Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Inna żona

Anonymous - 2007-12-16, 15:17
Temat postu: Inna żona
Witam wszystkich.

Zbiżają się święta, zbliża się Nowy Rok a tym samym zbliża się koniec mojego małżeństwa.

Mąż oznajmił mi, że w styczniu składa pozew, ponieważ chce mieć inną żonę.
Powiedział, że mój czas się skończył.
Zarzucił mi, że przez te 9 miesięcy separacji nie zrobiłam nic.

A ja poprostu dałam mu tę wolność, której potrzebował, dając mu ciągle do zrozumienia, że chcę aby do mnie wrócił.


Nic dodać, nic ująć.
To juz jest poprostu koniec.
Koniec mojego czekania, koniec mojej nadziei.

Rok 2007 był dla mnie trudny i przykry, kolejny rok zapowiada się jeszcze gorzej.

Tylko skąd mam brać siły do życia.......

Pozdrawiam wszystkich gorąco w ten przedświąteczny czas.

Swięta Bożego Narodzenia dają nadzieję, ja już jej nie mam, i nie odzyskam....

Anonymous - 2007-12-16, 15:36

Aldo, nie martw się.
Może to tylko strachy na lachy?
Żebyś sie bała, żebyś była niepewna?
Przypomnij sobie, ilu mężów straszyło rozwodem... i nic.
A poza tym - to przecież długa droga przed Wami - rozwodu nie dostaje się tak łatwo!!!
Więc nie martw się na zapas - raczej czerp z tych świąt prawdziwą wielką Nadzieję i Siłę.
Przecież Pan Jezus przychodzi właśnie do Ciebie!!!

Anonymous - 2007-12-16, 15:40

Małgosiu ja juz to wiem, że on tak zrobi jak mówi.
Zreszta o rozwodzie mówi już od 9 miesięcy. Tylko z ta róznicą, że wcześniej prosił abym się zgodziła zaraz na pierwszej rozprawie, a teraz mówi, że składa pozew, i nie ważne czy ja się zgodzę, czy nie to on i tak dopnie swego.

Anonymous - 2007-12-16, 15:55

Aldo, on mówi, że i tak dopnie swego - żeby wywrzeć na Tobie presję.
żebyś się zgodziła bez orzekania winy - bo tak jest najszybciej i... najtaniej.
Jeśli nie zgodzisz się na jego warunki - to przed Wami dłuuuga droga, podczas której wszystko może się zdarzyć. I oświecić Twojego męża też może :-D
Więc nie martw się na zapas - raczej zacznij zbierać siły!!!

Anonymous - 2007-12-16, 16:02

Alda. To podłe co mówi Twój mąż
"Powiedział, że mój czas się skończył.
Zarzucił mi, że przez te 9 miesięcy separacji nie zrobiłam nic."
Kurcze, nie pamiętam, żeby gdzieś było napisane "okres ważności małżeństwa do dnia...". To Twój mąż określił sobie termin. Małżeństwo to nie szynka z określonym terminem przydatności do spożycia.

Powiada on że nic nie zrobiłaś przez te 9 miesięcy. Co niby mogłaś zrobić? Przeszczepić mu mózg czy serce? Zmusić do tego, żeby poczuł się mężczyzną, nie chłopczykiem? Związać? Zahipnotyzować?
A CO ON ZROBIŁ? Czy starał się o Ciebie? Czy okazywał Ci miłość? Czy zmienił tryb życia? Czy choć przez jeden dzień był mężem a nie wrogiem?

Mój też kiedyś powiedział, że nie zrobiłam nic. A za jakiśczas sam stwierdził że nic nie mogłam zrobić, bo na wszystko patrzył inaczej, bo nie chciał widzieć nic dobrego, nadal nie chce, wyrzuca z pamięci wszystkie dobre chwile. I właściwie, skoro postanowił, to wszystko cokolwiek bym zrobiła i tak obracało się przeciwko mnie. Zawsze był niezadowolony w tym czasie, w którym mieliśmy rzekomo coś zmienić.
On (Twój mąż) jest chory, a jakimś sensie opętany myślą o rozstaniu. A musi gadać takie głupoty, bo przecież nie powie, że to on jest winny i nie chce przyznać się do własnych błędów.

