Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Intencje modlitewne - Serdeczna prośba o modlitwę za Krzysztofa

Anonymous - 2007-10-02, 08:37
Temat postu: ponad siły
Kochani,nie daję rady.........z każdym dniem moje cierpienie jest większe,ból rozrywa mi serce,jestem uwięziona jeśli chodzi o rekolekcje-praca nie pozwoli mi się wyrwać......czuję się okropnie,ręce mi opadają-czuję taką bezradność.......chciałabym aby się to zakończyło...żeby w końcu wrócił do Domu,do mojego serca[/b]
Anonymous - 2007-10-02, 08:46

Kalino, może przyjedź na dwa lub chociaż jeden dzień.
A jesli nie możesz, to idź do koscioła, chociaż spróbuj ofiarować swój ból Jezusowi, powiedz Mu o wszystkim, wylej swoj żal, po prostu z Nim rozmawiaj.
Zobaczysz, że wtedy wszystko okazuje się w innym swietle, przychodzą dobre i mądre mysli.
Bog naprawdę JEST.

Anonymous - 2007-10-02, 09:52
Temat postu: Re: ponad siły
Kalina85 napisał/a:
żeby w końcu wrócił do Domu,do mojego serca

Bóg tego samego chce dla Ciebie.... abyś Ty wróciła do Serca Boga.
Nie wróciłaś jeszcze, skoro ból przeszywa Ci serce. Ból oddajesz Jezusowi, a wtedy On działa w Twym życiu i Cię prowadzi.
Bóg naprawdę JEST OBECNY już na ziemi.

Anonymous - 2007-10-02, 10:42
Temat postu: Re: ponad siły
Elżbieta napisał/a:
Kalina85 napisał/a:
żeby w końcu wrócił do Domu,do mojego serca

Bóg tego samego chce dla Ciebie.... abyś Ty wróciła do Serca Boga.
Nie wróciłaś jeszcze, skoro ból przeszywa Ci serce. Ból oddajesz Jezusowi, a wtedy On działa w Twym życiu i Cię prowadzi.
Bóg naprawdę JEST OBECNY już na ziemi.


A jak już oddam ten ból Jezusowi , to czy Bóg prowadząc nnie, doświadcza mnie dalej i czekają mnie kolejne , lecz tym razem inne cierpienia na jego drodze ? Czy teraz już jak on mnie prowadzi , nie zaznam żadnych cierpień , bo on sprawi , że będę spokojna i szczęsliwa , ominą mnie przykre doświadczenia ?
Co to znaczy oddać siebie Panu Bogu ?

Anonymous - 2007-10-02, 12:08

Elżbieta napisał/a:
Bóg tego samego chce dla Ciebie.... abyś Ty wróciła do Serca Boga.
Nie wróciłaś jeszcze, skoro ból przeszywa Ci serce. Ból oddajesz Jezusowi, a wtedy On działa w Twym życiu i Cię prowadzi.
Bóg naprawdę JEST OBECNY już na ziemi.


Zatem Elżbieto uważasz ze to dla mnie swego rodzaju kara???że ja nie oddałam całkowicie siebie Jezusowi?Czy Bog prowadzi jakiegos rodzaju przetarg-wróc do mnie a oddam Ci męża??

[ Dodano: 2007-10-02, 13:11 ]
Elżbieta napisał/a:
Bóg tego samego chce dla Ciebie.... abyś Ty wróciła do Serca Boga.
Nie wróciłaś jeszcze, skoro ból przeszywa Ci serce. Ból oddajesz Jezusowi, a wtedy On działa w Twym życiu i Cię prowadzi.


Zatem uważasz Elżbieto,że to jest swoista kara dla mnie???Bóg prowadzi jakis przetarg-wróc do mnie a oddam Ci męża???
Tak to odebrałam...........

