Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Dziecko w czasie kryzysu - Dziecko, a konkubina

Anonymous - 2007-04-23, 19:21
Temat postu: Dziecko, a konkubina
Proszę Was o radę. Co mam robić? Pozwalać małżowi na wspólne spotkania- moje dziecko, małż i jego konkubina? (buntuję się, ale chyba nie mam na to wpływu) Jest mi z tym faktem ogromnie ciężko. Dziecko jeszcze nie rozumie bo jest za małe. Na wspólnym spacerze i obiedzie w restauracji było bardzo miło i przyjemnie, przecież dziecko było zadowolone i szczęśliwe, więc o co mi chodzi? Czy mam przestać się przejmować i zostawić to? czy wręcz odwrotnie, ograniczyć spotkania małża z córką (na razie nie ma sądownie ustalonych wizyt). Co robić!!! Czy sądownie można zakazać spotkań mojej córki z tą panią?
Anonymous - 2007-04-23, 21:23

Mozna ale wymaga to wiele zachodu- a może sie oprzeć o RODK- czego chyba warto oszczędzić dziecku.
Ja akurat cie rozumiem- sama też postawiłam barierę której bronię jak lwica.
To nie jest kobieta która trafiła na rozwiedzionego faceta z którym chce życie układać- tylko kochanka mojego męża- będąca powodem kryzysu w mojej rodzinie- współodpowiedzialną osobą- to miałam dokładnie na mysli. Uważam ją za niemoralną- a na dokładkę znała i mnie i moje dzieci. Skoro więc zdecydowała się robic cudzą rodzinę- to nie życze sobie kontaku z tak wadliwą emocjonalnie osobą 9ogólnikowo piszę uzasadnienie- bo przepisy forum nie pozwalają na "rozwinięcie" tematu)
Sądy rodzinne istnieją- adwokat mi powiedział że nie dośc że prawo mam to są też metody- ale myśląc tak należy sie przygotować na walkę- więc wybrałam inną opcję- ale efekt końcowy ten sam.
I póki co- nie kontaktuja sie- mimo że mężowi zależy.
Jestem nieugięta- i tego nie odpuszczę. Temat ucinam w zarodku- łącznie z tym że może byc tak że sama dzieciom zorganizuje wakacje. To jest metoda presji którą mój mąz stosuje- ma ich kilka- ale sie przeliczył.
Jeśli kontaków nie ma ograniczonych- to sprytem - możesz załatwić więcej - a jak dojdzie do sytuacji kiedy sprawa sie zaogni- jeśli nadal będziesz zdeterminowana- to pozostaje ci sądowe ograniczenie ze względu na np. szkody jakie taka sytuacja może uczynic w psychice dziecka.Wtedy badanie w RODKu- a tam to róznie. Ciężka sprawa- ale ja nie odpuszczam.
Nie zrozum mnie źle- nie namawiam- ale rozumiem twoje odczucia- i to bardzo.
Pozdrawiam.

Anonymous - 2007-04-23, 23:06

NIE ZGADZAĆ SIĘ!!! Izis, kedyś już padło takie pytanie i dyskusja toczyła się na starym forum, więc odsyłam tam - oto link: http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=238
Anonymous - 2007-04-24, 02:57

Ja też bezwzględnie bym broniła dzieci przed zaśmiecaniem im wartości. Bo kto to jest ta pani dla dziecka ? Ma być miło z osobą, która je de facto skrzywdziła ? Bardzo zły wpływ na psychikę, system wartości i uczucia takie znajomości mają na dziecko na dłuższa metę . Powodzenia życzę izis i stanowczości. Złu trzeba się przeciwstawić.
Anonymous - 2007-04-24, 05:45

Ja też bronię mego syna przed spotkaniem z tą osobą,bronię zaparcie,a swoje już do sądu napisałam.W końcu swojemu dziecku pokazała,jak łatwo można "tatusia"zamienić,więc wara od mojego,mój syn jest dla niej nietykalny,brrrrrrr :evil:
Anonymous - 2007-04-24, 16:43

Ok. Zgadzam się z Wami ale jeśli mąż robi spotkania tylko między dziećmi tj. naszymi i przypuszczalnej przyjaciółki? Czy zabronić dzieciom kontaktu? Nie spotykają się tą kobietą tylko z jej 12 letnim synem! Mój syn (6 lat) bardzo go lubi!!!
Choć tydzień emu wkurzyłam się bo moje dzieci poszły na spacerek z psem rodziców tej Pani. Fakt, że córka która marży o własnym psie cieszyła się bardzo ale mnie to bolało. Czy coś mówić mężowi czy dopóki nie ma spotkań z tą Panią milczeć?????