Cóż, możesz nie zgodzić się na rozwód. A jeśli ma być faktycznie orzekany, niech będzie z jego winy. Bo przecież to on nie chce tego małżeństwa, prawda?

Anonymous - 2007-12-16, 16:41

Cytat:
Swięta Bożego Narodzenia dają nadzieję, ja już jej nie mam, i nie odzyskam....

Tego nigdy nie wiemy, nadzieja.....tak łatwo piszemy, wypowiadamy, że nie mam już nadziei, że nigdy jej nie odzyskam. Sama często borykam się z tym problemem, ale jakby już wiem, że nadzieja nigdy we mnie do końca nie zginie, kiedy pokładam ją w Jezusie, w TYM który ma się na nowo narodzić. Ksiądz dziś na kazaniu podczas Mszy Świętej powiedział coś takiego: Święta Bożego Narodzenia mogą nie być wesołe dla wielu ludzi, mogą być nawet trudne, ale radość pomimo wszystko może być w sercu.
Przed chwilą właśnie to przeczytałam z dzienniczka siostry Faustyny
Za szczęściem tęskni każdy człowiek. Lecz nie każdy szuka go tam, gdzie ono jest. Dlaczego ludzie, którym po ludzku się powodzi, są często bardziej nieszczęśliwi niż niejedna osoba w jakiś sposób cierpiąca, lecz żyjąca w przyjaźni z Jezusem? Bo to nie ziemskie wygody i przyjemności, lecz pokorne otwarcie serca na Boże działanie daje głębię duchowego pokoju, spokój sumienia i radość życia. Pan Bóg "(...) wysoko podnosi zgnębionych, smutni się szczęściem weselą" (Hi 5, 11).

Anonymous - 2007-12-17, 18:16

Jednak On już zdecydował. W styczniu składa pozew.
Namawiał mnie znów abym się zgodziła na pierwszej rozprawie, bo jak nie to on wtedy umili mi życie i zrobi tak, że rozwód będzie z mojej winy.

Proszę powiedzcie mi, czy jest to mozliwe, że jeśli ja będę chciała naprawy małżeństwa i nie będę godzić się na rozwód, czy możliwe jest to, że mąż kłamiąc i zmyslając jakieś złe rzec zy o mnie, może doprowadzic do tego, iż sąd orzeknie rozwód z mojej winy.
On jest zdolny do wszystkiego.

Anonymous - 2007-12-17, 18:46

Aldo. Wszystko jest możliwe.
Tylko pomyśl: rzeczywiście jesteś, czujesz się winna? Chcesz rozwodu?
Jeśli nie, to dlaczego w sądzie masz kłamać, mówić coś, co jest sprzeczne z Twoją wolą poczuciem sprawiedliwości?
W sądzie zeznajesz pod przysięgą, nawet w sprawie o własny rozwód.

Może to wymuszanie Twojej zgody to dowód, iż mąż nie ma nic na swoje upsrawiedliwienie? Bo ja nie rozumiem, dlaczego ktoś odchodzący nie chce, by uznano, iż rozwód jest z jego winy? Przecież to jest decyzja jednostronna, dlaczego więc ma być Twoje przyzwolenie?

Anonymous - 2007-12-17, 18:49

Aldo, jeśli nie masz niczego na sumieniu, to czego masz się bać?
Twój mąż chyba Cię straszy - nie daj się w to wrobić. Pomyśl jeszcze, jakie dowody możesz zgromadzić i spokojnie przeżywaj święta.

Ja właśnie uświadomiłam, że w tym strachu, spowodowanym sytuacją z mężem, zapomniałam w ogóle o narodzinach Pana. Ludzie zapominają, goniąc za prezentami, szykując posiłki świąteczne a mnie mąż zasłonił radość Bożego Narodzenia. Tak nie można.