Anonymous - 2007-10-02, 19:51

Elżbieta pisze o tym, czego nie rozumiemy. Ja nie rozumiem.
Ból jest bólem, można go oddać Jezusowi, można przeżywać wciąż na nowo - efekt będzie taki sam - będzie bolało.
"Bóg tego samego chce dla Ciebie.... abyś Ty wróciła do Serca Boga.
Nie wróciłaś jeszcze, skoro ból przeszywa Ci serce...."
To takie wzniosłe. I tak niemożliwe do zrealizowania. Musimy uporać się z emocjami które siedzą w naszych głowach, a trudno jest odróżnić co jest w głowie, co w sercu. Ile tej naszej miłości jest naszą decyzją, ile przyzwyczajeniem a ile poczuciem krzywdy?
Podobno zawierzenie Jezusowi, oddanie swoich cierpień Bogu, powrót do Niego - przyniesie ulgę. Ja myślę, że trzeba mieć ogromną wiarę, by tak odczuwać.
Albo - nie doznać nigdy wielkiej krzywdy. Bo wtedy łatwo jest głosić tak wzniosłe hasła.
Prosty przykład: nie potrafię odczuć bólu, jaki odczuwa matka po stracie dziecka. Współczuję matce, staram się pocieszyć, ale nie jestem w stanie czuć tego co ona. I nas wielu nie rozumie, bo nie doznało tego co my. Mówią nam różne mądre słowa. I co z tego, skoro nikt nie jest w stanie, mimo najlepszych starań, zmienić tego, co siedzi w naszych głowach.

Kalino, żadna kara. Wszystko co się dzieje - jest z woli człowieka, nie Boga.
Ani kara ani przetarg. Po prostu, czas uśmierzy ból. A modlitwa pomaga odsunąć złe myśli, pomaga zapomnieć chociaż na chwilę o tym, co najtrudniejsze.

Anonymous - 2007-10-02, 20:03

Kalinko, przytulam Cię... Czuję dokładnie to samo, co Ty. Jestem taka słaba. Wydaje mi się, że jestem blisko Boga, a ból jest nadal - coraz większy. A przeciez ufam Bogu, a może jeszcze za mało? Jestem taka beznadziejna - każdy jakoś dochodzi do siebie, a ze mną coraz gorzej. Ani leki, ani psycholog - nic nie pomogło. To tak bardzo boli.
Anonymous - 2007-10-03, 09:44

Elżbieto
Co to znaczy zawierzyć Panu Bogu , oddać mu swój ból ? Co potem ?On ukoi mój ból czy wystawi na kolejne próby cierpienia?

Anonymous - 2007-10-03, 09:55

Elżbieta napisał/a:
Nie wróciłaś jeszcze, skoro ból przeszywa Ci serce



racja nie wróciłam....wciąż nie mogę.....ktoś kiedyś powiedział mi,że Bóg zadaje tyle cierpienia ile człowiek jest w stanie znieść i nic ponad jego siłę.....
Niestety na moim przykładzie się to nie sprawdza........

Anonymous - 2007-10-03, 21:51

nie upadaj na duchu, to trudny czas, jesteście w moich modlitwach, Bóg nie rychliwy ale sprawiedliwy -osobiście tego doświadczam, pozdrawiam i życzę dużo cierpliwości
Anonymous - 2007-10-03, 22:25

Monika36 napisał/a:
Elżbieto
Co to znaczy zawierzyć Panu Bogu , oddać mu swój ból ? Co potem ?On ukoi mój ból czy wystawi na kolejne próby cierpienia?

Moniko, Elu, Kalino, nie widziałam Waszych postów (nie trafiłam, dopóki ktoś nie napisał postu i wyświetlił się na Str.Gł.).
Moniko, co to znaczy?....
To doświadczenie będzie tylko Tobie wiadome, chodzi o Twoją relację z Panem Bogiem. Chodzi o Wasze spotkanie TY-ON.
A co dalej? Tego nie wiemy my, bo albo właśnie tak jak piszesz On ukoi cię, albo ukoi Cię dalej prosząc o coś - to jest relacja jak intymność - tam - do Was ma dostęp Bóg i Ty zaproszona przez Niego.
Jest też tak, że pośród cierpienia znajdziesz radość - W CIERPIENIU.
Piszę to, aby wiedzieć o tym, bo Pan Bóg dla każdego ma inne przeżycia (Przeżycia Spotkania = Namiot Spotkania).
Dla jednych mniejsze, dla drugich większe (przeżycie "w sensie" spotkanie, nie twierdzę, że to jest tylko samo cierpienie).
Zawierzenie - to pozbycie lub pozbywanie się lęku w tej relacji z Nim.
Bóg jest Miłością, a skoro jest Miłością, to - jak w tej pieśni, którą słyszę u oo.Dominikanów:
"Bóg jest Miłością, nie lękajcie się
Miejcie odwagę żyć dla Miłości"

