Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Z życia wspólnoty - Gość Niedzielny

Anonymous - 2006-11-16, 21:18
Temat postu: Gość Niedzielny
Polecam lekturę "Gościa Niedzielnego", znajdziecie tam obszerny materiał dotyczący rozwodów. W wersji drukowanej także rozmowa z ks. Janem Pałygą oraz - co warto podkreślić - autor przy pisaniu podglądał nasze forum:)

Co roku rozwodzi się prawie 70 tysięcy polskich par. Czy muszą być traktowane w Kościele jak czarne owce?
Rozwód. Słowo, które kilkadziesiąt lat temu wypowiadało się po cichu, dziś łatwo przechodzi nam przez usta. W 1990 roku sądy polskie orzekły aż 42,5 tysiąca rozwodów. Czternaście lat później już prawie 70 tysięcy. Prawie 28 tysięcy więcej. To pusta, sucha liczba, za nią jednak kryje się często ogromna tragedia: kłótnie, awantury, płacz tysięcy dzieci rozdartych między matką a ojcem.

Od kilkunastu lat gwałtownie rośnie liczba wniosków o przeprowadzenie spraw rozwodowych lub orzekających separację. W ciągu dwóch ostatnich lat w sprawach o rozwód nastąpił wzrost o 123 proc., zaś w sprawach o separację aż czterokrotny.

Polska wciąż poszczycić się może niskimi statystykami rozwodów, bo w Unii Europejskiej jeden rozwód przypada na dwa śluby, a jedna trzecia narodzin ma miejsce poza małżeństwem.

Najczęstszym powodem rozwodów jest „niezgodność charakterów”. Z tego powodu rozwodzi się aż 30 proc. par. To jednak niesłychanie pojemne kryterium. Innymi częstymi powodami są niewierność małżeńska (26 proc.) i alkoholizm (25 proc.).

Polacy nie podejmują decyzji o rozwodzie lekkomyślnie. W społeczeństwie, w którym większość młodzieży zapytana o cele życiowe wciąż na pierwszym miejscu stawia udaną rodzinę, rozwód jest ostatecznością i porażką.

80 proc. pozamałżeńskiego seksu
Rozwodów przybywa, ponieważ narasta kryzys rodziny. To zdanie jest tak oczywiste, że ociera się o banał. A jednak. Kultura, która dociera do nas 24 godziny na dobę, jest na wskroś pogańska.

– Młody człowiek, mający ponad dziesięć lat, oglądając w ciągu roku programy telewizyjne, widzi ponad dziewięć tysięcy scen sugerujących współżycie seksualne, zawierających komentarze lub aluzje seksualne – alarmuje Josh McDowell, który w grudniu spotka się z Polakami w katowickim Spodku. – Wśród tych scen ponad siedem tysięcy, czyli około 80 proc., przedstawia seks poza małżeństwem.

– Współczesna kultura nastawiona na jednostkę nie uczy, jak tworzyć udane związki małżeńskie – uważa socjolog Dagmara Jaszewska. – W szkole uczymy się, jak być najlepszym, by konkurować na rynku pracy, nie uczymy się zaś, jak wybaczać, ustępować, ponosić ofiary dla tworzenia wspólnego „my”. Bez tego zaś małżeństwo nie może istnieć. Rodzina musi dziś iść pod prąd współczesnego świata.

Anonymous - 2007-03-19, 09:17
Temat postu: Re: Gość Niedzielny
ania z belgii napisał/a:
Polecam lekturę "Gościa Niedzielnego":
Co roku rozwodzi się prawie 70 tysięcy polskich par. Czy muszą być traktowane w Kościele jak czarne owce?
Rozwód. Słowo, które kilkadziesiąt lat temu wypowiadało się po cichu, dziś łatwo przechodzi nam przez usta. W 1990 roku sądy polskie orzekły aż 42,5 tysiąca rozwodów. Czternaście lat później już prawie 70 tysięcy. Prawie 28 tysięcy więcej. To pusta, sucha liczba, za nią jednak kryje się często ogromna tragedia: kłótnie, awantury, płacz tysięcy dzieci rozdartych między matką a ojcem.

Od kilkunastu lat gwałtownie rośnie liczba wniosków o przeprowadzenie spraw rozwodowych lub orzekających separację. W ciągu dwóch ostatnich lat w sprawach o rozwód nastąpił wzrost o 123 proc., zaś w sprawach o separację aż czterokrotny.

Polska wciąż poszczycić się może niskimi statystykami rozwodów, bo w Unii Europejskiej jeden rozwód przypada na dwa śluby, a jedna trzecia narodzin ma miejsce poza małżeństwem.