Anonymous - 2007-12-17, 19:05

Właśnie chodzi o to, że ja nie mam zupełnie nic na sumieniu.
Jedyne co mąż może mi zarzucić, to to że się kłociliśmy o porządek w domu i ja domagałam się aby więcej czasu spędzał z nami a mniej poświęcał swojemu hobby.
To są te prwadziwe rzeczy.
Może też powiedzieć, że nie chciałam się wyprowadzić z domu w którym mieśzkaliśmy z rodzicami do jego siostry.
Bo nie chciałam mieszkać z jego siostrą, ale usilnie prosiłam go aby znalazł dla nas jakieś mieszkanie skoro nie chciał mieszkać w moim domu.
Nie znalazł.
To wszystko co jest prawdą.
Reszta może być tylko jego kłamstwem. A on potrafi kłamać, jest w tym bardzo dobry.

Jakie dowody natomiast mogę ja zebrać?
Bo naprawdę nie mam bladego pojęcia.

Do niedawna mój mąż z nikim się nie spotykał.
Choć dziś przyznał się, że ma koleżankę. Spotykają się od miesiąca na piwie.
Tak to nazwał.
Czy powinnam wynając np. detektywa, aby mieć dowód na to, że on sie z kimś spotyka, czy to coś da?

Proszę o pomoc.

Anonymous - 2007-12-17, 19:23

Jeśli uda Ci się wynająć detektywa, zrób to. Ponadto może świadkowie.
Anonymous - 2007-12-19, 20:49

Stało się coś czego się obawiałam, choć wiedziałam, że to wcześniej czy poźniej nastąpi.
Mam wyrzuty sumienia, że dałam mężowi wolność czyli wepchnęłam go w ramiona innej kobiety.
Znalazł sobie jakąś panienkę.
Może to miłość, może się zauroczył, a może robi mi na złośc.
Tego nie wiem.

Wiem jedno, że w styczniu ujrzę pozew rozwodowy.

Zbliża się nieuchronnie koniec naszego małżeństwa.
A ja nie zrobiłam nic.

Anonymous - 2007-12-19, 21:04

Aldo, mnie też kochanka męża zarzuciła, że wepchnęłam go w jej ramiona. Guzik prawda. Gdyby tak łatwo można było tych naszych mężów w czyjeś ramiona wepchnąć, równie łatwo można byłoby z tych ramion wyciągnąć. To ich decyzje.

Aldo, nie zarzucaj sobie, że nic nie zrobiłaś. Zrobiłaś aż nadto, tyle, ile było w Twojej mocy. Gdybyś inaczej postąpiła, też by Ci zarzucił, jestem pewna na 100%.


Aldo, za bardzo tez nie fantazjuj. Jestes pewna tej panienki? Jesteś pewna, że złoży pozew? Może tak, a może i nie. Narazie zajmij się świętami.....

Anonymous - 2007-12-19, 21:27

Aldo. Ty tak nie myśl, Twój mąż nie jest marionetką, którą można manipulować.
Chciał i znalazł sobie przyjaciółkę, nie ma w tym nawet grama Twojej winy.
Jeśli chodzi o zbieranie dowodów, warto by było jakieś mieć. O ile jesteś w stanie zbierać cokolwiek.
Takie jest moje zdanie.

Anonymous - 2007-12-20, 13:23

Moje drogie panie a jak to jest z Wami? Jestem w sytuacji takiej jak Alda tyle że jestem facetem i to zona odeszła ode mnie i chce się ze mna rozwieść. Zona twierdzi że nie ma nikogo trzeciego, że po prostu nie ułozyło sie nam i powinnismy się rozstać. Ja bardzo ją kocham i chce walczyc o nasz związek- ona jest zrezygnowana i uważa że nic juz nie jest nam w stanie pomóc. Jak przekonać żonę, że warto chciaż spróbować? ( zaznaczam ze jesteśmy, byliśmy? małżeństwem szanujacym sie, bez żadnych patologii). Prosze o radę

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group