Anonymous - 2007-04-24, 16:50

Piesek- to manipulacja- a ja na kontakt z córką kochanki też nie pozwalam.
I mówcie co chcecie- nie zycze sobie i nie dyskutuj e z mężem na ten temat- wyjaśniłam raz i tylko trzymam sie swojej decyzji.
A on- ma problem- i to jego problem- a do dzieci może przychodzic praktycznie kiedy chce- i zabrać gdzieś- ale bez kochanki i jej dziecka.
To są konsekwencje zdrady- a mąz - nie zaplanował sam z siebie dla dzieci od dawna juz nic ciekawego.
Jego problem- ja o dzieci emocje dbam- a paralityków emocjonalnych trzeba miec pod kontrolą- bo moga krzywdę zrobić.
Czas kiedy spotyka sie z dziećmi jest dla dzieci- a jak chce z kochanką - to mnie nie interesuje- bo kochanka nie jest nikim ważnym dla moich dzieci- a jeśli już facet decyduje sie dzieciaki odwiedzać to ma sie na nich skupiać. Nie na kochance.
I zdania nie zmienię. Mimo że uważam sie za mobilną, tolerancyjna i wyrozumiałą.
Mam jednak pewne zasady.

ps spytał mnie kiedyś- przecież mógłbym cie oszukać?
A ja odpowiedziałam- owszem- ale tylko raz. I koniec tematu póki co. Tego teamtu to ja od dawna pod żadne dyskusje nie poddaję.

Anonymous - 2007-04-24, 17:12

Co do dzieci,podtrzymuję Zuzy słowa!!!!!!!!!!!!!
Anonymous - 2007-04-24, 17:27

Mój mąż kiedyś próbował zorganizowac spotkanie on-kochanka-córka, ale zabrałam mu ją sprzed nosa. Teraz już nie próbuje takich spotkań organizować. Tego się przynajmniej nauczył. Co dalej będzie, nie wiem, ale póki co, dotrzymuje warunków umowy. zresztą memu mężowi chyba jest przyjemniej być tylko z kochanką, po co mu dziecko do tego.
Anonymous - 2007-04-25, 07:34

Konsekwencje zdrady tak, dla małzonka, ale nie dla dziecka... Dziecko dalej powinno mieć świadomośc, ze DWOJE rodziców je kocha mimo, ze razem nie są.

A co w przypadku gdy Wasze dziecko bedzie mało przyrodnie rodzeństwo? Brata , siostrę? co wtedy?Też nie będzie mogło widywać brata/siostry?

Psycholog jednoznacznie na ten temat sie wypowiada. Jesli dziecko nie jest negatywnie przez rodzica, z którym mieszka nastawiane na konkubinę i jej dzieci czy brata/siostrę przyrodnią, dziecko sytuację akceptuję bez żadnego negatywnego wpływu na jego psychike, tzreba tylko dużej miłości do tegoz dziecka i mądrości, aby nie poczuło się odrzucone i nie kochane. A miłość i poczucie bezpieczeństwa to jedne z wazniejszych potrzeb dziecka, którego rodzice się rozstali... Jego domu juz nie ma takiego jaki miał, ale dalej ma przeciez rodziców...

Anonymous - 2007-04-25, 08:29

Maria Anna napisał/a:
Konsekwencje zdrady tak, dla małzonka, ale nie dla dziecka... Dziecko dalej powinno mieć świadomośc, ze DWOJE rodziców je kocha mimo, ze razem nie są.

A co w przypadku gdy Wasze dziecko bedzie mało przyrodnie rodzeństwo? Brata , siostrę? co wtedy?Też nie będzie mogło widywać brata/siostry?

Psycholog jednoznacznie na ten temat sie wypowiada. Jesli dziecko nie jest negatywnie przez rodzica, z którym mieszka nastawiane na konkubinę i jej dzieci czy brata/siostrę przyrodnią, dziecko sytuację akceptuję bez żadnego negatywnego wpływu na jego psychike, tzreba tylko dużej miłości do tegoz dziecka i mądrości, aby nie poczuło się odrzucone i nie kochane. A miłość i poczucie bezpieczeństwa to jedne z wazniejszych potrzeb dziecka, którego rodzice się rozstali... Jego domu juz nie ma takiego jaki miał, ale dalej ma przeciez rodziców...

"Konsekwencje zdrady tak, dla małzonka, ale nie dla dziecka... "
Tego Mario-Anno nie da się oddzielić.
Również nastawienie dziecka "pozytywne" do konkubiny, czy tak naprawdę jest możliwe?
Myślę, że w przypadku zdrady nie,
ew. tylko w przypadku konkubiny poznanej przez męża po uprzednim rozstaniu się tych małżonków - takiej ich wspólnej decyzji (tych małżonków),
a nie w przypadku oszustw jednego z małżonków, ukrywaniu konkubiny.