Najczęstszym powodem rozwodów jest „niezgodność charakterów”. Z tego powodu rozwodzi się aż 30 proc. par. To jednak niesłychanie pojemne kryterium. Innymi częstymi powodami są niewierność małżeńska (26 proc.) i alkoholizm (25 proc.).

Polacy nie podejmują decyzji o rozwodzie lekkomyślnie. W społeczeństwie, w którym większość młodzieży zapytana o cele życiowe wciąż na pierwszym miejscu stawia udaną rodzinę, rozwód jest ostatecznością i porażką.

80 proc. pozamałżeńskiego seksu
Rozwodów przybywa, ponieważ narasta kryzys rodziny. To zdanie jest tak oczywiste, że ociera się o banał. A jednak. Kultura, która dociera do nas 24 godziny na dobę, jest na wskroś pogańska.

– Młody człowiek, mający ponad dziesięć lat, oglądając w ciągu roku programy telewizyjne, widzi ponad dziewięć tysięcy scen sugerujących współżycie seksualne, zawierających komentarze lub aluzje seksualne – alarmuje Josh McDowell, który w grudniu spotka się z Polakami w katowickim Spodku. – Wśród tych scen ponad siedem tysięcy, czyli około 80 proc., przedstawia seks poza małżeństwem.

– Współczesna kultura nastawiona na jednostkę nie uczy, jak tworzyć udane związki małżeńskie – uważa socjolog Dagmara Jaszewska. – W szkole uczymy się, jak być najlepszym, by konkurować na rynku pracy, nie uczymy się zaś, jak wybaczać, ustępować, ponosić ofiary dla tworzenia wspólnego „my”. Bez tego zaś małżeństwo nie może istnieć. Rodzina musi dziś iść pod prąd współczesnego świata.

Rozwodów przybywa, ponieważ narasta kryzys rodziny.
Kryzys rodziny zawsze jest do przezwyciężenia.
Rozwody narastają, bo jedna ze stron upiera się na rozwód. Nie znam sytuacji, w której oboje godzą się na rozwód "bezboleśnie".
O tym raczej się nie mówi, więc czas, aby zacząć zauważać problem wraz ze źródłem. A źródło tkwi najczęściej w nieszczerości, a potem w oszukiwaniu jednego ze współmałżonków. Następuje uwikłanie tej osoby, która jest stroną nieoszukującą.
Jeśli strona nieoszukująca nie zauważy problemu tzw.nieszczerości, wówczas problem urasta do manipulowania, przez stronę nieszczerą, swoimi odpowiedziami.

Anonymous - 2007-04-07, 23:52

Kryzys rodziny, kryzys wiary... tak to poważny problem i dotyczy całego społeczeństwa, dobrze że Bóg nas tak umiłował i na przeciw temy szlejącemu złu wysyła coraz to nowe oręże, a na przykład wspólnote "Sychar"...
Dziękujmy Bogu że nas tak kocha, i radujmy się bo ON dziś zmartwychwstał, alleluja!!!

Anonymous - 2007-04-08, 21:55

Zastanawiam się nad kawałkiem tekstu który Ania napisała:
W szkole uczymy się, jak być najlepszym, by konkurować na rynku pracy, nie uczymy się zaś, jak wybaczać, ustępować, ponosić ofiary dla tworzenia wspólnego „my”

myślę że warto rozwinąć te problemy jak wybaczać, ustępować, ponosić ofiary.
W jaki sposób pokazywać że ktoś źle postępuje ?
Jak mu zwrócić uwagę w taki sposób, by go nie urazić, lub siebie samego nie ośmieszyć ?

Anonymous - 2007-04-08, 22:00

Tadeusz napisał/a:
Zastanawiam się nad kawałkiem tekstu który Ania napisała:
W szkole uczymy się, jak być najlepszym, by konkurować na rynku pracy, nie uczymy się zaś, jak wybaczać, ustępować, ponosić ofiary dla tworzenia wspólnego „my”
myślę że warto rozwinąć te problemy jak wybaczać, ustępować, ponosić ofiary.
W jaki sposób pokazywać że ktoś źle postępuje ?
Jak mu zwrócić uwagę w taki sposób, by go nie urazić, lub siebie samego nie ośmieszyć ?



Tadziu,
Andrzeja zapytaj- po ostatnich decyzjach dał przykład ponoszenia ofiary dla tworzenia wspólnego my- rewelacyjne wręcz.
On wie wszystko.

Anonymous - 2007-04-08, 22:14

Może Admin powinien rozwinąć te mysli ? ja tam byłabym ciekawa...
Tadeusz, a może Ty ? A nie tak tylko rzucić pytanie i myk...


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group