię, nie kocham, idź sobie" albo "pójdę sobie w świat" I czy to ma o czymś świadczyć? Werka
Anonymous - 2006-05-05, 16:08

Ja wiem Kasiu,ale od niego czuć tę pogardę do mnie jak mówi,mówi do mnie czasami z taką nienawiścią,wiesz ja czuję,ze to nie są jego dąsy,tylko chyba szczere uczucie do mnie.
Anonymous - 2006-05-05, 16:16

Wogóle nie wiem,mam jakiegoś doła.
Mąż rano przyjechał,po pracy,a ja pojechałam do pracy,on czekał na samochód,gdy wróciłam,to zaraz po mnie przyszedł nasz syn,aż lgnął się do swego ojca,a ojciec tylko po głowie go pogłaskał,jak pieska i to wszystko.Po pięciu minutach mąż wyszedł,a nie widział syna cały tydzień,nie zapytał o nic.Boli mnie to bardzo,bo gdy mąż wyszedł,to syn już po chwili był w mioch ramionach i płakał.
Co mogę więcej zrobić,tłumaczyłam mu tylko,tak jak wy mnie tu tłumaczycie,"synku przyjdzie czas,ze tata cię za to przeprosi i w to musisz uwierzyć,musisz oddać to w ręce boga,tak jak ja to robię,musisz zaufać bogu."Zrozumiał,po chwili poszedł na dwór,a wtedy mnie wzięło na płacz,ale co ja mogę więcej zrobić,jak tylko czekać i się modlić.

Anonymous - 2006-05-05, 18:19

Weroniko, nie poddawaj się! Ja nie widziałam męża od dwóch tygodni, ty swojego widujesz często - to dużo...Bądź tylko opanowana - pokaż mu, że sobie radzisz. Mi też jakoś teraz źle, jakbym się cofnęła. Ale, mimo to, trzymam się jakoś. Najważniejsze to dać radę ze sobą. Może częściej wychodź z synkiem na spacer. Moja córeczka mnie wyciąga i jest mi lepiej. Myślę sobie wtedy, że ja ją mam, mogę z nią chodzić, rozmawiać, a on tylko traci. Jasne, że wolałabym chodzić w trójkę, ale teraz, kiedy już mogę iść z nią i rozmawiać, wcale nie jest mi tak źle, gdy widzę "normalną" rodzinę na spacerze. Nie idę przecież sama - mam kogoś, dla kogo jestem ważna, kto mnie potrzebuje. To już coś. Proszę, uśmiechnij się. Musisz radzić. Musisz!!!!

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group