mieć odwagę żyć dla Miłości, dla Niego, dla Boga
bo właśnie w lęku - nie ma miłości
a bez lęku - doświadczamy samej miłości

ale
są też próby wiary...
Bóg jednak zawsze wspiera!
Często Duchem Pocieszycielem, albo nagle! jakimś człowiekiem, który znajdzie się nie wiadomo skąd do pomocy, by podać rękę, aby godnie pomóc nam przez życie przejść.
elzd1 napisał/a:
Musimy uporać się z emocjami które siedzą w naszych głowach, a trudno jest odróżnić co jest w głowie, co w sercu. Ile tej naszej miłości jest naszą decyzją, ile przyzwyczajeniem a ile poczuciem krzywdy?
(...)
A modlitwa pomaga odsunąć złe myśli, pomaga zapomnieć chociaż na chwilę o tym, co najtrudniejsze.

Elu, dobrze piszesz.
Praca nad emocjami jest potwierdzona cudownymi wynikami również z mądrym spowiednikiem (nie tylko u mnie ;-) , lecz u moich przyjaciół też)

Modlitwa, tak. Kalino, a może Matka Boża szczególnie zaprasza właśnie Ciebie na modlitwę Różańcową?
Ciebie szczególnie?...
Wszystkich, ale może jednak Ciebie szczególnie... bo jesteś szczególna (jeszcze nikt nie wkleił tylu obrazków na forum od samego początku!!!)
"ODMAWIAJCIE CODZIENNIE RÓŻANIEC" - prosi Matka Boża Fatimska
a za 10 dni 90 Rocznica Ujawnienia przez Nią Jej Imienia! Różańcowa..

elzd1 napisał/a:
Współczuję matce, staram się pocieszyć, ale nie jestem w stanie czuć tego co ona. I nas wielu nie rozumie, bo nie doznało tego co my. Mówią nam różne mądre słowa. I co z tego, skoro nikt nie jest w stanie, mimo najlepszych starań, zmienić tego, co siedzi w naszych głowach..

Jezus wie dokładnie co przeżywasz!
Fakt, te mądre słowa były najlepsze takie : "Idź do Jezusa"
ale to naprawdę widać każdy ma swój czas Spotkania z Panem w Namiocie Spotkania.. to relacja TY-BÓG. Dostępu inni ludzie tam nie mają.

Anonymous - 2007-10-04, 06:26

Elżbieta napisała:"że pośród cierpienia znajdziesz radość - W CIERPIENIU. "


Tak to prawda,wielokrotnie tego doświadczyłam,początki były na prawdę trudne,i to bardzo......teraz już jest spokojniej,teraz można powiedzieć"oswoiłam" się z moim cierpieniem.....
Było to trudne,ale dałam radę.... i dalej daję.....widocznie tak,ma być....dacie radę i Wy ;-)

Anonymous - 2007-10-04, 08:29

Elżbieto dziękuję za wyjaśnienie. :-)
Anonymous - 2007-10-04, 15:48

Elżbieta, dziękuję za wyjaśnienia.

Weronika, piszesz że oswoiłaś się ze swoim cierpieniem. A ja nie chcę się oswajać, chcę się pozbyć. Można oswoić dzikie zwiarzątko, ale ono zawsze będzie miało naturę dzikiego zwierza i może zatakować, gdy najmniej się tego spodziewasz. Można oswoić się z myślą, że jestem sama, ale wciąż demony przeszłości powracają.
Według mnie oswoić - a przyjąć - to coś zupełnie innego. Oswojone, znaczy przyjęte z konieczności. Zaakceptowane i polubione - wtedy nie boli, nie dręczy.
A może się mylę?

Anonymous - 2007-10-04, 15:58

Zaakceptowane nie boli juz tak bardzo. trudno mówic o polubieniu...ale pełna akceptacja i zgoda...tak . EL.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group