Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - jak sobie radzic?

Anonymous - 2007-01-02, 15:45

W takiej własnie sytuacji priorytety ustala Sąd ! A mężowie traktuja nas tak jak sobie na to pozwalamy ! Najwyższy czas , przestać sobie pozwalać jeżdzic po głowie ....bo jeść trzeba !!
Lewko, jak nie da sie dogadać z mężem, to sprawę oddaje sie do Sądu! Przeciez dosyc juz tych kłopotów i problemów. A te , finansowe mozna załatwić w Sądzie. EL.

Anonymous - 2007-01-03, 05:35

Dziewczynki- mąz uważa że skoro ja zarabiam to jego pieniądze sąmi niepotrzebne
Anonymous - 2007-01-03, 11:53

Tak, u nas kryzys też zaczął się jak mąż znalazł pracę. Co jest naprawdę denerwujące to ja mu pomogłam w tym. Wpadł w towarzystwo zadowolonych z życia, wolnych, zadbanych trzydziestolatek i się zaczęło. Podrywa każdą, w ciągu czterech miesięcy kilku kobietom powiedział lub napisał, że je kocha. Pisze do nich e-maile, szczególnie do "praktykującej katoliczki" w rodzaju "masz w sobie taki ogienek, który wszystko wokół ogrzewa..." do mnie nigdy nie zwracał się w ten sposób.
Anonymous - 2007-01-03, 11:56

U mnie kryzys się zaczął, jak skończyły się różne kłopoty i zaczęło być spokojnie, i pieniądze były większe... Mąż skończył budować dom, urządzać ogród i widocznie celu w zyciu mu zabrakło...
Anonymous - 2007-01-03, 12:42

Bo mężusia trzeba pochwalić i seksownego smska wysłać , na wycieczkę zaprosić . EL.
Anonymous - 2007-01-03, 12:46

Wiesz to nie jest takie proste jak mężuś odwarca wszystko na moją niekorzyść, ja mówię "kocham Cię" a on mówi "to tylko słowa", "chcę z Tobą być" "ale ja z tobą nie chce" "wyjedzmy gdzieś na święta" "to nie jest dobry pomysł" itd
Anonymous - 2007-01-03, 12:52

EL. napisał/a:
Bo mężusia trzeba pochwalić i seksownego smska wysłać , na wycieczkę zaprosić

El, naprawdę nie zawsze nie na wszystkich mężusiów to działa...

Anonymous - 2007-01-03, 12:53

Bo męzuś niegotowy ! Zdziwiony, zawiedziony i nieufny!Bo też miał inne wyobrażenie o małżeństwie i Jemu też sie sypnęło. To zrób kaweke w domku i podaj i posiedx chwilke z Nim w pokoju. Małe kroczki, małe gesty....nie przestrasz chłopa !! Powoli, powoli i spokojnie ! EL.

[ Dodano: 2007-01-03, 13:54 ]
Grażynko!! Nie ma takiej opcji, żeby nie działało !! EL.

Anonymous - 2007-01-03, 12:58

Wiesz, El, on może być nigdy niegotowy :-P I czemu to ja mam się starać ciągle, hę? ;-) Od kilku dni stosuję Dobsona. Zaczęłam go olewać, męża znaczy, nie Dobsona... Otworzyłam klatkę, wycofałam się. Nie chcę zapeszać, ale chyba ta metoda zaczyna troszeczkę działać. Wybaczająca, kochająca byłam całe małżeństwo a on to wykorzystywał... Jemu też się sypnęło? To on sypnął :-P
Anonymous - 2007-01-03, 14:17

Och El- jak ja bym chciała żeby to wszystko bylo takie proste- Twoje rady sa bardzo cenne, ale nie zawsze i nie na każdego skutkują- sama też do takich wniosków doszłam, dume schowałam do kieszeni- smski milosne wysyłam, wycieczki i seksi randki planuję- a on to wszytko przyjmuje jak jakiś król, z łachą. Ostatnio zabrałam go do restauracji, nawet pochwalił ze jestem bardzo ładna w nowej kiecce, zjadłi mów i- ok to teraz ty do dzieci ja na ubaw- i zniknał- I co wtedy zrobiłybyście????????


