Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - "partyzantka" trwa

Anonymous - 2006-04-25, 09:42

Ja też nie lubię wolnych dni. Odpoczywam w pracy - psychicznie, bo choć stres, ale innego rodzaju. I w pracy pomagam ludziom. Ale o ile lepiej ich teraz rozumiem. I to jest następny dar jaki otrzymałam przy okazji upadku mojego męża i moich cięzkich przeżyć z tym związanych. A w te wolne dni postanowiłam pojechać do Łagiewnik. Sama. Dziecko ma 6 lat więc spokojnie może zostać dwa dni z babcią. A ja się wyciszę, pomodlę się o miłosierdzie dla mnie i mojego Męża. Pomyslę , co dalej. Gdzie będzie łatwiej powiedzieć "Jezu, ufam Tobie". ?
Anonymous - 2006-04-25, 12:11

Ja się boję okropnie tego week-endu . Wiosna , piękna pogoda, wolność i samotność . I wyobraźnia ... Boże dodaj sił by to przetrwać , by spędzić godnie ten czas .
Anonymous - 2006-04-25, 13:22

Annie, zrób coś z tym strachem. Kiedyś Kasia poradziła mi, żebym przestała się bać. I posłuchałam. Teraz jest mi smutno (nie zawsze) , ale się nie boję. Dużo lepiej mi z tym. Spróbuj coś zrobić ze strachem. Nie bój się weekendu , tylko zastanów się co robić, żeby był dobry. Nie koniecznie wesoły, radosny, ale dobry. "Nie lękajcie się", pamiętasz?. Bóg jest z Tobą.
Anonymous - 2006-04-25, 13:28

Ja wiem jak ciężko jest patrzeć na spacerujące zakochane pary. Jak wtedy jest smutno, wracają wspomnienia. Dlaczego nie ja? Dlaczego już nie jest tak jak było? Bo wszystko się zmienia. I Ty nie jesteś juz taka sama. I Twój mąż. I Wasze małżeństwo. I tych zakochanych, szczęśliwych ludzi też to czeka. Nie masz wpływu na to, że wszystko się zmienia. Możesz tylko to przyjąć i zaakceptować. I próbowac zmienić siebie. Ja próbuję. Trochę mi się udało. Trochę nie. Ale jest mi już ze sobą lepiej . Mojemu mężowi jest ze sobą gorzej. I tylko od niego zalezy czy to zrozumie i się zmieni.
Anonymous - 2006-04-25, 13:28

Agnieszko , na pewno będę się starać . Dzięki .
Anonymous - 2006-04-25, 13:52

Mojemu też z sobą samym chyba nie jest najlepiej . Ale to mnie nie pociesza . szkoda . Zakochane pary to jeszcze nic . Rodziny wspólnie przychodzące do koscioła, albo na spacerach ojcowie ze swoimi dziećmi . To mnie bardzo dotyka , głęboko w środku .
Anonymous - 2006-04-26, 16:39

Niniejszym donoszę co następuje:
Daje się rozmawiać przez telefon ( tylko taki mam kontakt i teraz to mąż dzwoni - do dzieci ale zawsze prosi mnie) w sposób iście dobsonowski.
Nie znam rezultatów -"toć" dopiero zaczęłam tak rozmawiac od kilku dni ale (może to samopocieszanie) czuję się lepiej . Ździebko. ( to nieprawda- jestem trochę dumna- gdyby ktoś kiedyś coś takiego mi opowiedział pierwszą myślą byłoby- oszalał).
Co to się dzieje z czlowiekiem?
Jutro wizyta. Postaram się nie dać wciągnąć w ŻADNE dyskusje poza sprawami niezbędnymi- a teraz akurat takich brak.

Anonymous - 2006-04-27, 06:56

U mnie etap smsów tylko w sprawach ważnych dotyczących dzieci . Dumna jestem ze swoich odpowiedzi bo są krótkie i wymagające . tyle .
Anonymous - 2006-05-05, 19:41

A ja nawet w sprawach ważnych już od 9 dni nie odzywam się. To mój sukces. Chyba jedyny. Doszłam do wniosku, że i sama poradzę, przecież i tak, w ciągu ostatniego roku, mimo iż był razem, nie angażował się zbytnio. Ważniejsza była ona. Potem, kiedy się wyprowadzał, umówiliśmy się, że w razie potrzeby, pomoże. Guzik prawda. Raz zadzwoniłam. Nie wiem, może był czymś zdenerwowany, ale rzucił się na mnie, aż mi w pięty poszło. Dosyć! Nie, to nie, dam radę sama.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group