Anonymous - 2007-04-25, 08:32

Tylko, że dziecko nie będzie się przecież spotykać z samymi dziećmi kochanki. Będzie jednocześnie patrzeć na to jak ich Tata się do nich odnosi, jak odchodzi powoli emocjonalnie do innej rodziny. A jeśli chodzi o spotkania dziecka z kochanką ... przecież to nie chodzi o samą jej osobę. Tylko o to w jakiej relacji jest z ojcem dziecka. Dziecko patrzy na ich wzajemne odnoszenie się do siebie i bardzo dużo wyczuwa, i to nie jest dla niego dobre. Bo dzieci są szczęśliwe gdy tata kocha mamę - a tu widzą, że on swe uczucie, troskę daje komuś innemu. Na ich oczach rozsypuje sie rodzina. A wiedzieć coś na ten temat a oglądać to, to są dwie różne sytuacje. Kto z nas chciałby oglądać np. filmiki ze spotkań naszych małżonków z ich kochankami? No chyba tylko skończony masochista. To, że wiemy całkowicie wystarcza. Po co więcej bólu. Więc i dzieciom tego nie fundujmy.
Izis, z Twych postów wynika, że Twój Mąż szuka, pogubił się ( z tą kochanką mi teraz dobrze, jak będzie źle to znajdę następną). Więc tym bardziej nie narażaj dziecka na taki mętlik. Po co ma wiedzieć, że z ich Tatą jest tak źle. To zgorszenie dla dziecka, zły przykład.
Mówmy dziecku prawdę w sposób odpowiedni do wieku. Gdy dziecko uczestniczy w spotkaniach, widzi ojca z kochanką, dzieci kochanki, itp. to nasuwają mu się różne pytania. Chce wiedzieć więcej i więcej: dlaczego tata spotyka sie z tą panią? A czy teraz bardziej kocha tamte dzieci? Jeśli te pytania zada to możemy jeszcze jakoś wyjaśnić, załagodzić (tata ciebie kocha bardzo, tylko my-rodzice nie możemy teraz się dogadać, tata się pogubił). Niestety często te pytania nie padają, tylko dziecko samo sobie odpowiada. I dochodzi często do wniosków, które będą dla niego obciążeniem. Ma poczucie winy, ze to z jego (dziecka) powodu rodzice się rozstali, czuje wrogość do taty, bo dla innych jest lepszy (kochanka, jej dzieci) niż dla mamy. Itp. Spotkania to za dużo. Za dużo bolesnej prawdy i zranień niepotrzebnych.

Anonymous - 2007-04-25, 08:35

Mozna. Ja jestem takim dzieckiem. Moja mama NIGDY nie nastawiała mnie przeciwko Ojcu i jego żonie. Ja swoja macoche bardzo polubiłam. Mam rodzeństwo przyrodnie. Zresta potem ta machoch więcej mi serca okazał niż mój własny Ojciec, ale to...
nie na temat tego forum.

[ Dodano: 2007-04-25, 08:38 ]
a ja sie będę upierała przy swoim.

Rozwód, rozstanie rodziców to TRAUMA dla dzieckoa, ale to nie koniec świata!

I CZAS robi swoje! ZA kilka lat uśmiechcniecie się do tego co pisałyście teraz. Wasze emocje mają prawo byc takie. ale TERAZ.

Ale lata zweryfikuja Wasze poglądy tak jak i moje. Ja mam ileś tam lat i nieraz zyciowo czuje sie staruszką. Zycie mnie nie szczędziło. Ok znów wpadam w użalanie się nad sobą;) koniec:) usmiecham się:)

Anonymous - 2007-04-25, 08:44

Ja nie czuję się staruszką a pogląd mam skrystalizowany- nie wyrażam zgody.
Dziećmi nie manipuluję- nienawiści u mnie w domu nie zobaczysz.
Nie akceptuję jednak kontaktów z wadliwą emocjonalnie osobą i mam do tego prawo- moralne i zgodne z przepisami "pisanymi" też.
Nie neguję rozwiązań stosowanych przez inne kobiety znajdujące się w podobnej sytuacji- ale nie musze też godzić się na stosowane przez nich rozwiązania.
O dzieci i ich rozwój emocjonalny dbam dość dobrze- czego dowody zbieram co dnia oraz potwierdzenia podczas spotkań ze specjalistami zajmującymi sie psychiką dzieci.
Nie wychowuję emocjonalnie uszkodzonych dzieci tylko dlatego że nie pozwalam- wręcz przeciwnie- i udaje mi sie to dośc dobrze.
Zdania nie zmienię. Ostatecznie jednak nie wszystkie z nas to odpowiedniki Marii Zduńskiej- ja raczej nie.
A jak dorosną sami ocenią- czy sobie życzą- póki co nie. A miłośc do ojca kwitnie i jest pielęgnowana.

Anonymous - 2007-04-25, 08:49

Najważniejsza jest miłość do Ojca swojego i Matki - tez tak uważam.


Ok, a moje pytanie o rodzeństwo ?


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group