|
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR :: Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?
|
|
Świadectwa - walka uzdrowienie mojego małżeństwa
Anonymous - 2007-06-13, 22:24
Tak! Ci którzy nie zawarli nigdy sakramentu małżeństwa, i żyją w samotności mają inny ogródek, ale my sakramentalni małżonkowie mamy właśnie takie ogródki jak pisze EL, chociaż czasem ktoś próbuje przedzielić je siatką stalową na pół, może nawet z drutem kolczastym.
Nie możemy czasem patrzeć jak tamta strona ogrodu zarasta chwastami, ale pielęgnujmy naszą część by była jak wzór pracy ogrodnika, przyjdzie i czas kiedy cały ogród zakwitnie jednakowym kwieciem....
Anonymous - 2007-06-14, 06:16
Ładnie, Mark. A ja już myślałam, że nie mam ogródka, ale rzeczywiście, on jest, tylko tą siatką przedzielony. A ja durna, dopuszczam, by i u mnie chwasty rosły. No chyba muszę trochę wziąć się za robotę...
Anonymous - 2007-06-14, 16:42
Oj....nie bądźmy egoistami !!! Pielęgnujemy tylko swoja część....bo ta druga siatka przedzielona ?? A może by tak przez plot..na druga stronę....co nam szkodzi i tam wyplewić?? Póki psa z łańcucha nie spuszczą i na drugiej polowie mogę popracować...z milością !! EL.
Anonymous - 2007-06-14, 18:50
Fajne z tymi ogródkami...
ale nie lepiej wszystko wykosić i zacząć od nowa? lub lepiej wszystko wytruć....do zera i czekać aż Bóg na nowo coś zasieje??
w nawiązaniu do tego co napisaliście i tematu BĘDZIE DOBRZE
Anonymous - 2007-06-16, 00:31
Przepraszam, ale z przenośni przejdę do realiów, jeżeli nasza dusza jest odzwierciedleniem ogrodu, w pierwowzorze rajskiego ogrodu - takim stworzył mnie Bóg, bez skazy i grzechu, to tylko ja sam jestem w stanie zadbać o swój ogród- duszę i oczyścić ja z chwastów czyli grzechu w sakramencie pokuty! Jako, że w wyniku sakramentu małżeństwa stajemy się jednym ciałem i powinniśmy wspólnie dbać o nasze ogrody, które od tej chwili - zaślubin stały się jednym to każde z nas musi dbać aby w jego części (polu działania w małżeństwie) o to aby nie zalęgły sie chwasty i nie jesteśmy w stanie wyręczyć współmałżonka w "plewieniu", a jedynie dobrym przykładem być "solą w oku" i kłuć tak długo aż "współwłaściciel" zrobi coś z swoimi chwastami. A jeżeli dochodzi do zerwania więźi - oddalenia, czy tzw. rozwód, czyli przeciągnięcia siatki pośrodku ogrodu to dbajmy o tą część, o którą możemy zadbać a siatka sama skoroduje i .... wtedy możemy pomóc w plewieniu ale to jest już łaska sakramentu, która objawia się w budowaniu relacji małżonków, mogących sobie na wzajem udzielać pomocy duchowej...
A co do koszenia wszystkiego - Unus to ja bym tego nie robił bo wycina sie z chwastem również rośliny owoc dające!!!
Anonymous - 2007-06-18, 13:08
Piękna ta przenośnia o ogrodach...
Z mojego doświadczenia widzę, jak wielkie wrażenie może czasem zrobić na 2 stronie fakt, że się nie poddajemy. Nie krzykiem, nie awanturą, ale serdecznością (choć łzy się cisną do oczu) i spokojem można osiągnąć najwięcej. Dlatego życzę Wam (nam) wszystkim pokoju w sercu.
Dodam, ze wczoraj w SMS-ie pierwszy raz od jakiś 9 miesięcy mój mąż zwrócił się do mnie "Kochanie"... Niby mało, ale popłakałam się ze szczęścia.
Dziękuję Ci Panie za cud!!!
Kasia
Anonymous - 2007-06-19, 05:03
Tak się cieszę kotello,i zazdroszczę tak od serca.............
Anonymous - 2007-06-19, 05:19
Kasiu i ja sie bardzo ciesze- naprawde, strasznie przezywalam Twoją sytuacje
oby juz bylo dobrze caly czas!!
caluski
Anonymous - 2007-06-19, 07:07
:):):):)
Anonymous - 2007-06-19, 09:28
Kotello, nie dziwię się że popłakałaś się ze szczęścia, bo ja przez 13 lat małżeństwa, nawet wtedy kiedy nie było kryzysu nie usłyszałam pod swoim adresem słowa "kochanie"... smutne ale prawdziwe
Anonymous - 2007-06-19, 10:12
Super, super, huuuuuuuuuuuurrrrrrrrrrrrrraaaaaaaaaaaaaaaaaa. Ale nie płacz, bo musisz być teraz coraz piękniejsza. Poza tym swoje już wypłakałaś, teraz już tylko ciesz się z owoców swojej pracy.
Anonymous - 2007-06-19, 19:43
No ... woman no cry...
Anonymous - 2007-06-27, 18:58 Temat postu: kolejna część mojego cudu.... ...Przedwczoraj pierwsze od dawien dawna wyznanie, w postaci SMS-a: "Kocham Was".
I po chwili drugi SMS (jakby się domyślił, że pomyślę o dzieciach): "Ciebie też".
Wysłał mi to z wyjazdu służbowego. Jakoś łatwiej wyrażać mu emocje, gdy jest daleko... Ale jestem taka happy. I oczywiście kop energetyczny i chęć działania od razu większa.
Warto było czekać te wszystkie miesiące, bo wiem, że to jest prawda a nie słowa na odczepnego.
Dziękuję Ci Panie, że uratowałeś to, co po ludzku niemożliwe było do uratowania.
Przytulam mocno wszystkich. Trwajcie w nadziei.
Kotella
Anonymous - 2007-06-27, 19:38
gdy znalazłam tą strone pierwszy post jaki przeczytałam był napisany przez ciebie i twoją sytuacje najbardziej zapamiętałam BARDZO SIĘ CIESZĘ WASZYM SZCZĘŚCIEM TAK NAPRAWDĘ SZCZERZE bez żalu ze mi się nie udało ZYCZĘ BY ONO TRWAŁO DO KOŃCA ŚWIATA I JEDEN A CO TAM DWA DNI DŁ€ŻEJ
Anonymous - 2007-06-27, 19:44
Kasiu,
to piękne i takie prawdziwe. Pozdrawiam i trzymam kciuki, aby z dnia na dzień było coraz piekniej.
|
|