Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Świadectwa - Drugi cud EL., czyli co po ludzku niemożliwe !

Anonymous - 2007-06-24, 06:34

Kiedyś też czułam wyjątkową opiekę Boga, ale ostatnio, choć wiem, że to nieprawda, w ogóle tego nie czuję...
Anonymous - 2007-06-24, 11:11

Bo nieraz Wanbomo tak jest....to sie nazywa noc cienma - tak to nazwali Jan od Krzyża, i św Teresa z Avila, czuli to samo a zostali świętymi. Daleko nam do nich....ale odczuwamy to samo. I wiesz ...ja ma wrażenie, że jest do próba ....Bóg nas próbuje....Czy będziemy stać przy Nim i byc z Nim i wychwalać Go.....nawet wtedy, gdy nie czujemy Go blisko siebie. Tak sobie kiedyś o tym w ten sposób dumałam.
Ponoć Matka Teresa z Kalkuty przez ostatnie 20 lat swojego życia żyła w taki własnie stanie....nie czuła bliskości Boga ..a jednak nie zdradziła, nie odsunęła się....trwała. To trudne....ale i tę próbę trzeba przejść. Tak myślę....chociaż codziennie prosze Boga,żeby mnie nie zostawiał...to mój egoizm....ale On jest przy mnie, bo chyba wie, jaka jestem słaba, że bez Niego ani kroku ! Wanbonko...Ty pewnie silniejsza ode mnie...i dasz sobie radę....być może takie doświadczenie . Całuję !! EL.

Anonymous - 2007-06-24, 12:38

Nie sądzę, Elu, bym była silniejsza od Ciebie. Już opadam z sił. Nie daję rady. Nie wiem, jak wytrzymam wakacje a to dopiero czubek góry lodowej - bo przecież jeszcze rozwód mnie czeka, dalsze samotne życie. Jak radzić? Mąż wziął dzisiaj córkę. Każda taka wizyta to okropny ból dla mnie, ból nie tylko psychiczny, ale i fizyczny. Mam zamiar porozmawiać z nim, kiedy odwiezie małą, tylko nie wiem, o czym. Znów bedzie bolało, kiedy setny raz powie ROZWÓD.
Anonymous - 2007-06-24, 16:12

[size=9]
wanboma napisał/a:
Nie wiem, jak wytrzymam wakacje a to dopiero czubek góry lodowej -[/size

Jak wytrzymasz? Bardzo dobrze, bedziesz miala czas, aby byc z corka, aby pieknie je spedzic, wiele osob nie ma takiej mozliwosci, a daloby wiele, aby miec taki wlasnie czas.
bo przecież jeszcze rozwód mnie czeka, dalsze samotne życie. Jak radzić? Mąż wziął dzisiaj córkę. Każda taka wizyta to okropny ból dla mnie, ból nie tylko psychiczny, ale i fizyczny. Mam zamiar porozmawiać z nim, kiedy odwiezie małą, tylko nie wiem, o czym. Znów bedzie bolało, kiedy setny raz powie ROZWÓD.


[size=18]Wanbomo o tym rzekomym rozwodzie to juz dlugo slysze, jak na razie konczy sie na gadaniu, wiec przestan chciec sie zamartwiac.[/size][/size]

Anonymous - 2007-06-24, 17:04

Klepię tu i klepię o rzekomym rozwodzie, bo mąż tak klepie. Na gadaniu się narazie kończy, aż mi załaduje kiedyś z grubej rury. No cóż, do tego czasu może pogodzę się z rzeczywistością.
Anonymous - 2007-06-24, 19:24

wanboma napisał/a:
Nie sądzę, Elu, bym była silniejsza od Ciebie. Już opadam z sił. Nie daję rady. Nie wiem, jak wytrzymam wakacje a to dopiero czubek góry lodowej - bo przecież jeszcze rozwód mnie czeka, dalsze samotne życie. Jak radzić? Mąż wziął dzisiaj córkę. Każda taka wizyta to okropny ból dla mnie, ból nie tylko psychiczny, ale i fizyczny. Mam zamiar porozmawiać z nim, kiedy odwiezie małą, tylko nie wiem, o czym. Znów bedzie bolało, kiedy setny raz powie ROZWÓD.


A byłaś juz u psychologa ? Pracujesz nad tym wszystkim ? Sama nie dasz rady. Zameczysz siebie, córkę, otoczenie. Wanboma - psycholog i porządna terapia. Żebyś uporała się z przeszłością izaczęła myśleć o przyszłości. Jeżeli ktokolwiek napisze Ci tu coś innego,to Cię oszuka (przepraszam wszystkich). Wanboma - Tobie potrzebna jest pomoc lekarza: psychologa, terapeuty i psychiatry (ten da proszki). Powinniśmy pisać Ci to każdego dnia. Bo nie pisząc tego, udajemy, że nie masz problemu. Pisząc cokolwiek innego przyczynimy się do Twojego powolnego... jakby to nazwać... zamierania. Będziemy przyglądać się, jak znikasz. Wanboma - Bóg Ci zycia nie ułoży, Bóg Cię sam nie uleczy (sorry Zieloni). Bóg stworzył lekarzy. I od każdego powinnaś to słyszeć. Jesteśmy tu chyba świadkami jakieś depresji, z ktorą się zmagasz. Nie wiem, Wanboma. Wybacz, że tak pisze otwarcie. ALe ja nie chcę być swiadkiem niemym Twoego odchodzenia. Cały czas te samy stany, nie wiem, może pogłębiajace się. Cały czas na coś czekasz. A powinnaś się wzmocnić i przygotować na wszystko. JA chodze do psychologa, księdza, który otwarcie rpzygotowuje mnie na życie w pojedynkę. Nie owija w bawełne, nie gada o sakramencie i oczekiwaniu na męża. Guzik. Takie jest życie. Przygotowuje mnie, abym potrafiła życ jako dojrząła kobieta. I Tobie to potrzebne. Bez rozpamietywania i wyczekiwania.
Wanboma - kiedy pójdziesz na terapię kochana ????

[ Dodano: 2007-06-24, 19:26 ]
wanboma napisał/a:
No cóż, do tego czasu może pogodzę się z rzeczywistością.


A ja się nie pogodzisz, to co ? Sama nie dasz rady. To co wtedy ? Jakie może ? Ty masz sie pogodzić. Bo masz córkę. No i dla paru innych powodów. Ale przede wszystkim ze względu na córkę.

Anonymous - 2007-06-24, 19:33

Bajko, na prochach jestem - od dawna. Ostatnio nie pomagają. Na terapię jestem umówiona, ale jestem sceptycznie nastawiona. Z takiego względu, że psycholog "z przydziału". Tak to jest na prowincji.

Czy mam depresję? Chyba tak. Sama nie poradzę. A czy ktos pomoże, to zobaczymy.

Anonymous - 2007-06-24, 20:08

To dobrze Wanbomka, bardzo dobrze. Może akurat trafisz na kogoś dobrego. Może zostaniesz skierowana na terapię. Bo taka jedna wizyta to początek. A prochy może trzeba zmienić. Tak to jest z prochami.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group