Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Stare forum - archiwum 2004-2006 - Co za straszny ból

administrator - 2006-05-27, 00:16
Temat postu: Co za straszny ból
Wyslane przez: Paweł P
Email:

Od kilku tyg czułem , że w naszym małżeństwie coś nie gra, że jest ktoś trzeci.Jedna rozmowa i zapewnienie żony , że to tylko moja wyobraźnia tak gra, że to tylko zazdrośc. Potem nr telefonu pod którym odezwał sie on........ Od tyg trwa dramat, Prawdopodobnie będzie rozwód, żona twierdzi, że oczekuje od życia coś więcej, że nie chce tak dalej ze mną zyć. Mamy maleńka 10 miesięczną Jagódke. Nieważne ile rozmów, finał ich jest taki sam , że ja bardzo męczę. Tak bardzo chciałbym uratować małżeństwo. Świat mi sie wali, wszystko zawala, czuje sie jak człowiek tuz przed egzekucją czekający na strzał, byc może juz ranny i czekający na strzał dobijający. Pomocy chce wołać, ale czy ona usłyszy

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Edyta

Bardzo dobrze Cię rozumiem. Intuicja, że ktoś oszukuje, pytanie i wyznanie, które partnera uwalnia od ciężaru, a Ciebie przygniata. A potem Twoja wola przebaczenia i jego poczucie niewinności, a obciążanie winą Ciebie, że męczysz, dręczysz, niepokoisz. Zamiana ról. Krzywdziciel staje się we własnym odczuciu ofiarą, a Ty jego katem. Twoje cierpienie go nie wzrusza, lecz irytuje. I tracisz siły, i mówisz, że kochasz, a on odpowiada, że nie czuje tej miłości, tylko szantaż. I sam szantażuje Cię natychmiastowym odejściem i mówi, że go niewolisz, że nie ma zamiaru przestrzegać dekalogu itd.

i pozostaje juz naprawde tylko Bóg, wiara,mże wie, co robi i wcud. byłam u spowiedzi, poczułam spokój. Oddam sie modlitwie, zaczynam jej ufać. Jeśli ma odejść, odejdzie, ja muszę żyć mimo wszytko. spokój może uzdrowić wszystkich. Bóg może uzdrowić serce ślepców. Ja też jestem ślepcem. Naprawę świa trzeba zacząć od siebie.

Nie jestem bigotką, wystrzegam się religijnej egzaltacji, nie lubię formuł typu "Szczęść Boże", ale zaczynam rozumieć sens oddania się . Mogę kochać, nie oczekując wzajemności? Spróbuję.

Trzymaj się.

Edyta

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Andrzej
Email:
Wszystko jest Pawle do uratowania. Musisz tylko przylgnąć do Jezusa; On ma moc, którą obdarza tych, którzy Mu zaufają do końca. Sakrament małżeństwa jest darem Boga, który daje małżonkom siłę odtwarzania wspólnoty małżeńskiej w każdej sytuacji. Ten swój wielki ból możesz zamienić na bezcenny kapitał miłości i ofiarować Jezusowi w intencji przemiany serca swojego (umocnienia), małżonki i tego trzeciego mężczyzny. I to będzie początek zwycięstwa, początek procesu uzdrawiania Waszego sakramentalnego małżeństwa. To wasze uzdrowienie - zwycięstwo Boga w Waszych sercach - będzie wielkim świadectwem miłości, źródłem nadziei dla innych małżeństw przeżywających ciężkie kryzysy (zdrady). Walcz o swoją żonę - o prawdziwą miłość, o szczęście dla córeczki. Walcz bronią miłości! Może uda Ci się nakłonić małżonkę do przyjścia razem na nasze wspólnotowe spotkanie.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Paweł P
Email:

Dokładnie Edytodokładnie tak jest i to jest najstraszniejsze............ Że kontroluje, że sprawdzam tel, ze sledze jej każdy krok. ja naprawde zawsze dazryłem swoja żone pełnym zaufaniem nigdy nie sledziłem i nie szpiegowałem, teraz mam zarzut uwiezienia. Co mam zrobic . Wiem że uwierzyć, ale jak wpłynąc na Iwone jak zawrócic bieg wypadków. Nie chce katastrofy. Kocham Iwone, kocham Jagodkę . Nie chce aby nasza córeczka stała sie pieskiem którego będe mógł tylko wyprowadzać na spacer. woołam PPPPPPOOOOOOMMMMMOOOO CCCYYYYYYYYYY

