Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Męskie sprawy - A moze by tak inaczej ?

Anonymous - 2006-08-20, 21:43
Temat postu: A moze by tak inaczej ?
Panowie,konkretne pytanie.Dac w morde czy nie ?
Oczywiscie nie zonie,tylko temu tam..
Od poczatku wiedzialy jego galy za co sie braly,mam na mysli ze wiedzial ze jestesmy malzenstwem i to kochajacym sie,tak mi sie przynajmniej wtedy wydawalo.
Mozecie mi wierzyc ze gdyby zona zadala sie z kims kto by nie mial bladego pojecia ze ona jest zonata,to by mi takie mysli nawet do glowy nie przychodzily.
A Wy ? Macie,mieliscie takie mysli ? Tylko prosze o szczerosc !
POzdrawiam
Zbyszek

Anonymous - 2006-08-21, 06:27

Zbyszku!
Przede wszystkim, to prosiłbym o "delikatniejsze" słownictwo... język polski jest taki bogaty ;-)
A co do użwania siły... Myślisz, że to by coś zmieniło? Wyszedłbyś tylko na jakiegoś jaskiniowca, a skutek mógłby być zupełnie odwrotny. Ja też miałem ochotę przywalić "pzyjacielowi" żony, kiedy zbaczyłem ją u niego (mówiła, że jest u koleżnaki). Wściekłem się, chwyciłem za komórkę, zadzwoniłem najpierw do niej, potem do niego. Chciałem, by wyszli i pogadali. Na nieszczęście dla mnie skończyło się tak, że nagrali te rozmowy i wezwali policję... :-(
Tak więc zastanów się, czy są Ci potrzebne jeszcze problemy w sądach...

Anonymous - 2006-08-21, 07:50

Zbyszku... pierwszą rozmowę z Nim odbyłem bardzo spokojnie i uważam, że oboje zachowaliśmy się "na poziomie"... On też wie, że kocham moją żonę... nie zrobił nic, aby zrezygnować z dalszych spotkań. Widocznie chcą tego oboje... ale cóż... już nie raz, nie dwa myślałem o tym, aby nie dać w m... , ale dosłownie wyżyć się na min... powoli, ale jakże skutecznie... połamać patałacha powoli, ale systematycznie... Narazie jednak powstrzymuje mnie przed tym myśl, że oprócz żony straciłbym dzieciaki... Przemyśl sprawę, czy warto ??
Anonymous - 2006-08-21, 07:55

A myślicie że ja nie mam pomysłów - jak się odwdzięczyć?
Mam- już dawno wiem co i jak.
Mam prosto- wystarczy jak powiem tylko jedno krótkie, kulturalne zdanie- w odpowiednio dobranym towarzystwie. Kobita ma twedy kiepsko. Bardzo kiepsko. W pracy- a żyje pracą.
Tylko pytam się - co mi to da oprócz krótkotrwałej satysfakcji?
ano chyba moich spraw do przodu w pozytywnym sensie nie posunie.
ale mysli mam- panuje nad nimi.

[ Dodano: 2006-08-21, 08:56 ]
Tak- wiem- naiwniaczka jestem.
No fabrycznie tak mam.

Anonymous - 2006-08-21, 07:57

Ach, tak kobieca złośliwość i uszczypliwość :-P
Anonymous - 2006-08-21, 08:06

A gdzie tu złośliwość?
Czasami mam sobie za złe że taka głupia jestem. Naiwna zbyt ufna do ludzi- tak mąż to nazywa ( nazywał).
To gdzie tu złośliwość Rot?

Anonymous - 2006-08-21, 08:10

No... jedno...

zuza napisał/a:
jedno krótkie, kulturalne zdanie- w odpowiednio dobranym towarzystwie


drugie...

zuza napisał/a:
W pracy- a żyje pracą


to nie jest złośliwość ??

[ Dodano: 2006-08-21, 09:15 ]
Ok. Zupełnie poważnie celem uzupełnienia dla Zbyszka. Cały czas mam nadzieję, że żona wróci do mnie. I wiesz co jest moim marzeniem ?? Że On wykona jeden jedyny, malutki gest, który mnie sprowokuje lub Jej zagrozi... wtedy odpowiem... z całą surowością, skrywaną nienawiścią i całą mocą...

Anonymous - 2006-08-21, 08:17

To nie jest złośliwośc- to realna ocena sytuacji.
Złośliwość to by była gdybym to zrobiła.
A nie robię.
Kończy się na tym że wiem- i mam pod kontrolą zwięrzęce instynkty które mnie czasami szarpią.
Czasami mi trudno je opanować - ale nie robię tego.
A może powinnam?
To taki sybstytut dania w mordę - nie?

