Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Powrót rozterek i bólu:(

Anonymous - 2006-06-17, 11:55

Pewnie tak zrobię i puszczę małą do męża,ale jeszcze to przemyślę. Zresztą zobaczę,czy Marcin będzie coś wspominał o zabraniu małej.
Anonymous - 2006-06-17, 12:04

To dobrze. Dziecko potrzebuje taty, choćby to było widzenie co jakiś czas. Moja mała żyć nie może bez tatusia. Jest taka szczęśliwa, gdy ją zabiera. Ja wtedy mogę nie istnieć.
Anonymous - 2006-06-17, 17:02

To prawda,też to zauważyłam,że jak mąż się pojawia,ja schodzę na plan drugi. W jakim wieku jest Twoja córeczka i jak sobie radzi z tą sytuacją?
Anonymous - 2006-06-17, 17:05

Moja córeczka 4 września kończy 5 lat. Brakuje jej taty, ale nachodzi ją to etapami - czasem płacze, że chce do taty, czasem wcale go nie wspomina. Bardzo go kocha, buntuje się, gdy coś złego na niego powiem. Mój mąż ma kochankę - i to na nią całą winę składa córeczka - ojca nie obwinia w ogóle.
Anonymous - 2006-06-17, 19:56

Moja mała etap płaczu ma za sobą (na pewno na jakis czas),okropnie przezywała jak mąż wieczorami odchodził,a ona płakała do okna i wołała tatusia. Teraz nie chce słyszeć nic o tacie,oczywiście cieszy sie jak zadzwoni,ale jej pierwsza reakcja to bunt - nie będę rozmawiać. Ale też bardzo tęskni,zresztą ja też:) Na razie nie ma pytań,dlaczego tatusia nie ma z nami,ma zakodowane w główce że tatuś jest w pracy i na razie tego się trzyma,ale wiem że przyjdzie taki moment.
Anonymous - 2006-06-17, 20:47

Moja malutka już śpi, a ja w tej chwili czuję się strasznie. wzięło mnie na wspomnienia, przypomina mi się nasz ślub, wesele, nasze marzenia. Mam wielką pretensję w tej chwili do tej dziewczyny, że weszła z buciorami w nasze życie, że zniszczyła życie nam wszystkim. Jest mi tak źle. Tak bardzo brakuje mi męża.
Anonymous - 2006-06-17, 21:04

No cóż, każdy od czasu do czasu ma takie melancholijne chwile...
Ja oglądałem nasz ślub na kasecie... powyciągałem zdjęcia...
To normalne, w końcu te wspomnienia nas kształtują!
:-)

Anonymous - 2006-06-17, 21:09

Ja już nie mogę oglądać ani filmu ze ślubu i wesela ani oglądać zdjęć. Tak mnie naszło. Mateusz, czy Ty nie czujesz złości do mężczyzny, który jest teraz z Twoją żoną? Ja tolerowałam kochankę mego męża, był nawet czas, gdy ją lubiłam i szanowałam!!!!Nawet szkoda mo jej było. Ale w tej chwili mam do niej pretensję, uważam, że jest egoistką.
Anonymous - 2006-06-17, 21:27

Wiesz, ja nie jestem człowiekiem, który zaraz nienawidzi drugiego człowieka (choć mogę sprawiać takie wrażenie). Ja czuje pogardę dla czynów, które robi... A do niego... chyba już tylko współczucie... Wiem, jaki z niego zły człowiek i współczuję mu, że jest ślepy... On nie rozróżnia zła od dobra, nie żadnych zasad moralnych...
Wiesz, jak raz czułem złość (choć nie chciałem nikomu zrobić krzywdy) i zadwoniłem do niego, gdy przyłapałem żonę w jego mieszkaniu, to nasłał na mnie policję... Nie warto mi sie zniżać do jego poziomu.

Anonymous - 2006-06-19, 21:22

Nie wiem czy puscilabym tak male dziecko, tyle kilometrow od siebie nie bedac pewna, ze ma zapewnione 100% bezpieczenstwo i opieke... Chyba nie.
Anonymous - 2006-06-19, 21:32

Decyzja nie jest łatwa,ale wiem że coś będę musiała postanowić.
Anonymous - 2006-06-19, 21:34

Mam chwile,kiedy jestem pewna,że dobrze robię godząc się na wyjazd małej,ale zaraz odzywa się druga strona całej tej sytuacji i już taka pewna nie jestem.
Anonymous - 2006-06-20, 11:33

Ola, daj mu dzicko - ratuj małżeństwo, póki czas. Ja nie mam już co ratować. Właśnie uświadomiłam sobie, że to już koniec. Już nigdy nie będziemy razem. Mój mąż całkowicie się odciął od nas. Moje marzenia o pięknej rodzinie prysły jak bańka mydlana. On mnie nie kocha i nigdy już nie pokocha. Gonię za czymś, co już praktycznie nie istnieje i chyba już najwyższy czas z tym się pogodzić. Nie wiem, co będzie dalej ze mną i córeczką, ale na pewno rodziny naszej już nie będzie. Jestem już tego pewna na 100%!!!!
Anonymous - 2006-06-20, 12:31

Wanboma, wiem zbyt duża nadzieja i brak oznak poprawy na codzień dobija. Lepiej zobojętnieć i wtedy jest znacznie lżej. Też jestem na tym etapie. Jestem już samotna - duchowo i fizycznie,nie oszukuję się, również. Ale będę modlić się cichutko i pamiętajmy (też cichutko i spokojnie) o świadectwach na tym forum. Jeszcze nic nie wiadomo. Jest Twój tydzień modlitwy - liczyłam że będą efekty :(.
Anonymous - 2006-06-20, 13:05

I napewno będą,Wanboma nie poddawaj się.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group