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Paweł P
Email:

dziekuje tak własnie jest, ja pragne uratowac małżeństwo . Jagódkę, Iwone......
O niczym innym nie potrafie mysleć .
dziekuje Na pewno jestes doskonałym psychologiem czy są szanse????/

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Edyta

Pawle, przepraszam za błędy w moim liście. Gdy zacząłam się rozpisywać, straciłam kontrolę nad klawiaturą. Tak szybko chciałam powiedzieć tak wiele, że pogubiłam litery i słowa całe, ale zrozumiałeś mnie z pewnością.

Nasi małżonkowie są opętani, zagubieni. Miłością nazywają zdrady, a miłość pomyłką. Bardzo trudno tego słuchać. Nie oszczędzają nas, ranią dodatkowo strasznymi wyznaniami. Musimy temu podołać. Znakomite jest to, co napisałeś o dzieciach- zamieniają się w pieski, a nasi małżonkowie pocieszają się, że będzie wszystko w porządku, że jak kulturalnie załatwimy rozstanie, dzieci nic nie odczują. To ślepota i egoizm. To choroba i trzeba ją leczyć. Ja naprawdę zaufałam, że lekarzem jest Bóg. Pewnie, że oni zrobią, co chcą, ale może Go usłyszą, gdy my o to prosić będziemy. Zacznijmy przemianę świata, w tym naszych partnerów od siebie. Pamiętaj, nie jesteś sam. Jeśli chcesz, podaj mi mejla.

Edyta

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Paweł P
Email:

edytko to moj mail
pozdrawiam i mocniusio dziekuję. w glowie mojej metlik straszny ból

