Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Świadectwa - walka uzdrowienie mojego małżeństwa

Anonymous - 2007-06-06, 16:23
Temat postu: walka uzdrowienie mojego małżeństwa
Witajcie,
Czas na moje świadectwo.

Na pewno niektórzy z Was pamiętają, jak napisałam po raz pierwszy 30 grudnia z prośbą o modlitwę za moją rodzinę. Mój mąż wówczas był w totalnym amoku - zauroczony swoją koleżanką z pracy. W Nowy Rok odszedł ode mnie i dwójki naszych małych dzieci mówiąc, że jest to DECYZJA NIEODWRACALNA, że nic do mnie nie czuje prócz tego, że jestem matką jego dzieci, że gdyby nie dzieci NIE BYŁBY ZE MNĄ, że wziął ze mną ślub tylko dlatego, że był w tym dniu bardzo chory, że było mu CAŁY CZAS ŹLE, że teraz odnalazł miłość swojego życia i nie chce żyć bez niej (podkreślam te słowa, bo jakże wiele z Was też je słyszało, nie traćcie zatem nadziei)...
To wszystko, co zdarzyło się potem mogę – nieco kuriozalnie, ale szczerze nazwać łaską Pana.
Romans mojego męża i jego odejście ode mnie i dzieci były dla mnie szokiem i wielkim bólem, ale dziś widzę dobre owoce kryzysu. Kryzysu, który przemienił nas oboje.
Jesteśmy razem, jest coraz lepiej, szanujemy się bardziej niż przedtem. Po pół roku psychicznego oddalenia mój mąż powrócił do mnie sercem. I widzę, że jest zadowolony, może nawet szczęśliwy. Nie mówi mi nadal słów "kocham", nie nosi jeszcze obrączki, ale widzę z jego zachowania, że darzy ogromną czułością i przyjaźnią. Wszystko jest więc na dobrej drodze.
Wiem, że to nie koniec naszej walki - tamta kobieta wciąż walczy o niego łącznie z rozpaczliwymi telefonami w środku nocy czy groźbami samobójczymi. Stara się na wszystkie sposoby go odzyskać, mimo, że od początku marca on nie dał jej żadnych nadziei, ale widzę, że mąż wyzwala się psychicznie z tamtego zauroczenia, choć ma względem niej wyrzuty sumienia (które ona umiejętnie podsyca). Bywa bardzo ciężko - dopada mnie czasem lęk i zniechęcenie, pokusa odejścia, łatwiejszego życia, ale mocą Pana trwam i staram się odbudować nasze małżeństwo. I czuję, że Jezus jest blisko. Modlę się o nawrócenie męża i uzdrowienie naszego związku oraz oddalenie tej dziewczyny z naszego życia. Proszę o modlitwę i obiecuję swoją.

Ściskam Was mocno, szczególnie osoby, które tak mnie wspierały psychicznie - nie sposób wymienić, ale one wiedzą :-)

Kasia

Anonymous - 2007-06-06, 16:57

Kasiu, piekne świadectwo. Cieszę się, że twój mąż powrócił na drogę Pańską, że od nowa budujecie swoje szczęście. Pan jest z Wami, bądźcie więc szczęsliwi i nie zniechęcaj się. Warto starać się, by zebrać potem owoce radości. Gratuluję.
Anonymous - 2007-06-06, 18:33

Kasiu , gratulacje :)
Nic dodać poza jednym : Chwała PAnu !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Anonymous - 2007-06-06, 18:47

Kotella, strasznie się cieszę. Ściskam mocno i życzę jeszcze dużo sił dla was obojga.
Anonymous - 2007-06-06, 19:37

Kotella, bardzo się ciesze, często tez myslalam o Tobie , dzięki Bogu za Wasz cud :)


Pozdrawiam
Sylwia

Anonymous - 2007-06-06, 22:19

Oby takich świadectw jak najwięcej :-D dzięki
Anonymous - 2007-06-07, 14:13

Wspaniale!!
Ciesze sie z Toba Kotello, wiara czyni cuda wierze! :mrgreen:

Anonymous - 2007-06-07, 14:51

Kotello, sam powrót męża, to poczatek drogi....ale Wy na tej drodze juz razem !!Chwała Panu!! Wiara, nadzieja i miłość nadal niech Was prowadzą na sam szczyt !! Całuję !! EL.
Anonymous - 2007-06-07, 15:55

Kotello pamiętasz jak Ci pisałm,że trzeba walczyć i wciąż mieć nadzieję?
I udałao się a teraz zbierasz owoce swojej mądrej miłości,cierpliwości i wytrwałości.
Powodzenia.
Za chwilkę wychodzę na procesję i obiecuję pomodlić się za Ciebie i za nas wszystkich.

Anonymous - 2007-06-07, 20:45

Kasiu, cieszymy się wszyscy razem z Tobą, niech Pan Wam błogosławi!
Anonymous - 2007-06-07, 21:33

Cieszę się razem z Tobą, walcz dalej , bądz silna, niech Pan Cię prowadzi!
Anonymous - 2007-06-08, 14:41

Kasiu kochana- i ja często o Tobie myślałam, modlę się bardzo często za Twoje małżeństwo- zyczę Ci jak najlepiej !!
Anonymous - 2007-06-08, 17:38

Kotello!!!!
I to jest jeszcze jeden dowód na to że nie mozna mówić "NIGDY".To dowód na to że tak naprawdę to nie ma straconych szans....o ile przynajmniej jedna strona trwa i ma nadzieję,kidy potrafi 'odstawić" na bok emocje,chore emocje,kiedy zacznie pracowac nad soba,zmieniać siebie.
Jesteś świadectwem tego!!!!!!!!!!!!
El. pisze że to początek drogi.....ma rację,tylko ja dodam do tego ze jest to permanentna droga.Zastanawiałem się nie raz i nie dwa nad swoim małżeństwem.....................26 lat minie za kilka miesięcy..........i tak po ludzku patrząc to jest 26 lat w "drodze",w mniejszym lub większym kryzysie,w kompromisie ale i w przyjazni.
Pewnie,były i są zranienia,to nieuchronne.Małżeństwo to nie jest tylko zauroczenie, pożądanie, łóżko,ale to tez ciagła walka.Walka ze soba ,walka z małżonkiem(ą),zranienia ,urazy............
Walka z uswiadomieniem sobie swoich wad charakteru,ułomnosci,a po uswiadomieniu sobie tych wad i ułomności podejmowanie próby eliminowania,stępiania "ostrza" tych wad.
Kotello!!!! pięlęgnuj to co dostałaś,jak niemowlę, zmieniaj siebie a rodzina zmieni się pod pływem Twoich zmian.
Pogody Ducha

Anonymous - 2007-06-08, 17:50

Nasze życie jest ogrodem, nasze małżeństwa są ogrodem....nigdy nie ustawajmy w pielęgnowaniu go - ogrodu !!
Czasem jak sie człowiek napracuje, narobi do utraty tchu.....i tak pięknie wyszło i tak dobrze/.....ale zaraz nowe chwasty ! Nie można się zatrzymać....to wszystko żyje, ewoluuje, przemienia się..nigdy nie stoi w miejscu ! Jak przegapimy jedną rabatę, jedna grządkę....zarasta, marnieje, ginie....i potrzeba reanimacji, naszego trudu i czasu....Nie ustawajmy w drodze !!
Nałóg znowu ma rację...bo i doświadczenie i pewnie piękny ogródek !?
Kotello....zakładaj swój i bez lęku, spokojnie do przodu !! EL.

Anonymous - 2007-06-09, 14:22

Niestety, nie każdy ma ten ogródek...

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group