Anonymous - 2006-08-21, 08:21

Dokładnie tak Zuza, dokładnie :evil:
Anonymous - 2006-08-21, 08:28

No- to znaczy że też mogę , ciekawa taka świadomość.
I mój mąż chyba się tego obawia.
Głupi- mówiłam że to nie w moim stylu.
a może nie powinnam go uspokajać?
Może powinien się bać?

[ Dodano: 2006-08-21, 09:29 ]
Tylko wracając do poprzedniej wypowiedzi- co mi to da?

Chyba nic- oprócz satysfakcji krótkotrwałej.

Anonymous - 2006-08-21, 08:46

Nie wiem, czy głupi... Zuza, pisałem już, że facet podczas rozmowy bał się mnie... żonie obiecałem, że Go nie dotknę... ale ( :-P ) mam nadzieję, że mnie sprowokuje... wtedy puszczają nerwy i można zrobić coś, czego będzie się żałować... Ty Zuza się tego nie obawiasz ?? Jesteś naprawdę tak mocna i opanowana ?? Jeśli tak to tylko pogratulować...
Anonymous - 2006-08-21, 08:53

Rot, moja babcia zawsze powtarzała mądre przysłowie" Nie trącaj g...., bo g.... śmierdzi". Po co masz się zniżać do poziomu jego? Dla mnie kochanka męża nie istnieje. Zaczęłam tylko za nią się modlić, aby wróciła do Boga - tylko w takich kategoriach ona mnie interesuje, w kategoriach zagubionego człowieka.
Anonymous - 2006-08-21, 09:05

Witaj Wanbomo po urlopie, mam nadzieję, że odpoczęłaś. Znam to przysłowie i zgadzam się z nim. Ja niestety nie doszedłem do poziomu na którym On byłby traktowany na poziomie zagubionego. Dla mnie pomimo tego, że skrywam to prawie przed całym moim światem, jest wrogiem numer 1. Pracuję nad tym, aby dojść do tego żeby zacząć go ignorować, ale zajmie mi to jeszcze trochę czasu...
Anonymous - 2006-08-21, 10:15

Rot,
Właśnie dlatego napisałam że staram się opanować. Bo ja też nie wiem czy czegoś głupiego nie zrobię. Jak zacznę działać na zasadzie oddawania "ciosów".
I też się boję. Póki co- mam dokładnie jak ty- wywalam babkę z pamięci.
no- to jesteśmy takie "zebry z klasą"- takie całe stado- bo jeszcze kilka innych osoób robi identycznie.
A racją jest też to- nie będę się zniżać do pewnego poziomu. Tak mi się udawało- owszem, często cierpiałam- ale poziom nadal utrzymuję.
I tyle.
Tylko tak to widzę.

Uu- to może tym przytłaczam?
No- czy ja wiem- teraz to może faktycznie mężulo ma problem i z takim moim zachowaniem.
Bo szuka winy- to może twoja żona też?

Obiecałam mu kiedyś że jej kuku nie zrobię.
A raz chciałam tylko porozmawiać- to dopiero była jego tragedia- stracił rozeznanie - zgłupiał totalnie- teraz dopiero wiem że ze strachu.
Ale powtórki im nie szykuję ( mówię- chciałam z nią spokojnie porozmawiać i tylko tyle).
Ale oni oboje się boją.
To- mam gdzieś- niech sobie żyją.
a ja - staram się dalej opanowywać. I tyle.
Ale swojego życia zaczynam bronić- asertywność pora napocząć- bo głupota- głupotą - ale życie do przodu idzie.
To powiedzmy tak- na dzień dzisiejszy satysfakcję daje świadomość- że można w mordę dać- ale większą póki co satysfakcję daje- że się nie daje....

Zuza

Anonymous - 2006-08-21, 14:09

Wywalam "panienkę" z pamieci , udaję , że wszystko rozgrywa się na poziomie Ja i mój mąż . Nawet się za nią modliłam . Do czasu gdy złamał mi dane słowo że na krok nie zblizy do niej naszych dzieci . Zrobił to więc ja "zwróciłam " panience uwagę w kulturalny sposób w sklepie gdy ją przypadkowo sptkałam / ale tylko w temacie dzieci !/ . Uwierzcie że to kosztuje sporo wysiłku i nie poddawajcie się swoim myslom . Co oni by nie robili to decyzje podejmują nasi małzonkowie i tu jest główny problem .

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group