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Jan
Email:
Cześć Pawle,

przeżywam dokładnie to samo co Ty. Znałem moją żonę 8 lat przed ślubem. Ślub zawarliśmy w pierwsze święto Bożego Narodzenia zeszłego roku. Jak sam widzisz, jesteśmy młodym małżeństwem.
Też odczuwałem, że coś jest nie tak od paru (3 miesięcy). Oczywiście żona zapewniała, że nikogo nie ma, że ja nie koncentruję się na problemie, że jestem ślepy i że w ogóle jej nie rozumiem. Podejrzewałem, że jest ktoś trzeci, ale przez 8 lat miałem do niej 100% zaufanie. Była dla mnie najważniejszą wartością w życiu, byłem zawsze jej pewien, jej uczuć do mnie. Zdałem sobie sprawę z wielu rzeczy, z wielu błędów które robiłem i strasznie się obwiniałem. Właśnie wróciliśmy z pięknych wakacji z Afryki. To był pewnego rodzaju koszmar. Co wieczór wybuchałem płaczem kiedy zdawałem sobie sprawę jak daleko ona jest ode mnie. Parę razy nieśmiale napomknąłem, że wydaje mi się, że jest ktoś trzeci. Prowadziło to tylko do jej wybuchów złości a w konsekwencji do moich strasznych wyrzutów sumienia, że może źle ją osądzam. Prawda jednak wyszła na jaw. Znalazłem listy, które podczas wakacji pisała do niego. Co prawda znalazłem je podarte w koszu ale sam wiesz, jaki to jest olbrzymi ból.
Zdaję sobie sprawę z tego, że naprawdę wiele rzeczy źle robiłem, byłem za bardzo agresywny, nie dbałem o nią, nie adorowałem, nie słuchałem. Naprawdę lista jest długa.
Żona teraz nie wierzy. Nagle jej wartości legly w gruzach. Twierdzi, że lepiej jest odejść i się nie męczyć, po chwili twierdzi, że nie wie co się z nią dzieje, a po chwili znowuż, że ma czasami pozytywne myśli.
W naszej rodzinie dzięki Bogu nie ma dziecka. Chociaż muszę Tobie przyznać, że mój brat miał praktycznie małżeństwo w rozsypce. Mieszkał juz prawie rok osobno. Mieli małą córeczkę. Nagle coś pomoglo. Bratowa poznała jakiegoś mężczyznę i to stalo się impulsem.
Przewrotnie ale ja wierzę, że wszędzie tkwi palec Boży.
Muszę Bogu zaufać. Wcale nie jestem dobrym katolikiem. Tylko biorę i biorę i oczekuję. Parę razy w życiu przeżyłem taki moment, że w momencie strasznego zwątpienia nagle jakby ogromna siła spokoju na mnie podziałała. Bezgranicznie zaufałem Bogu, tak jak w tej historii kiedy apostołowie nie uwierzyli, że mają iść po wodzie. Trzeba zaufać.
Musisz też zrozumieć żonę. Pomimo tego, że przeżywasz straszny ból, załamanie, ogromne zawiedzenie. Ja mam dokładnie to samo w tej chwili.
Ja wierzę, że można przez wszystko przejść i wszystko ma swój cel. Nie wiem, jaki Ty byłeś dla żony ale ja sam robiłem wiele błędów. Nigdy jej nie zdradziłem fizycznie ale przyznaję, że miałem emocjonalne wahania. Zawsze jednak wiedziałem, że chce z nią spędzić całe życie i że ją bardzo mocno kocham.
Byłem za pewny siebie i to mnie zjadło.
Moim zdaniem ważne jest starać się wyciągnąć z wszystkiego naukę. Ja myślę, że nauczyłem się bardzo dużo o sobie i będę się modlił, żebym tego nie zaprzepaścił.
W ogóle żony nie obwiniam. Znajomi dookoła aż się czasami pienią. Ja jednak jej nie obwiniam. Robiłem takie same rzeczy jak ona teraz, a nawet gorzej. Raniłem ją nieraz bardzo bardzo mocno. Teraz patrzę na siebie i myślę, że większego osła na świecie nie ma. Nagle żona stała się dla mnie najpiękniejszą na świecie, najfajniejszą i w ogóle. Wiesz, może musimy po prostu tak porządnie dostać po głowie, żeby zrozumieć różne rzeczy?
Poza tym kiedy tak ciągle przy niej płaczę, to później się cholernie obwiniam, że nawet nie mogę jej zapewnić spokoju.
Modlę się, żeby nie było za późno. Tak chciałbym chłonąć jej dobre smsy, tak chciałbym, abym był znowu dla niej kimś ważnym i kochanym. Tak chciałbym dostać jeszcze szansę budowania związku.
Też się za Ciebie pomodlę, a Ty za mnie. Wklejam Tobie niezłe słowa, które dodają otuchy, a które znalazłem na tym portalu:
„Synu, jeżeli masz zamiar służyć Panu, przygotuj swą duszę na doświadczenie! Zachowaj spokój serca i bądź cierpliwy, a nie trać równowagi w czasie utrapienia! Przylgnij do Niego, a nie odstępuj, abyś był wywyższony w twoim dniu ostatnim. Przyjmij wszystko, co przyjdzie na ciebie, a w zmiennych losach utrapienia bądź wytrzymały! Bo w ogniu doświadcza się złoto, a ludzi miłych Bogu - w piecu utrapienia. Bądź Mu wierny, a On zajmie się tobą, prostuj swe drogi i Jemu zaufaj! Którzy boicie się Pana, oczekujcie Jego zmiłowania, nie zbaczajcie z drogi, abyście nie upadli. Którzy boicie się Pana, zawierzcie Mu, a nie przepadnie wasza zapłata. Którzy boicie się Pana, spodziewajcie się dobra, wiecznego wesela i zmiłowania! Popatrzcie na dawne pokolenia i zobaczcie: któż zaufał Panu, a został zawstydzony? Albo któż trwał w bojaźni Pańskiej i był opuszczony? Albo któż wzywał Go, a On nim wzgardził? Dlatego że Pan jest litościwy i miłosierny, odpuszcza grzechy i zbawia w czasie utrapienia.”

Pozdrawiam serdecznie,
Wojtek

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Paweł P
Email:

Dziekuje Wojtku
Teraz walcze i mam wiare , że wygram

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Grzegorz

Pawle - nie jesteś sam! Jest nas wielu! A nasza nadzieja może być tylko w BOGU bo człowiek (jak już pewnie się przekonałeś) potrafi rujnować i ranić - chociaż zawsze może wrócić (ja już czekam 8 miesiąc)- jeśli tylko tego chce. WIERNOŚĆ - to boli wiem co mówię - ale w niej jest nadzieja na uzdrowienie tego co runęło. Będę w Was pamiętał.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group