Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Sakrament małżeństwa - unieważnienie małżeństwa

Anonymous - 2007-05-08, 21:07

Elzd1, jak z tym księdzem, zapytam znajomego księdza. ;-)
A Ania z belgii...
Za cenę swojego obłędu nie jest warte nic.
Niech się wyryczy do Matki Kościoła, ale niech pamięta o Bogu Ojcu (jest też ta relacja).
Najważniejsze, aby nigdy nie odłączać się od Chrystusa, są to słowa mądrej osoby duchownej.
Pozdrawiam. :-)

Anonymous - 2007-05-08, 21:31

Elżbieta napisał/a:
Za cenę swojego obłędu nie jest warte nic.
Niech się wyryczy do Matki Kościoła, ale niech pamięta o Bogu Ojcu (jest też ta relacja).


?????????????
Ręce opadają

Anonymous - 2007-05-08, 22:09

Ja też - niezależnie jak się sprawy potoczą - jestem z Anią i z Pestką.

Ada

Anonymous - 2007-05-08, 22:23

Ja tam widzę różnicę między pójściem do kurii w sprawie "stwierdzenia ważności sakramentu" (a nie jak w ankiecie napisano "stwierdzenia" nieważności) a w sprawie "unieważnienia sakramentu". Ale ja jestem ponoć detalistką, więc się pewnie czepiam.
Anonymous - 2007-05-08, 22:29

ania z belgii napisał/a:
Biegnę więc do Kościoła jak zaryczane dziecko do mamy szukać ratunku.

Wiesz Pestko, z szacunku do przeżyć Ani nie zacytowałam jej słów.
Teraz to zrobię, bo nie czytałaś być może tych słów.
Ci którzy cierpią są czasem z bólu bezsilni.
"Za cenę obłędu nie jest warte nic". Nie rozumiesz tych słów?

Anonymous - 2007-05-09, 07:37

"Za cenę obłędu nie jest warte nic".
Bardzo podoba mi się to sformułowanie, tylko niestety dla mnie oznaczałoby coś innego. Dla mnie byłoby to: nie warto ratować na siłę małżeństwa, które doprowadza mnie do obłędu.

Anonymous - 2007-05-09, 08:51

Elzd1, wiadomo, że jak spróbuję wziąć cudzy krzyż na swoje plecy nie będę w stanie powiedzieć, czy ja mogłabym go unieść. Może się wydawać zarówno lekki jak piórko, jak i ciężki - nie do uniesienia. Każdy ma swój, dostał go od Boga "pod wymiar".

Mamy z mężem dwa piękne dzieciątka, a jedno jeszcze niemal od początku jest w niebie. Może ja zbyt "zuchwała" jestem ale modlę się na przekór o Miłość i Jej owoce, oddając jednocześnie męża Bogu. Nadziei - wbrew nadziei życzę Ani, bo dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Abraham wbrew nadziei uwierzył nadziei, że stanie się ojcem wielu narodów, a niósł przecież swego jedynego syna na pewną śmierć. Wiedział, że jedyną jego powinnością jest bycie posłusznym a co będzie dalej, to już Bóg przewidzi.

Nie wiem dlaczego Bóg dopuszcza tak wielkie cierpienie, żeby zadziwić wiernych swoją Miłością, hojnością? Skażeni jesteśmy skutkami grzechu pierworodnego (nieposłuszeństwa), może chce nas oczyszczać? (Hiob, Abraham przecież też w momencie próby). Szatan bezczelnie pyta "nawet teraz będziesz Mu posłuszny? Przecież to nie ma sensu" Duch Święty tylko lekko dotyka "ZAUFAJ MI a nie zawstydzisz się na wieki"

P.S. Warto na siłę być posłusznym ♥

Anonymous - 2007-05-09, 10:20

Elżbieto:)
Biegnę więc do Kościoła jak zaryczane dziecko do mamy szukać ratunku.

to przenośnia, metafora... głęboko zakorzeniona w tradycji zresztą.
'Oto Matka twoja" - pod Krzyżem, pamiętasz? Bezpośrednio chodzi oczywiście o Maryję, głębsze znaczenie....

Myślałam, że jasna. Kościół (instytucjonalnie) - Matka, ja dziecię boże. Kiedy jest mi źle, ciężko, jestem w trudnej sytuacji zwracam się do Kościoła. Szukam wysłuchania, rady, pocieszenia. Przed Bogiem Ojcem staję w konfesjonale. Dziecko wie, że matka je ochroni, pocieszy, wesprze. Mam podobny stosunek do Kościoła.Czerpię z doświadczenia kapłanów, zdaję się na autorytet i ufam w opiekę Ducha Świętego.
Matka jest dla dziecka ostoją bezpieczeństwa, jej ramiona schronieniem, ratunkiem.

Nie rozumiem, dlaczego z szacunku do moich przeżyć nie cytowałaś tych słów. Nie widzę w nich nic co by uwłaczało Kościołowi, ani mnie.
Nie widzę u siebie oznak obłędu, moje otoczenie też nie. Miałam trudny okres, bo doświadczałam bardzo trudnych sytuacji. Cierpienie, rozterki to nie obłęd.
pozdrawiam
a.

[ Dodano: 2007-05-09, 11:23 ]
Kasiu,
Tu na ziemi, mamy być posłuszni Kościołowi.

a.

Anonymous - 2007-05-09, 10:27

Aniu, czy "Miałam trudny okres" oznacza, że już jesteś spokojna, wątpliwości masz za sobą :-> ?

pozdrawiam

Anonymous - 2007-05-09, 11:39

Kasiu,
Nie, cały czas jestem w kryzysie, ale już wiem, co mam robić.
Moje problemy nie zniknęły, nikt nie machnął czarodziejską różdżką
Nikt nie cofnął czasu.

Anonymous - 2007-05-09, 11:58

Ważne, kiedy wie się co trzeba zrobić, tak myslę i jeszcze ważniejsze kiedy wie się, że jest to słuszne. Wtedy mimo, ze trudno to jakoś łatwiej.

Ale zamotałam ;-)

Anonymous - 2007-05-09, 21:50

Ja zrozumiałam, Elik.
Aż chce się napisać: amen.
Pozdrawiam

Anonymous - 2007-05-10, 15:36

a mnie sie w głowie kręci :shock:
Anonymous - 2007-05-11, 07:03

Ola2 napisał/a:
Ja tam widzę różnicę między pójściem do kurii w sprawie "stwierdzenia ważności sakramentu" (a nie jak w ankiecie napisano "stwierdzenia" nieważności) a w sprawie "unieważnienia sakramentu". Ale ja jestem ponoć detalistką, więc się pewnie czepiam.


Olu! Tez widze roznice i odpowiada mi byc detalista bo w tym wypadku detalizm prowadzi do prawdy. Pozdrawiam

Anonymous - 2007-05-11, 07:35

Pytanie jest zadane tendencyjnie, ewidentnie widać- szkoła "Romana".
Jak tak uczą to czego się spodziewaliście?
Chwała Bogu że tu dużo myślących jest- a nie tylko manipulanci.
Samo zas umieszczenie takiego pytania dodatkowo daje dowód na kompletny brak taktu.
Aż wali o podłogę - tak ocieka brakiem dbałości o wiadmomo kogo.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group