Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Dział techniczny - Mój mąż mnie oszukał

Anonymous - 2007-07-27, 22:59
Temat postu: Mój mąż mnie oszukał
Witajcie. Właśnie dzisiaj się zalogowałam tutaj poraz pierwszy. Zgadniecie, że jak prawie każdy z Was tutaj mam poważny problem. Rok temu wyszłam za mąż za wydawałoby się wspaniałego człowieka. Przed ślubem pomagał mi w domu, szanował moją rodzinę i przede wszystkim szanował mnie. Poślubie zaszłam w ciąże i niedawno przyszła na świat nasza córka. Marcin od Marca tego roku bardzo się zmienił, zaczął mną manipulawoać, kazał mi zapisać na siebie dom, używał wulgarnego słownictwa przy mnie i potem przy dziecku. W tym wszystkim był jeden problem zasadniczy. Oboje pracowaliśmy w różnych miejscach Ja w Poraju a On w Wieluniu, więc co tydzień spędzał u swojej matki 3 dni a potem wracał do mnie. Pomagał mi trochę w pracy, ale od marca zażyczył sobie, żebym mu za to płaciła. Przestał łożyć na nasze utrzymanie, chociaż to co dawał do naszego domu to zaledwie 200 złotych, bo ja twierdził ma zobowiązania w Wieluniu. Od kwietnia było już makabrycznie, zaczął mnie bić, ale ja się nie dawałam, zaczęłam robić mu wyrzuty, kłóciłiśmy się strasznie. Obarczał mnie swoimi problemami a ja wygadywałam mu to, że mnie obraża i nie zważa, że jestem w ciąży i może doprowadzić któregoś razu, że stracę dziecko przez jego awantury. Pochodzę z pełnej rodziny, nigdy nie okazywałam ludziom braku szacunku, starałam się kochać ludzi i dawać im to co najlepsze, ale mój mąż wyraźnie przekroczył granice. Do kościoła nie lubił chodzić, w kwietniu wyjaśnił mi, że nie wierzy w Boga. Kiedy przyszła na świat Dobrawa wyraźnie nie był przygotowany do roli ojca. Bił mnie przy dziecku. Przeklinał w jej obecności i używał strasznych słów do niej. Zaczęły się również problemy w pracy. Prowadzę szkołę językową. Od kiedy mąż zaczął mi tam pomagać, uczniowie nagminnie zaczęli odchodzić. Telefony po prostu urywały się.
Dochodzę do wniosku, że popełniłam wielki błąd pozwalając mu mieszkać 3 dni z matką. Przez okres naszego małżeństwa mąż stracił prawo jazdy za alkohol, jego głownym powodem, że mieszkał w Wieluniu było to, że jego matka jest chora na schizofremię. Rozumiałam to. Wymagała pomocy, ale jak się okazało nie była tak bardzo chora skoro od miesięcy wraz z jego ciotką przekonywały go aby mnie zostawił, bo jest potrzebny im bardziej niż mnie. Kiedy w maju mąż oznajmił, że kolejny rok będzie mieszkał w Wieluniu i, że nie zostawi tamtej pracy bo ma zobowiązania, strasznie się zdenerwowałam. Nasza córka była maleńka a ja potrzebowałam jego pomocy i wsparcia. Mąż się wyprowadził. Wyraźnie mi powiedział, że go już nic nie będzie interesować. Próbowałam go zatrzymać, ale nawymyślał na mnie niestworzone historie. Cała jego rodzina nagle obróciła się przeciwko mnie, mimo, iż mieliśmy tak malenkie dziecko. To było strasznie. Nie odzywał się prawie 2 miesiące. Dopiero kiedy zorganizowałam chrzciny córki zainteresował się bardzo moim wyborem rodziców chrzestnych, chociaż wcześniej nawet nie chciał o niczym słyszeć. Powiedział, że zrobi mi awanturę w kościele, bo to ja się będę wstydzić a on tu nie mieszka. Jakoś udało mi się go ubłagać aby tego nie zrobił. Chrzciny udały się- prawie! Mój mąż nie został z nami na obiedzie. Zabrał swoją rodzinę gdzieś indziej. W końcu pomyślałam, że muszę coś z tym zrobić. Pojechałam po niego tydzień później. Powiedziałam, że może zbyt dużo od niego wymagałam i poprosiłam, żeby wrócił. Wrócił. Uwierzyłam, że tęsknił, że kochał mnie cały czas, że bardzo chciał zobaczyć dziecko. Był przez ostanie 2 tygodnie taki dobry i kochający. Wszystkim na około pokazywał jak kocha mnie i dziecko. O całej złej stronie naszego kryzysu zapomnieliśmi. Parę dni później pojechaliśmy do jego matki z córką, żeby zobaczyła wnuczkę. Potem wróciliśmy do Poraja. Ale on stwierdził, że musi u matki zrobić natychmiast malowanie w kuchni i wróci zaraz po kilku dniach. Zgodziłam się, w końcu musiałam zaufać. Co to za związek bez zaufania? Codziennie dzwonił po kilka razy. Opowiadał, że tęskni i nie może się doczekać, jak wróci. Spytałam kiedy ma zamiar przyjechać. Powiedział, że w każdej chwili. Poprosiłam, następnego dnia wzięłam koleżankę ze sobą. Córkę zostawiłam pod opieką mamy. Pomyśląłam, że jak mu pomogę, to koleżanka weźmie moje auto i wróci do domu a ja zostanę i wrócę z męzęm razem. Że szybciej będzie zrobić malowanie razem. Kiedy przyjechałyśmy do Wielunia Marcina już nie było. Jego matka i ciotka mi powiedziały, że poprzedniego dnia Marcin wyjechał do mnie autobusem. Odwiedziłam więc jego kolegę, ale jego też nie było. Jego matka przyznała, ze razem pojechali w góry na wczasy. Załamałam się. Jak mógł mnie tak oszukiwać. To ja chciałam mu pomóc. Zadzwoniłam do niego a on jeszcze miał do mnie pretensje i rzucał wyzwiskami. Powiedział, że teraz to ma to już na prawdę gdzieś a jego matka wiedziała, że on nie pojechał do mnie. Teraz już wiem, że zostałam potraktowana strasznie. Jego rodzina i on mnie okłamywali a ja jak na jego pech wszystko odkryłam i przyłapałam go na gorącym uczynku. On mnie nigdy nie kochał i chciał tylko moich pieniędzy. Dziecko było i jest dla niego zabawką, którą można się pobawić i rzucić w kąt , niech tęskni. Tego chyba nie da się już uratować. Ja zrobiłam wszystko, żeby było dobrze. Agnieszka


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group