Plan mam taki- przez ten tydzień jeszcze maksymalnie się sprężę- zrobię wszystko by było idealnie, nawet opłaciłam nianię na weekend żeby dzieci w domu nie bylo. Potem na 2 dni wyjezdzam na szkolenie, i zrobie sie "Dobsońska" - moż e to coś da, takie porównanie, .jAK NIE ZNACZY TO ŻE PO PROSTU WSZYSTKO NA NIC.

wANBOMA GDZIEŚ NAPISAŁA- NIE wszystkie małżeństwa da sie uratować- niestety to prawda :cry: mam nadzieję że jednak większości z nas(albo i wszystkim ) sie uda.

Anonymous - 2007-01-04, 10:39

Joanno, nie zakladaj z góry, że Twojego sie nie da !
Ja tu widzę dużo wygody ! Jak Ty masz wyjechac na kurs...to wszystko ok...i nianię mozna oplacić.....a właściwie dlaczego?? Ja też wyjeżdżałam na kursy i niani nie opłacałam, ale angażowałam męza- ojca dzieci....I bez dyskusji, zostaje z dziećmi, bo ja mam kurs...a w tygodniu sama sobie z nimi radziłam..więc weekend dla ojca !To bardzo zbliża rodzinę i dzieci z ojcem..i w zasadzie takie bycie ojca z dziećmi i odrwotnie jest KONIECZNIE !!
Myslę sobie, że pewnie trudno Ci wytrzymać dnie z dziećmi, bo tyle roboty w domu i czekasz potem stęskniona na męża....ale co robisz jak On wraqca zmęczony z pracy ? Bo ja wtedy zqwsze mu marudziłam, że tyele pracy, zakupy, pranie , gotowanie, jestem padnięta, zmęczona i zła. No to mąz zaczął sie odsuwać....szukać takiej nie zmęczonej, wesołej itp.
Pewnie, że u każdego inaczej...mimo to ja uważam, że każde małżeństwo jest do uratowania, tylko ratować trzeba umiejętnie . Lepiej czasem zatrzymać się, zastanowaić, wyciszyć i uspokoić , niż na siłę bombardować miłością...chociaż czy ta bombardowana , to miłość ?? EL.

Anonymous - 2007-01-04, 11:14

EL. napisał/a:
Lepiej czasem zatrzymać się, zastanowaić, wyciszyć i uspokoić , niż na siłę bombardować miłością...chociaż czy ta bombardowana , to miłość ??

Wiesz, El, przeczytałam gdzieś kiedyś, że jeśli jedna osoba ciągle przekonuje drugą, że ją kocha, że chcę z nią być itd, to tak naprawdę... po prostu przekonuje samą siebie, bo wcale gdzieś głęboko wewnątrz nie jest tego pewna... Powiem Ci, że dało mi dużo do myślenia, jeśli chodzi o moje zachowanie w stosunku do męża... ;-)

Anonymous - 2007-01-04, 11:18

Grażynko, wszędzie potrzebny jest umiar !! Kiedyś , porzez długie lata nie słyszałam, że jestem kochana...było mi źle.....teraz juz to słyszę i jest mi błogo !!Ale tez myślę sobie, że gdy mnie zasypie tym stwierdzeniem, to ucieknę! I tak jest we wszystkim.
Łagodnie, spokojnie, powoli....może tak ? Swojej drogi trzeba szukać . EL.

Anonymous - 2007-01-04, 12:04

Eluniu- juz nauczyłam się st\warzać miłą atmosferę w domu jak on przyjdzie.

El- kochana , przecież ja bardzo kocham tego mojego mężucha i walczę juz tyle czasu i nie zakładam z góry że nic z tego nie będzie bo gdyby tak bylo juz dawno bym sobie dała spokój.
Korzystam z waszych rad, (bardzo za nie dziekuję!!!), niemniej nie zawsze udaje się- bo do tanga trzeba dwojga.
Byc może za bardzo go rozpusciłam- tajk mi powiedziała mama- bo mu wciąz wybaczam?Stwierdzeniami o miłości go nie bombarduję- wolę czyny nie słowa w męskim czy w damskim wydaniu.choć jak trzeba to mu mówie

Anonymous - 2007-01-04, 12:30

A widzisz Joanno i w wybaczaniu potrzebny umiar ! Pewnie, że wybaczać trzeba zawsze, ale godzić sie na siństwa i krzywdę - NIE !! Spokojnie i stanowczo NIE !!

Przecież wiem, że chcesz jak najlepiej i widze , że nie zawsze wychodzi !!Widzę...ba...wiem, to, bo przezyłam ! Dwoiłam sie i troiłam...i wszystko do d.....Ale w końcu wyszło ! Nie trac nadziei !! Całuję !! EL.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group